Trwa moda na przenoszenie do telewizji popularnych filmów. Tylko w ostatnich miesiącach na świecie pojawiły się serialowe Lethal Weapon, Rush Hour i The Exorcist (a pewnie jeszcze coś, ale w tej chwili nie pamiętam), a już podąża za nimi Frequency, czyli film znany u nas pod tytułem, a jakże, Częstotliwość. Recenzja pierwszego odcinka serialu Frequency.
O czym jest serial Frequency
Raimy Sullivan (Peyton List) to ambitna policjantka, która stoi u progu życiowej rewolucji – jej partner (w sensie życiowym, nie policyjnym) Daniel, podczas spotkania z jego rodzicami ma zamiar się oświadczyć Raimy. To również dzień jej urodzin, a w urodziny zwykle wraca pamięcią do swojego ojca Franka, który przed laty zostawił ją i matkę, by jako tajniak wziąć udział w policyjnej operacji. Nie skończyło się to dobrze, bo ojciec Raimy skończył na dnie rzeki w bagażniku samochodu. Na dodatek okazało się, że wcale nie był takim dobrym gliną, za jakiego zawsze go uważała i miał sporo na sumieniu. Mimo to przez dwadzieścia lat nie zapomniała o nim i w końcu los da jej szansę na zweryfikowanie tego, co wiedziała o ojcu. Wszystko za sprawą znalezionego w garażu CB radio swojego ojca. W wyniku bliżej nieokreślonego zbiegu okoliczności – no walnął piorun – Raimy nawiązuje przez CB kontakt z mężczyzną, który utrzymuje, że ma na imię Frank, tak samo jak Raimy mieszka w Queens i, co najdziwniejsze, u niego jest rok 1996. Nie ma przypadku, Raimy nawiązała kontakt ze swoim ojcem. Czy zdoła uratować go od śmierci, która już za 24 godziny?
https://www.youtube.com/watch?v=BL8Rl2n2C6Y
Recenzja serialu Frequency
Bardzo lubię filmowe Frequency, właściwie to jeden z moich ulubionych filmów, ale nie wiedziałem, że powstaje jego serialowa wersja. W związku z powyższym wiem o serialu tylko tyle, co zobaczyłem w pierwszym odcinku, bo ani przed ani po seansie nic więcej o nim nie czytałem. To ważne w kontekście tego, że na chwilę obecną – a to dobra wiadomość – Frequency nie wygląda mi na procedurala, o który by się aż prosiło. No wiadomo, ojciec w 1996 roku, córka w 2016 – wspólnie rozwiązują zagadki kryminalne sprzed lat. Z drugiej strony taki format chyba nie miałby racji bytu w sytuacji, gdy jedna rozwiązana sprawa, to zmiany w teraźniejszości, do których musi doprowadzić mieszanie z przeszłością. Trzymam więc kciuki za to, że nie będzie to procedural, bo tego bym nie chciał. Te mi zwyczajnie nie wchodzą.
Frequency bardzo fajnie się ogląda i z filmowych seriali – choć The Exorcist też był dość ciekawy – to na razie propozycja, która spodobała mi się najbardziej. Zresztą w ogóle wpisuje się w trend pod tytułem: rozrywkowe seriale The CW mają w sobie coś takiego, że przeważnie rzeczywiście zapewniają niezobowiązującą, ale rozrywkę. Muszę przyznać, że zmiana głównego bohatera z syna na córkę wydaje się decyzją słuszną, szczególnie że Caviezel w oryginale był dość sztywny. A i związek ojciec-córka jakiś taki od razu wydaje się być bardziej emocjonalny niż więź ojca z synem. To jedna z największych zmian w stosunku do oryginału. Przesunięty do przodu został również czas akcji i profesja ojca, który w oryginale był strażakiem. Mimo to serialowe Frequency jest w zasadzie wiernym remakiem filmu (jego producentem jest scenarzysta filmowego Frequency Toby Emmerich) i póki co to jego największa wada, bo już się to raz widziało. No ale historii z filmu zostało jeszcze może na jeden odcinek, a potem już trzeba będzie szyć na nowo i jeśli nie będzie do szycie proceduralne, to będzie dobrze.
A być nie powinno, bo w stosunku do filmu usprawniono perturbacje związane z grzebaniem w przeszłości i zmian w teraźniejszości jest już na tyle, że ciężko będzie wrócić do punktu wyjścia. A chyba tylko taki status quo zapewniałby możliwości proceduralne. No ale zobaczymy co tam wymodzą, nie chcę być mądrzejszy od scenarzystów. Ważne, że pilota Frequency oglądało się dobrze i śmiało można powiedzieć, że jeśli jakość zostanie zachowana na kolejne odcinki, to będziemy mieli kolejny serial do oglądania. A przynajmniej ja.
Podziel się tym artykułem:

Jeszcze z Limitless np. zrobili serial
Ale to już jakiś czs temu, miałem na myśli obecny sezon. Jeszcze Training Day będzie.
Ejże Mr.Q!
Pojawił się całkiem niedawo pilot świetnego Westworld (HBO\Nolan\Abrams) a tu o jakichś popierdółkach od CiWi? 😉
No weźżesz Pan się łogarnij 😉
A nie urzekł mnie pilot to co się będę rozpisywał :). Ale może obejrzę jeszcze raz, bo trochę przysypiałem.