Na zakupy prezentów bym poszedł.
O, to „Pani z przedszkola” dopiero od 25 grudnia?? Łeee. To awansem: NIE POSZEDŁBYM. A to dlatego, że Agata Kulesza zachowała się na wczorajszej premierze słabo i była niemiła dla Aśka. Nie podejrzewałbym jednak o sodówkę, a raczej kiepskie obycie z marketingiem. Wystarczyło powiedzieć: „przepraszam, teraz nie mam czasu” zamiast być niemiłym. A tak to zniechęciła do siebie dziennikarkę, no i przy okazji mnie. Szczególnie tym mną powinna się teraz strasznie przejmować ;).
Poza tym i tak bym nie poszedł, bo skoro zwiastun jedno, a film okazuje się być filmem o lesbijkach, to mam prawo się czuć oszukiwanym także w próbie przekonania mnie, że to komedia.
Saint Laurent – Nie poszedłbym
Dopiero co latał po kinach „Yves Saint Laurent”, a teraz znowu? Czy to naprawdę tak dobry temat, żeby aż dwa filmy w przeciągu jednego roku o tym kręcić? Nie wydaje mi się i dlatego nie będę sprawdzał.
Dam sobie odpocząć od francuskiego kina po wczorajszym „Alleluia”, o którym za jakiś czas.
***
9 mil – Poszedłbym
Głównie z powodu tematu, jaki podejmuje, a który mnie interesuje. A nie, chwila… „Film opowiada o przemycie narkotyków między Maroko a Hiszpanią, które dzieli 9 mil” (Opis dystr.). Nie wiem, skąd mi się ubzdurało, że to o meksykańskich narkotykach.
Ale i tak bym poszedł – dla Luisa Tosara, który zwykł ciekawe projekty wybierać. Poza tym Gibraltar wydaje się być ciekawym tłem dla kina akcji, więc powinno być na co popatrzeć. A scenariusz machnął nadworny scenarzysta Aleka de la Iglesii.
***
Get on Up – Poszedłbym
Mam słabość do biopików, więc jeśli ten będzie choć w połowie tak dobry jak „Ray” to warto rzucić na niego okiem. Zachodzę tylko w głowę, dlaczego dałbym sobie rękę uciąć, że Jamesa Browna gra tutaj typ z Outcast?
Nie mam dziś za dużo do powiedzenia o kolejnych filmach. Podmienili mnie czy co?
***
Macondo – Nie poszedłbym
Nie wiem co to, ale tak na logikę: skoro Austria wystawiła do wyścigu o Oscary przeciętny „The Dark Valley„, to może oznaczać, że to jest co najmniej równie przeciętne (takowoż film austriacki). Aczkolwiek tematyka ciekawa:
Życie jedenastoletniego uciekiniera z Czeczenii komplikuje się, gdy do Wiednia przybywa przyjaciel jego zmarłego ojca. (Opis dystr.)
***
Mów mi Vincent – Nie poszedłbym
W końcu coś, co widziałem!
Wyrok być może zbyt surowy dla tego naprawdę w porządku filmu, ale prawda jest taka, że nie jest to kino, na które chodzę z własnej woli… no do kina. Nie ma strzelanin – to oczywiste ;), ale nie ma też jakiegoś czynnika, który sprawiłby, że to coś więcej niż kameralne kino. Coś, co skłoni mnie do przewartościowania swojego życia, czy choćby głębszej refleksji.
A co za tym idzie – film w sam raz do domu, na kanapę. Wtedy jak najbardziej! Bill Murray jest tu uroczo zgorzkniały (choć do Eastwooda z „Gran Torino„ to mu daleko), Naomi zabawnie stara się mówić z akcentem, a – największe zaskoczenie filmu – Melissa McCarthy nie wkurwia!
***
Dziewczyny – Nie poszedłbym
Ale obejrzałbym w telewizji. Muszę jakąś ikonkę telewizora sobie zrobić na okazję takich filmów, nie będę musiał tego pisać za każdym razem.
Zmagająca się z problemami emocjonalnymi nastolatka odkrywa, że pisanie piosenek jest dla niej sposobem na wszelkie trudności. (Opis dystr.)
Wszędzie piszą o fajnych piosenkach z tego filmu. A ja lubię fajne piosenki w filmach. Szkoda tylko, że kapela, której lider zrobił ten film – Belle and Sebastian – zupełnie nic mi nie mówi.
Podziel się tym artykułem: