Trwa moda na przenoszenie do telewizji popularnych filmów. Tylko w ostatnich miesiącach na świecie pojawiły się serialowe Lethal Weapon, Rush Hour i The Exorcist (a pewnie jeszcze coś, ale w tej chwili nie pamiętam), a już podąża za nimi Frequency, czyli film znany u nas pod tytułem, a jakże, Częstotliwość. Recenzja pierwszego odcinka serialu Frequency.
O czym jest serial Frequency
Raimy Sullivan (Peyton List) to ambitna policjantka, która stoi u progu życiowej rewolucji – jej partner (w sensie życiowym, nie policyjnym) Daniel, podczas spotkania z jego rodzicami ma zamiar się oświadczyć Raimy. To również dzień jej urodzin, a w urodziny zwykle wraca pamięcią do swojego ojca Franka, który przed laty zostawił ją i matkę, by jako tajniak wziąć udział w policyjnej operacji. Nie skończyło się to dobrze, bo ojciec Raimy skończył na dnie rzeki w bagażniku samochodu. Na dodatek okazało się, że wcale nie był takim dobrym gliną, za jakiego zawsze go uważała i miał sporo na sumieniu. Mimo to przez dwadzieścia lat nie zapomniała o nim i w końcu los da jej szansę na zweryfikowanie tego, co wiedziała o ojcu. Wszystko za sprawą znalezionego w garażu CB radio swojego ojca. W wyniku bliżej nieokreślonego zbiegu okoliczności – no walnął piorun – Raimy nawiązuje przez CB kontakt z mężczyzną, który utrzymuje, że ma na imię Frank, tak samo jak Raimy mieszka w Queens i, co najdziwniejsze, u niego jest rok 1996. Nie ma przypadku, Raimy nawiązała kontakt ze swoim ojcem. Czy zdoła uratować go od śmierci, która już za 24 godziny?
Recenzja serialu Frequency
Bardzo lubię filmowe Frequency, właściwie to jeden z moich ulubionych filmów, ale nie wiedziałem, że powstaje jego serialowa wersja. W związku z powyższym wiem o serialu tylko tyle, co zobaczyłem w pierwszym odcinku, bo ani przed ani po seansie nic więcej o nim nie czytałem. To ważne w kontekście tego, że na chwilę obecną – a to dobra wiadomość – Frequency nie wygląda mi na procedurala, o który by się aż prosiło. No wiadomo, ojciec w 1996 roku, córka w 2016 – wspólnie rozwiązują zagadki kryminalne sprzed lat. Z drugiej strony taki format chyba nie miałby racji bytu w sytuacji, gdy jedna rozwiązana sprawa, to zmiany w teraźniejszości, do których musi doprowadzić mieszanie z przeszłością. Trzymam więc kciuki za to, że nie będzie to procedural, bo tego bym nie chciał. Te mi zwyczajnie nie wchodzą.
Frequency bardzo fajnie się ogląda i z filmowych seriali – choć The Exorcist też był dość ciekawy – to na razie propozycja, która spodobała mi się najbardziej. Zresztą w ogóle wpisuje się w trend pod tytułem: rozrywkowe seriale The CW mają w sobie coś takiego, że przeważnie rzeczywiście zapewniają niezobowiązującą, ale rozrywkę. Muszę przyznać, że zmiana głównego bohatera z syna na córkę wydaje się decyzją słuszną, szczególnie że Caviezel w oryginale był dość sztywny. A i związek ojciec-córka jakiś taki od razu wydaje się być bardziej emocjonalny niż więź ojca z synem. To jedna z największych zmian w stosunku do oryginału. Przesunięty do przodu został również czas akcji i profesja ojca, który w oryginale był strażakiem. Mimo to serialowe Frequency jest w zasadzie wiernym remakiem filmu (jego producentem jest scenarzysta filmowego Frequency Toby Emmerich) i póki co to jego największa wada, bo już się to raz widziało. No ale historii z filmu zostało jeszcze może na jeden odcinek, a potem już trzeba będzie szyć na nowo i jeśli nie będzie do szycie proceduralne, to będzie dobrze.
A być nie powinno, bo w stosunku do filmu usprawniono perturbacje związane z grzebaniem w przeszłości i zmian w teraźniejszości jest już na tyle, że ciężko będzie wrócić do punktu wyjścia. A chyba tylko taki status quo zapewniałby możliwości proceduralne. No ale zobaczymy co tam wymodzą, nie chcę być mądrzejszy od scenarzystów. Ważne, że pilota Frequency oglądało się dobrze i śmiało można powiedzieć, że jeśli jakość zostanie zachowana na kolejne odcinki, to będziemy mieli kolejny serial do oglądania. A przynajmniej ja.
Podziel się tym artykułem:
Jeszcze z Limitless np. zrobili serial
Ale to już jakiś czs temu, miałem na myśli obecny sezon. Jeszcze Training Day będzie.
Ejże Mr.Q!
Pojawił się całkiem niedawo pilot świetnego Westworld (HBO\Nolan\Abrams) a tu o jakichś popierdółkach od CiWi? 😉
No weźżesz Pan się łogarnij 😉
A nie urzekł mnie pilot to co się będę rozpisywał :). Ale może obejrzę jeszcze raz, bo trochę przysypiałem.