Do momentu usadzenia tyłka w fotelu kinowym, o filmie Kod Dedala nie wiedziałem zupełnie nic. Nie miałem pojęcia, że taki powstaje, jeśli były jakieś zwiastuny, to mnie ominęły, nie obiły mi się również o uszy jakiekolwiek strzępy informacji dotyczących tej produkcji. Idealne warunki, jeśli chodzi o oglądanie filmu z twistem. Ale i niepokój, bo skoro zupełnie nic nie wiem o tym filmie, to jakim cudem może być dobry? Recenzja filmu Kod Dedala. W kinach od 20 grudnia.
O czym jest film Kod Dedala
Miliony fanów na całym świecie z zapartym tchem czekają na trzecią i ostatnią część poczytnej książkowej serii o Dedalu. Ta właśnie została napisana, ale trzeba ją jeszcze przetłumaczyć, by można było urządzić oficjalną premierę podczas Paryskich Targów Książki. W obawie przed wyciekami i przedwczesnym pojawieniem się kopii książki w obiegu, wydawca (Lambert Wilson) decyduje się na kontrowersyjny ruch. Tłumacze z dziewięciu krajów, w których książki z serii o Dedalu sprzedają się najlepiej, zostają zamknięci w luksusowym podziemnym bunkrze. Tam, odcięci od świata, przez najbliższe miesiące mają pracować nad tłumaczeniem. Środki ostrożności posunięte są do maksimum. To nie tylko brak dostępu do Internetu, ale i brak dostępu do całej książki. Dostępnych do tłumaczenia jest zaledwie kilka stron na raz, co ma zminimalizować wszelkie ryzyko. Na nic się to jednak zdaje. Pierwsze strony książki zostają opublikowane w Internecie, a wydawca otrzymuje maila z żądaniem wysokiego okupu. Jest jasnym, że za wyciek odpowiedzialny jest któryś z tłumaczy. Pytanie tylko: który i w jaki sposób udało mu się tego dokonać?
Zwiastun filmu Kod Dedala
Recenzja filmu Kod Dedala
Trzeba na wstępie przyznać, że scenariusz filmu Kod Dedala został oparty na jednym z fajniejszych ostatnio pomysłów na fabułę, którego nie powstydziłaby się moja primaaprilisowa seria. Nie jakieś banalne „kto zabił?”, ale „kto spiracił?”. Nie jakieś „genialny detektyw natrafia na sprawę, która wystawi na próbę wszystko to, co dokonał do tej pory”, ale „dziewięcioro tłumaczy zostaje odciętych od świata na czas tłumaczenia bestsellera”. Gdzie się nie obejrzeć po fabule Kodu Dedala jest oryginalnie i interesująco. Aż chce się oglądać, żeby sprawdzić, co dalej i czym nas jeszcze zaskoczą.
Świetną sprawą jest również pochodna wyjściowego pomysłu w postaci grupy bohaterów-tłumaczy pochodzących z różnych państw. Dało to możliwość oryginalnego castingu i wyłowienia sobie co bardziej utalentowanych aktorów z różnych zakątków Europy. Jest więc m.in. Włoch Riccardo Scamarcio, Rosjanka Olga Kurylenko, Hiszpan Eduardo Noriega, Brytyjczyk Alex Lawther czy moja ulubiona Dunka Sidse Babett Knudsen. Szkoda, że fikcyjna seria o Dedalu nie sprzedawała się też dobrze w Polsce, bo aż się prosiło o jakiegoś Andrzeja Seweryna w roli polskiego tłumacza. Jednak i bez niego obsada filmu Kod Dedala to jedna z fajniej skompletowanych ostatnio obsad filmowych.
Z natury rzeczy o tzw. filmach z twistem nie ma się co za dużo rozpisywać, bo każde niepotrzebnie wypowiedziane słowo może popsuć zabawę. To banał, ale tak jest i wspomnieć o tym trzeba. W przypadku Kodu Dedala sytuacja jest analogiczna i warto jedynie zapewnić, że kryje on w sobie wiele niespodzianek umiejętnie dawkowanych w trakcie seansu. Co warte podkreślenia, zanim seans się skończy, autorzy filmu odpowiedzą na większość, o ile nie wszystkie, nurtujące w trakcie seansu pytania o ewentualne dziury scenariuszowe, zbiegi okoliczności i tego typu rzeczy. Jeśli ktoś z głupia frant złamie jakiś kod, to potem wytłumaczy, jak mu się to udało. A jeśli fabuła za bardzo zacznie przypominać pewien klasyczny kryminał, to jego tytuł padnie, zanim seans się skończy.
Kod Dedala to klasyczny kryminał, który niepostrzeżenie wedrze się na ekrany polskich kin pod koniec roku. Warto się wtedy na niego wybrać, bo zapewnia porządną rozrywkę w europejskim stylu (to francusko-belgijska koprodukcja). Być może gdzieniegdzie przydałoby mu się hollywoodzkiej ręki, ale potrafi się wybronić udanymi zwrotami akcji, których ma w zanadrzu dużo. Przy okazji udało się tu przemycić trochę refleksji na temat współczesnego rynku wydawniczego i bliskich memu sercu kulis pracy tłumacza. Wszystko to składa się na oryginalny film, który trzeba zaindeksować pośród tej rozrywki, którą wszyscy lubimy najbardziej.
(2383)
Ocena Końcowa
8
wg Q-skali
Podsumowanie : Grupa międzynarodowych tłumaczy zostaje zamknięta na czas tłumaczenia światowego bestsellera, którego pierwsze strony wyciekają do Internetu. Bardzo fajna niespodzianka na koniec filmowego roku. Klasyczny, ale przede wszystkim oryginalny, kryminał, który kryje w sobie dużo więcej zwrotów akcji niż mogłoby się wydawać.
Podziel się tym artykułem: