Z miesiąc już nie byłem w kinie, jak nie wyjazdy to choroby. Niech mnie ktoś przytuli!
Straight Outta Compton (2015) – Poszedłbym
Dobrze się stało, że Straight Outta Compton okazał się w usiech takim hitem, bo jakoś nie widzę, żeby w innym przypadku dotarł do naszych kin. No ale może jestem w błędzie uważając, że gangsta rap to nie jest to, co do kin przyciągnęłoby taką ilość fanów, która pozwoliłaby dystrybutorowi zarobić? Bo trochę patrzę przez pryzmat samego siebie, któremu jakoś nigdy nie było z gangsta rapem po drodze, choć wszyscy znajomi zachwycali się… kurde, jak im było… A wiem, Body Countem.
No i tym lepiej, że mało wiem o gangsta rapie, bo z tym większą przyjemnością zobaczę ten biopic o N.W.A., o którego istnieniu przed obejrzeniem pierwszego zwiastuna nawet nie wiedziałem. Taki to jestem specjalista od gangsta rapu :).
Lubię 8 Milę, lubię Jesteś Bogiem, Straight Outta Compton też wygląda na film, który polubię. W końcu lubię filmy o niggersach (no co? sami się tak nazwali, to chyba ja też mogę).
W nowym zwierciadle: Wakacje [Vacation] (2015) – Nie poszedłbym
Pisałem to już w Prevuesach, napiszę to i teraz – nic nie wskazuje na to, żeby odnowione Wakacje nadawały się do oglądania. W przypadku tego zwiastuna wydaje się działać moja niepisana zasada, ze jeśli zwiastun cię nie rozbawi, to film na pewno też cię nie rozbawi. No bo co tu miałoby bawić? Debile wchodzą do jeziorka, które okazuje się składowiskiem toksycznych odpadów? Boki zrywać. O, patrzcie, Hemsworth ma dużego fajfusa! Jakby tego było mało, niedobre Amerykańce podłożyli jeszcze rimjobowa minę polskim tłumaczom, którzy wesołym całuskiem w anuska położyli sedno tego „żartu”. Choć trzeba oddać im sprawiedliwość, że poprzeczka postawiona była wysoko i pochwalić, że bezbłędnie wpisali się w poziom filmowych żartów. O anusku, o kutasku, łohohohoho!
Transporter: Nowa moc [The Transporter Refueled] (2015) – Nie poszedłbym
Coraz droższe i dłuższe te reklamówki samochodów… Nie wystarczyłoby napisać na pejdżu Audi, że wybiera się na paintballa?
Człowiek to głupi jest. Naogląda się tych pościgów, napierdalanek i wybuchów i mimo wszystko przejdzie mu przez myśl, że kurde, może warto iść i się odmóżdżyć. A przecież takich filmów to zylion jest, każdy taki sam i żaden nie daje niczego nowego tylko tanie błyskotki byle kaska wyszła na plus. Nie mówiąc już o tym, że samych Transporterów było już zylion i w kinie i w telewizji. Patrząc więc racjonalnie na całą sprawę, w ogóle nie powinno się zastanawiać nad tym iść czy nie iść tylko po prostu nie iść. Szczególnie że kto by nie wystąpił tu w tytułowej roli, ciężko będzie mu wejść w buty oryginalnego Transportera Jasona Stathama.
Pieśń słonia [Elephant Song] (2014) – Poszedłbym
Po zniknięciu kolegi, psychiatra próbuje uzyskać informacje od jego pacjenta. Ten jednak wciąga go w specyficzną grę. (Opis dystr.)
Zaciekawił mnie bardzo przyzwoity zwiastun, w którym nie dopatrzyłem się żadnych tanich sztuczek mających mnie zagonić do kina (no uploader dodał w tytule dramatyczne „nowy Xavier Dolan” i można pomyśleć, że to nowy film Dolana, ale to nie problem zwiastuna), stąd pomarańczowy Poszedłbym. A czemu nie zielony?
Bo Pieśń słonia okaże się zapewne przyzwoitym filmem, do którego obejrzenia wystarczy domowe zacisze. Szczególnie że trochę obawiam się tego tytułowego słonia, który wskazuje na to, że zamiast z normalnym thrillerem będziemy mieli do czynienia z bardziej artystycznym kinem, a takie thrillerowi do szczęścia potrzebne nie jest. A już na pewno mnie nie jest.
Szkolna imprezka [Fack ju Göhte] (2013) – Poszedłbym
To się nazywa lekkie opóźnienie. 10 września do niemieckich kin trafia druga część tego filmu…
Ale z drugiej strony to dobra wiadomość dla nas, widzów, bo znaczy się, że mamy do czynienia z filmem, który się spodobał na tyle, że wystarczyły ledwie dwa lata, by powstał sequel. I zarobił dziesiątki milionów dolarów.
I w sumie się nie dziwię, bo zwiastun wygląda bardzo pozytywnie. A już na pewno, gdy zestawić go w opozycji do Wakacji (nie mówiąc, że tematyka bardziej na czasie powrotu do szkoły) to Szkolna imprezka bije je na głowę. I nie przeszkadza, że temat ukrycia czegoś wartościowego pod czymś niespodziewanie wybudowanym nowy nie jest.
No i mignęła mi moja ulubiona Katja Riemann.
Mur (2014) – Poszedłbym
Nie ma to jak polskie kino. Dwie minuty zwiastuna i mam ochotę iść spać z przeświadczeniem, że wszystko jest szare i do dupy. Brawo polskie kino!
No ale z drugiej strony ówże kameralny zwiastun nie odrzuca od filmu i nie budzi negatywnych odczuć każących włączyć narzekacza. Jasne, dla chcącego nic trudnego i zawsze znajdzie się powód do narzekania (mamrotanie półsłówkami w filmie, który zdobył jakąś tam scenariuszową nagrodę), ale jednak ciekaw jestem całości. I kiedyś na pewno sprawdzę jak wygląda.
Podziel się tym artykułem:
