×
Only Murders in the Building (2021). Twórcy: John Hoffman, Steve Martin, Dan Fogelman. Hulu.

Only Murders in the Building. Recenzja serialu ze Steve’m Martinem

O serialu Only Murders in the Building będzie potem. Na razie kilka ogólnych refleksji odnośnie dostępności seriali, które – jeśli Was nie interesują – możecie pominąć i skoczyć od razu do H2.

Każdego dnia na dostępnych w Polsce streamingach pojawia się zylion nowych seriali. Spora część z nich nie nadaje się w ogóle do oglądania, inne są mocno przeciętne, a większość pozostałych jest OK, ale nie ma ochoty się ich oglądać. Technika filmowa poszła do przodu tak bardzo, że ułatwia tworzenie takich właśnie produkcji z gatunku „OK, ale”. Dobrze się je ogląda, bo 20 lat temu biłyby technicznie na głowę nawet większość produkcji kinowych, ale po skończeniu odcinka czy dwóch, nie ciągnie do tego, by domęczyć się do końca.

Seriali z powyższych grup jest gdzieś tak z 80% wszystkich obecnych produkcji serialowych. Może nawet i 90%. Pozostała część to dobre seriale, które chce się oglądać i chce się je skończyć. Niewiele ich, tym bardziej dziwne, że wciąż pojawiają się takie właśnie dobre produkcje, których w Polsce nie sposób obejrzeć legalnie. Wjadą gdzieś z dużym opóźnieniem za jakiś czas, a widzom pozostaje tylko się wkurzać, że jakieś serialowe gówienka pojawiają się z premierą równocześnie w Stanach jak i w Polsce.

Only Murders in the Building to przykład takiego świetnego do oglądania serialu, którego w Polsce zobaczyć się legalnie nie da. Wyprodukowany przez należącą do Disneya platformę Hulu, który może by i po znajomości trafił u nas na Disney+. Gdyby Disney+ był dostępny oficjalnie w Polsce. Jeśli to nie wskazuje na to, że jesteśmy trzecim światem, to nie wiem, co by miało na to wskazywać. Ewentualnie z tym piractwem wcale nie jest tak źle, skoro wielkie korporacje świadomie pozwalają sobie na ominięcie jakiegoś rynku. Więcej, udostępniają swoje produkcje poza granicami Polski z polskimi napisami, a często i z polskim lektorem. Gdzie tu sens, gdzie tu logika?

O czym jest serial Only Murders in the Building

W nowojorskim apartamentowcu zabija się niejaki Tim Kono. Policja nie ma wątpliwości, że to samobójstwo i zamyka sprawę. Wątpliwości ma jednak troje innych mieszkańców apartamentowca. To aktor Charles-Haden Savage (Steve Martin), który w przeszłości był gwiazdą popularnego serialu policyjnego, broadwayowski reżyser Oliver Putnam (Martin Short), który wciąż żyje ułudą dawnej sławy oraz młoda Mabel Mora (Selena Gomez), która w ogóle nie pasuje do profilu przeciętnego mieszkańca tegoż apartamentowca. Całą trójkę dzieli wiele, ale łączy jedno – miłość do kryminalnych podcastów. Wraz z próbą odpowiedzenia na zadawane sobie samym pytanie: „Kto zabił Tima Kono?”, rozpoczynają prywatne śledztwo dokumentując je w formie kryminalnego podcastu.

Zwiastun serialu Only Murders in the Building

Recenzja serialu Only Murders in the Building

A dokładniej rzecz biorąc pięciu z dziesięciu wyemitowanych do tej pory odcinków, bo te pojawiają się w rytmie średniowiecznym: jeden odcinek na tydzień. Wydaje mi się jednak, że można śmiało mówić o recenzji całego serialu, bo nie sądzę, aby jego dalszy przebieg zmienił coś w kwestii wysokiej oceny. Jasne, rozwiązanie zagadki śmierci Tima Kono może być niesatysfakcjonujące, ale na szczęście Only Murders in the Building nie jest kryminalnym serialem tego typu, co to sens jego oglądania wyznacza tylko i wyłącznie tzw. jaw-dropping twist.

Podobnie jak netfliksowy American Vandal, Only Murders in the Building podchodzi w sposób humorystyczny do fenomenu kryminalnych seriali i podcastów. Przy czym American Vandal robi to w stylu komedii tria ZAZ, a Only Murders in the Building zachowuje dystans do opowiadanej przez siebie historii punktując schematy kryminalnych podcastów („Dobrze, że w końcu odnaleziono jakąś rzecz należącą do zaginionej, bo już zdążyłem zapomnieć, kto zaginął”) przy jednoczesnym prowadzeniu historii niczym z klasycznego kryminału Agaty Christie. Innymi słowy kryminalne podcasty zostają sympatycznie obśmiane, przy możliwości traktowania Only Murders in the Building poważnie i oglądania go jako pełnokrwistego serialu kryminalnego z interesującą sprawą, niewiadomym rozwiązaniem i kupą zwrotów akcji i twistów. Wszystko to zostało bardzo dobrze wyważone, więc w pakiecie dostajemy i krwawo-klnący kryminał, jak i czarną komedię. Nie dziwota, że dopiero połowa pierwszego sezonu, a już zamówiony został sezon numer 2.

Steve Martin to mój ulubiony komik, więc nie dziwię się, że humor Only Murders in the Building odpowiada mi w stu procentach. W ogóle współnapisany przez Martina scenariusz to najmocniejszy element tego serialu wyglądającego jak kryminalny film Woody’ego Allena. W przypadku Only Murders in the Building można by napisać, że „takich scenariuszy już się nie tworzy” i będzie to prawda, przez co młodszy widz może mieć wrażenie lekkiej naftaliny. Jak już wspomniałem, serialowi bliżej do powieści Agathy Christie niż do współczesnych seriali kryminalnych.

Jak przystało na kolejną produkcję z duetem Steve Martin/Martin Short, dużą porcję humoru dokładają tu ich wzajemne docinki. Panowie przyjaźnią się od lat i korzystają z każdej okazji, żeby sobie dociąć. Opisując ten rodzaj humoru prezentowany przez Only Murders in the Building, najprościej zacytować netliksowy występ komediowy Martina i Shorta. – Kiedy w hotelu chcę pozostać anonimowy – opowiada w nim Steve Martin – melduję się jako Martin Short.

Podziel się tym artykułem:

9 komentarzy

  1. Z tymi serialami to ostatnio się tak pozmieniało, że wiele nie trafia do Polski w ogóle, albo z dużym uprzedzeniem, a człowiek się przyzwyczaił do tego, że 99.9 procent trafiało równo z premierą w USA. I najwięcej nie trafia do Polski seriali z takich stacji jak FX, FOX, Hulu, czyli należących do Disneya oraz Sky i Showtime, czyli stacji, których produkcje jeszcze z rok temu albo wcześniej były równo z premierą w USA, np. pamiętam jak 2, 3 lata temu HBO GO ogłosiło, że będą puszczać każdy serial FX.

    Ale zmieniło się to teraz i ma to związek z tym, tak uważam, że Disney+ do którego należy FX, Hulu, FOX, ogłosili że za rok mają wejść oficjalnie do Polski (inna sprawa, że prawie do każdego serialu od Disneya, ale akurat nie tego co zrecenzowałeś, bo do niego nie ma polskiego tłumaczenia, tylko produkcje ze świata MCU, Star Wars mają od razu za premiery dubbing i oficjalne polskie napisy, albo po kilku m-cach, ale cos się zmieniło przy marvelowym What if….? który miał napisy i dubbing do 3 odcinka, ale od 4 odcinka nie dają już polskich wersji).

    Tak podejrzewam bo np. na polskim Foxie rowno z premierą w USA na FX leciał każdy kolejny sezon American Horror Story i American Crime Story, ale nie dotyczy to nowych sezonów AHS, którego poleciało 5 odcinków z 10, a w Polsce nie ma. Tak samo 3 seria ACS której poleciały 2 odcinki w USA nie ma w Polsce na Fox, tak jak było z poprzednimi seriami, na bieżąco. Widocznie uznali w Disneyu, że koniec ze sprzedawaniem praw seriali stacji należących do myszki miki, bo jak wejdą za rok to nie będą co mieli wrzucić do biblioteki (choć właśnie się dowiedziałem, że AHS 10 seria jednak będzie na Fox polskim, ale od października, a co do ACS to jeszcze nic nie wiadomo). Ale są wyjątki, jak 3 sezon What we do in the shadows z FX, który leci równo z premierą w USA na HBO GO (można też na canal+ oglądać).

    Podobnie jest z serialami Showtime których się coraz mniej pojawia na HBO GO (jeśli jakieś są to nie nowości, ale kolejne sezony seriali które puszczają od lat) i Canal+ , co może mieć związek z tym, że za rok ma wejść do Polski SkyShowtime, z serialami Sky, Showtime, Peacocka. Tak się człowiek przyzwyczaił do oglądania równo z USA, że aż dziwne, jest szukanie seriali w zatoce, a i jeszcze sprawdzanie na grupach, czy ktoś tłumaczyć będzie. Więc pewnie większość seriali które nie pojawiają się równo z premierą w USA to trafią za jakiś czas na którąś platformę, jak np. Dr Death z Peacocka, a jak nie trafią to pewnie oznacza, że platforma za rok wejdzie i tam serial zobaczymy, bo muszą mieć coś w bibliotece.

    No i to kolejny problem bo platform jest coraz więcej, i będzie coraz więcej (ostatnio wyszła norweska, ale jest też w Polsce katolicki streaming, katoflix, oczywiście są filmy z Kevinem Sorbo, ale np też komedie z Hanksem, jak mnie pamięć nie myli) . Niedługo doczekamy się czasów, takich jak dawno temu, czyli kablówka ze wszystkimi kanałami. Zresztą już są takie usługi jak canal+ , gdzie są też seriale z HBO GO, albo canal+ z produkcjami Netflixa.

    A wcale nie jest pocieszeniem to że nie tylko w Polsce jest taka sytuacja, że coś nie leci i nie wiadomo kiedy poleci. Wiem że w UK jest identyczna sytuacja z AHS jak w Polsce, gdzie tak jak u nas leciał w Anglii na ich Foxie, równo z USA, ale nie nowy sezon, bo Foxa zlikwidowano kilka tygodni temu. Wyjaśniło się, że będzie u nich 10 sezon AHS leciał, ale na Disney+ też od października.

  2. z dużym opóźnieniem miało być:)

  3. A zapomniałem napisać jakie oglądam, tzn w pon inny, we wtorek inny serial. No i aktualnie oglądam Chapelwaite, Evil, Morning Show, Doom Patrol, AHS, Nine Perfect Strangers, ACS, Ted Lasso, What if, North Water z Farrellem i Wampiry Waititiego. Sześć na 11 seriali nie leci u nas.A mam do obejrzenia też 2 sezon Baptiste, 4 s Good Girls, The Underground Railroad. Zrobiłem sobie przerwę bo oglądałem całe Justified i mi nagle sie zaległości zrobiły.

    A z takich co wychodzą w całości to obejrzę 3 s. Sex Education, 4 sezon Goliata, a poza tym sprawdzić chcę z wrześniowych, tych co wychodzą w całości Squid Game (podobno dobra azjatycka netflixowa produkcja), Jaguar, Midnigh Mass, Ganglands, Vigil (jestem fanem seriali angielskich, np. BBC, ITV, więc ciekawsze propozycje zawsze sprawdzę, tyle dobrego, że to krótkie seriale), Kasztanowy ludzik. Więc nawet jak nie wszystko wychodzi u nas to tyle tego, że ja się dziwię, jak ktoś mówi, że nie ma co oglądać. Ja od początku epidemii mam co oglądać, w sensie powroty i nowości.

  4. No i na Fundację czekam od Apple, która wychodzi pod koniec m-ca, ale obejrzę dla obsady, bo jak seriale Apple w większości mają wysoki poziom i wszyscy się jarają trailerem, a mnie trailer nie kupił. No i też jestem uprzedzony bo to serial Davida S. Goyera, a on w ostatnich latach nic dobrego nie napisał.

    A tak na marginesie. Ja niby też lubię Stevena Martina, ale zawsze wolałem z tych komików z lat 80, np. Candy’ego, Murphy’ego, Aykroyda, Belushiego, Murraya, Chase’a. Może dlatego że większość filmów na jakie trafiałem z Martinem to były te słabsze produkcje np. Trzej Amigos, która takim sobie filmem była. Domyślam się że z Martinem to jak z resztą, szczyt kariery przypadał na lata 80. Więc jakie z nim filmy polecisz?

    Jedyne dobre komedie z nim jakie pamiętam to Krwiożercza roślina, Samoloty, pociągi i samochody, Sierżant Bilko, Bowfinger. No i kojarzę go z nowej wersji Inspektora Clouseau oraz z filmów bardziej obyczajowych, niż komedii. Może te najbardziej szalone mógłbyś polecić, w których szarżuje na całego? Jeśli ma takie, oprócz Krwiożerczej rośliny.

  5. Z polecajek martinowych może nic nie być, bo ja uważam „Trzech Amigos” za jego najlepszą komedię obok „Sierżanta Bilko”. Tam co pięć minut jakiś kultowy tekst leci.
    – Którego z nich lubisz najbardziej?
    – Tego najmniej rozgarniętego.
    – Czyli którego?
    🙂
    Lubię go najbardziej za to jego ironiczne poczucie humoru wygłaszane z poważną miną. Taki humor najlepiej mi odpowiada. Candy, Chase i inni wg mnie mają taki przaśny humor, niewymagający, fizyczny – takie małpowanie na ekranie. Lubię Chase’a, ale jak tak pomyślę, to wolę te jego inteligentniejsze odsłony jak „Fletch”. U Martina chyba też najbardziej mi wchodzą te jego dokonania mniej czysto-komediowe typu dwóch „Ojców panny młodej”, nie mówiąc już o „Spokojnie, tatuśku” (co za durny tytuł do „Parenthood”). „Parszywe dranie” i „Moje błękitne niebo” to dla mnie absolutna klasyka. Co zaś się tyczy filmów po „Bilko” to uważam, że to już mocny spadek formy. Może nie tyle jego, co scenariuszy. Za Clouseau nie przepadam, bo to taki humor po linii najmniejszego oporu. A zróbmy bohatera kretynem. I się kręci bez wysiłku.

    Z platformami streamingowymi sytuację of koz przyspieszyła pandemia, ale zaczyna się wydawać, że trochę się przeliczyli i kino tak łatwo się nie podda, jak myśleli. Stąd tyle ich, a będzie jeszcze więcej. Zastanawiam się, czy w obecnym stanie rynku dalej tak łatwą ręką wyłożyliby 400 milionów dolców na dwie części „Na noże”. Bo kwoty za kupione przez streamingi filmy wydają się mocno presadzone. Szczególnie że trudno tak do końca przeliczyć, ile dany film przyniósł zysków dla danej platformy.
    Tak czy siak pewnie będzoe gorzej niż lepiej. Szczególnie że już nie tylko wszyscy chcą mieć swoją platformę streamingową, to jeszcze najwięksi gracze jak Disney mają ich po kilka. Jeszcze jakiegoś Shuddera za grosze (jak dla nich) kupią, żeby mieć szerszą ofertę i za chwilę będzie kilka platform w obrębie jednego studia. Do tego zacznie się zabawa jak na rynku piłkarskim. Wjechał Viaplay i już nie tylko filmy/seriale ma, ale też sport, Bundesligę, Ligę Europy. Viaplay pokazuje LE, TVP mecze Legii w LE, a za chwilę rewolucja, TVP pokazuje na żywo tylko mecze Legii u siebie, a na wyjeździe z poślizgiem, bo na żywo są na Viaplay. I tak się kręci. Ktoś kupuje całą ligę, za chwilę na pół ligi odsprzedaje licencję komuś innemu. I wydaje mi się, że streamingi też do czegoś takiego dorosną globalnie (bo w jakimś trzecim świecie jak Polska już tak było, o czym napisałeś). Skończy się tak, że nieparzyste odcinki serialu na Disney+, a parzyste na Paramount+. No chyba, że Disney wykupi wszystkich.

  6. Tłusty Michu

    Tak czy siak i prawie z zupełnie innej beczki gorąco polecam ostatnio obejrzany The Looming Tower na amazonie – miniserial który można by reklamować hasłem „tego Ci nie pokażą w homelandzie albo jacku ryanie” 😉

  7. @quentin A co uważasz o „Dead Men Don’t Wear Plaid”, „Dwoje we mnie” i „Człowieku z dwoma mózgami”? Kojarzę że widziałem ten ostatni, ale tak dawno, że nawet nie pamiętam czy mi podszedł, a o „Umarli nie potrzebują pledu” to przypadkiem trailer widziałem kilka tygodni temu i poczytałem, że to dobry pastisz noir, ale też zapomniany film.

  8. A co do Shudder o której wspomniałeś to chciałbym by kupił tą platformę ktoś, bo tam sporo fajnych niszowych rzeczy z kina grozy, nie tylko (dobry) serial Creepshow (chyba jedyna rzecz z tej platformy, która leci w Polsce), ale też filmy ciekawe, w tym gatunku. No i jakby ktoś ich kupił, nawet Disney , albo Amazon, czy Apple (na Netflixa jakoś nie liczę że kupi Shuddera), to wtedy byłaby większa szansa, że produkcje Shuddera w końcu by trafiły do Polski.

  9. Powiem Ci, że nie wiem, co uważam, bo jakoś ta pierwsza część jego kariery (mózgi, koce) mnie ominęła i w sumie to nawet nie wiem, czy je nawet widziałem. „Dwoje we mnie” widziałem sto lat i mam takie mgliste wrażenie, że średnio mi weszło. Raczej jak taki standardowy film ani zły, ani dobry. Z kolei z takich „dziwolągów”, które chyba nikomu się nie podobały, to pamiętam, że weszła mi „Historia z Los Angeles” czy jak się to nazywało. Sympatią darzę też „Lokatorkę” z Goldie.

    Bez dwóch zdań przydałby się u nas dostęp do Shuddera, albo choć do jego produkcji. Bo nawet na czarnym rynku o nie trudno.

Skomentuj

Twó adres e-mail nie będzie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

Quentin 2023 - since 2004