Z kronikarskiego obowiązku, chęci posiadania nowego taga, tagu, taga, a także uzyskania poczucia, że nie straciłem na darmo 42 minut mojego życia – oto dwa słowa o nowym wyrobie serialopodobnym o nazwie Between. Wspólnym projekcie kanadyjskiego kanału City i internetowej platformy Netflix.
W miasteczku Pretty Lake zaczynają ginąć ludzie. Umierać znaczy się. Przeważnie dzieje się to bez uprzedzenia i gwałtownie. W jednej chwili zaczynasz krwawić z nosa, w drugiej jesteś sztywny. Smuteczek. Tajemniczym fenomenem szybko zaczyna interesować się rząd, który przysyła na miejsce swoich specjalistów. Ci, bezradni, rekomendują wprowadzenie kwarantanny. Czytaj ogrodzenia miasteczka płotem strzeżonym 24/7 przez wojsko. Jeden z mieszkańców Pretty Lake planując ucieczkę, w wolnej chwili włamuje się do rządowych komputerów i odkrywa dziwną zależność. Zmarłych (ponad trzy tysiące osób jak na razie) łączy jedno – żaden z nich nie ma poniżej 22 roku życia.
Nawet ciekawie, nie? Fakt, na pierwszy rzut oka ciekawie. W końcu sam coś podobnego niedawno wymyśliłem i pisaliście, że chętnie byście to obejrzeli 😛
27 Club aka Live Fast, Die Young
55-letni fizyk przenosi się w czasie do 2144 roku, gdzie jego wehikuł ulega uszkodzeniu. Na miejscu odkrywa, że każdy obywatel, który osiągnął 27 rok życia zostaje zabijany. Pierwsza część ekranizacji poczytnej trylogii.
Wystarczy jednak kilka rzutów oka więcej i już widać, że Between będzie stratą czasu, która nie różni się od podobnych seriali o grupie ludzi połączonych czymś tajemniczym (żeby daleko nie szukać bliźniaczo podobny jest choćby Under the Dome). Tyle tylko, że jest fatalnie zrealizowaną stratą czasu, którą źle się ogląda i miejscami przypomina fanowską internetową produkcję.
A najbardziej to przypomina… polski serial. Taki odcinek Naznaczonego na przykład. Nawet postaci są podobne do polskich serialowych herosów – jeden z badguyów to skrzyżowanie Janusza Tracza i Thomasa Kretschmanna po kuracji odchudzającej (tak, cwaniaki, tylko pierwszy z nich jest polskim herosem serialowym :P). Dokładając do tego niespójny i napisany na odpieprz się scenariusz sprawiający wrażenie stworzonego przez dziecko na zajęciach z kreatywnego pisania (jego apogeum to scena z dziewczynką z zespołem Downa), oraz słabe aktorstwo – powstanie z tego serialowy potworek, jakim jest Between.
Co w sumie dziwne, bo wyreżyserował go Jon Cassar (24), a napisał Michael McGowan (kanadyjski no-name, nie pasuje do tego wstępu „Co dziwne, bo” 😉 ).
Podziel się tym artykułem: