Pewna młoda dziewczyna odsłuchuje nagraną na komórce wiadomość z przyszłości, która jest zapowiedzią jej śmierci (dziewczyny, a nie komórki). I rzeczywiście, dwa dni później wącha już kwiatki od spodu.
Typowo. Wyobrażam sobie jak powstają takie filmy:
– Fajnie by było zrobić film o dziewczynie, która dostaje wiadomość z przyszłości wysłaną z jej komórki.
– Science fiction chcesz robić?
– Nie, straszny azjatycki horror.
– No, ale jak wyjaśnisz, że z przyszłości?
– A co za różnica? Pomyśl jaki będzie fajny trailer!
No i tak to z grubsza wygląda w tym filmie. Twist oczywiście jest wiadomy dochodzi do niego tylko to zagmatwanie z komórką, bo przecież sam duch byłby za bardzo oklepany, nie?. Przeszło z nawiedzoną kasetą video, z nawiedzonym telefonem już drugi raz nie. Jakby jednak nie było film widownię ma z góry zagwarantowaną, bo temat chwytliwy, a za kamerą Takashi Miike, choć bardziej lightowego filmu to ów reżyser pewnie nie zrobił w życiu i szkoda, że poszedł choćby i na chwilę za modą kręcąc kolejnego klona „Ringu”.
Jedna rzecz dawała nadzieję na coś innego. Zwykle w takich filmach ktoś widzi ducha, ale nikt mu/jej nie wierzy. Kolejni ludzie umierają, a znajomi bohatera/ki nie widzą w tym nic dziwnego i dopiero na sekundę przed tym jak im duch głowę urwie w końcu zaczynają wierzyć. A tu proszę, w połowie filmu zapachniało „Dniem bestii” Iglesii i do akcji wkroczyła telewizja nadając transmisję na żywo z przewidywanej śmierci. Wydawało się, że sprawa nabierze innego obrotu, no ale niestety potem wszystko wróciło do standardowego porządku. PzS: 3(6). Największy plus to „myk” z dzwonkiem telefonu. Kiedy usłyszałem pierwszy raz pomyślałem: „geez, kolejny horror z muzką a’la pozytywka”, a tu niespodzianka. No i melodyjka bardzo fajna, choć jak na melodię z programu dla dzieci to nie dziwota, ze te Japończyki są takie dziwne. Pewnie w programie występował do kompletu klown.
Podziel się tym artykułem: