×

„PAMIĘTNIK” [„THE NOTEBOOK”]

Wyst. Ryan Gosling, Rachel McAdams, Gena Rowlands, James Garner, Joan Allen, Sam Shepard, Kevin Connolly, David Thornton
Reż. Nick Cassevetes
Ocena: 3(6)

Ameryka, lata czterdzieste. Noah jest sympatycznym i prostolinijnym chłopakiem z małego miasteczka, który ma dobre serce i choć niewiele w kieszeni to i tak nie ma pretensji o nic do życia. Allie ma bogatych rodziców, a sama prowadzi dość monotonny tryb życia nie zostawiając w nim wiele czasu na rozrywki, a poświęcając każdą chwilę na naukę. Wszystko się zmienia, gdy spotyka Noah. I choć na początku nie jest do niego nastawiona zbyt przyjaźnie, to już wkrótce zakochuje się w nim po uszy i świata oprócz niego nie widzi. Jednak, jak należało się spodziewać, nie znajduje to akceptacji w oczach rodziców Allie. Kwestią czasu jest moment, w którym postanawiają wrócić do miasta i zabrać ze sobą coraz bardziej zakochaną córkę. Noah się jednak nie poddaje, ale że najwidoczniej wiele filmów nie oglądał, to pokładając całą wiarę w poczcie, ma nadzieje, że kłótnia, w której rozstał się z dziewczyną, jeszcze nie wszystko zmieniła na niedobre.

Sentymentalne i sztampowe nudziarstwo. Miało być wzruszająco, ale jakoś nie było. No i nie mówcie, że się nie znam, bo ja się bardzo łatwo wzruszam, a tutaj nic (no w jednej scenie się wzruszyłem, ale to był wątek poboczny więc się nie liczy). Przez pierwszą godzinę miałem nadzieję, że się rozkręci i dość uważnie śledziłem wydarzenia na ekranie, a przez drugą godzinę poświęcałem czas raczej na ziewanie, choć i tak uważnie patrzyłem żeby nie przegapić jakiegoś wzruszenia. Niestety nie było nic do przegapiania. Typowy film z gatunku „tvn po na wspólnej”. Nie zauważam różnicy między tymi telewizyjnymi filmami, a „Pamiętnikiem”, do którego tak obiecująco zachęcało IMDb.

Naprawdę nie było na czym oka zawiesić. Ten film to historia tak schematyczna, że już bardziej się nie da. Nie było w nim absolutnie nic niepowtarzalnego, a wszystko przerabiane było już niejeden raz na ekranie. A, że filmów o słodko-gorzkiej miłości było już milion, no to ten jest milion pierwszy, niczym nie różniący się od reszty. Dużo niedobrego dla filmu zrobiła też dwójka głónych bohaterów przeżywająca młodzieńcze uczucie, bo byli absolutnie nijacy, płascy i bezbarwni (a już rekord świata to scena na froncie wschodnim – zero emocji w pewnej, jakże emocjonalnej, scenie). Nauczyli się roli na pamięć i tyle. Nie wzbudzili we mnie absolutnie żadnej emocji. Ona tylko ryczała, a on przez cały film nosił jedne majty. No, ale pokazał się w nich tylko dwa razy więc może zbyt pochopnie oceniam chłopaka. Z drugiej strony może w Ameryce lat czterdziestych nie było większego wyboru, nie wiem.

Myślę sobie jednak, że ten film może znaleźć swoich amatorów, choć w mojej osobie takiego nie znalazł. Nadzieję tę pokładam w tym, że ja na przykład lubię większość komedii romantycznych, choć wszystkie w gruncie rzeczy są takie same. Tak więc jeśli ktoś jest fanem romansideł to może i przypadnie mu do gustu ten film. No bo pomijając wszystkie przeciw to nie sposób się kłócić z tym, że to film o miłości jest i nie zbacza z miłosnego toru ani na chwilę. Ani przez chwilę się nie strzelają, ani przez chwilę nie jest śmiesznie (no chyba, że ta Murzynka „z przyjemnością spakuję panienki rzeczy” jest śmieszna, ale tylkopięć sekund ją widać), ani przez chwilę nie jest strasznie, ani, ani, ani… Cały czas jest o miłości.

Na Waszą odpowiedzialność. Ja nie polecam.

Podziel się tym artykułem:

Skomentuj

Twó adres e-mail nie będzie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

Quentin 2023 - since 2004