To może szybko, bo mnie jakiś wirus dopadł
The Walking Dead, 3×07
Choć mam nadzieję, że to nie ten wirus 😉
Bałem się, że to ostatni odcinek przed trzymiesięczną przerwą, ale na szczęście nie. Na szczęście, bo wyjątkowo głupio by się skończył. Nie mam wątpliwości, że i tak następny odcinek równie dużym albo i większym znakiem zapytania się skończy, ale zawsze można się łudzić.
Typowy odcinek z gatunku „cisza przed burzą”. Dublerka zaatakowała po raz drugi i tym razem zdublowała tyłem Andrei – to mi najbardziej w pamięci utkwiło. I to, że Michonne denerwuje mnie już chyba bardziej niż Carrie.
No i dziwię się, że Carol się nie obraził na to, że jej nie szukali. Może się obrazi jak swój grób zobaczy. Zobaczymy.
Swoją drogą odważni ci nasi główni bohaterowie, że tak się we czworo pod miasto Gubernatora zakradają. Sorry, ale co oni chcą zwojować?
Dexter, 7×09
Układasz sobie całkiem sprytny domek z kart, a tu nagle ktoś otwiera drzwi, robi się przeciąg i wszystko rozwala się w pizdu. Oto jak wygląda siódmy sezon „Dextera” po dzisiejszym odcinku.
Syndrom Sama powrócił. Zrobili bardzo fajną postać, która ma bardzo ważny wpływ na życie Dextera, a potem po prostu ją zabili. Koszmar.
Śledztwo Laguerty ciągnie się tak, że do kolejnych lokacji w Miami chyba obwodnicą przez Nowy Jork jeździ. A zresztą cały misterny plan na nic, bo i tak ni z gruchy ni z pietruchy pojawił się Oczywisty Pan Podpalacz i – jak to słusznie zostało dostrzeżone na Q-Fejsie – zostanie zapewne sprytnie wmanipulowany w bycie BajHarborBuczerem. In your face, głupi widzu!
Dramatyzmu sezonowi być może dołoży śmierć tego emerytowanego gliny, który mi się zawsze z Harrym mylił. W sam raz – jak Bóg przykazał – przed emeryturą.
Homeland, 2×09
Ponudzili, ponudzili i się rozkręcili. Co więcej, wysłuchali moich żali i się Morena rozebrała. Czyli odcinek zdecydowanie na plus, choć nie da się ukryć, że jakikolwiek zachwyt z mojej strony byłby nieszczery. Grzelak nigdy nie będzie Brazylijczykiem, a „Homeland” nigdy nie będzie „24”.
Córka Rudego już na dobre wędruje do katalogu „wkurzające postaci kobiece”. Do podprzepgródki „które nie potrafią grać”.
No i szczytem naiwności było liczenie na to, że na końcu złapią Abu Nazira. Srsly.
Glee, <2×21
Ruszyłem w końcu! Utknąłem gdzieś tak koło 2×13 i tak tkwiłem już drugi albo i trzeci rok. Ale chyba jestem na dobrej drodze do nadrobienia.
I mam do powiedzenia w zasadzie tylko jedno – rany, ale to głupie! 🙂 Nierealne i oderwane od rzeczywistości. Że ja tego wcześniej nie widziałem tak wyraźnie. Ale ogląda się przyjemnie, nawet jeśli tylko czeka się na piosenki. Bo w ogóle mnie nie interesuje już kto z kim i dlaczego, a tylko jak wypadnie następna piosenka.
Najzabawniejsze jest to, że co odcinek ćwiczą różne piosenki na konkursy, a potem i tak spiewają tę, którą ćwiczyli na odcinek przed konkursem. Na chłopski rozum powinni do wyrzygania ćwiczyć tę jedną jedyną. A zresztą, i tak potem przychodzi konkurs i wszyscy śpiewają równie zajebiście, więc doprawdy wszystko jedno kto co ćwiczy.
Po co doszukuję się sensu w „Glee”? Nie wiem.
American Horror Story, 1×01-02
Miałem wolny wieczór i pomyślałem, że w końcu nadrobię. Walnę się wygodnie przed telewizorem i obejrzę ciurkiem kilka odcinków. Utknąłem na drugim.
Ale jeszcze kiedyś spróbuję, bo to może przeze mnie tak się poddałem, a nie przez serial.
Podziel się tym artykułem: