×

Serialowo, s04e01

Wrzesień – czas powrotów seriali i czas, w którym chce mi się je oglądać. Oraz czas, w którym chce mi się pisać „Serialowo”, czyli jedyny serial na świecie, który w trakcie trwania dostaje cichego cancela, a wraz z nowym sezonem pojawia się znowu.

Tak, tak. Słomiany zapał to wróg zarówno chęci na systematyczne oglądanie seriali, jak i na – na to przede wszystkim – pisanie o nich na blogu.

No ale póki wrzesień to jeszcze mi się chce i nawet rzuciłem okiem na jeden nowy serial. Taki jestem! No to zaczynamy sezon 4 i niech nam lekkim będzie.

Barwy Szczęścia, s5

Dzieje się. Kinga wrobiła Serialowego Ksawerego w dzieciaka. Ksawery trzęsie portami, a niczego nieświadoma Kasia szykuje się do wesela. No ale nadzieja umiera ostatnia. Czarnego jej zabili, to nic dziwnego, że swojej rasie uwierzyła. Tymczasem Rybiński idzie po radę do autorytetu od związków męsko-damskich – Waldka, prywatnie jego ojca.
Marta i Robert są w ciemnej dupie. Wydawnictwo wygląda na to, że bankrutuje i wkrótce oboje mogą się znaleźć na bruku. I tylko Ewunia się nie przejmuje, bo gorzej być nie może niż w rękach porywaczki. A porywaczka na razie u czubków. Brat ją znalazł, a tajemnica z przeszłości wisi nad nimi, jak ciemne interesy nad Kostkiem.
Kostek ciągle kocha Edytę. Trochę peszek, że się rozwodzą.
Iwona przyprowadza do domu swojego muzułmanina. Warto wzmóc ochronę Pałacu Kultury – nigdy nic nie wiadomo.
Za to Tomek jest taki romantyczny. Wziął Madzię na romantyczną randkę i oznajmił jej, że spada na dwa lata do Stanów. „Czekaj na mnie” – dodał na do widzenia wręczając jej kluczyk do pasa cnoty. Zwoleńska pewnie żałuje, że ojciec zajmuje się glazurą, a nie ślusarką.

No dobra, już przestaję 😛

Falling Skies, s1

Kiedy ostatnio pisałem o tym serialu dowodziłem, że choć dupy nie urywa to warto na niego rzucić okiem. W komentarzach zarzucano mi, że głupoty gadam. Od tamtego wpisu nie obejrzałem ani jednego odcinka i wychodzi na to, że ja byłem w błędzie, a komentujący mieli rację. Bo jakoś nie mam ochoty na kontynuację.

2 Broke Girls, 1×01

Wspominany nowy serial, na który łaskawie rzuciłem okiem. Chętnie bym Wam napisał o czym jest (no wiem tyle, że o kelnerkach), ale niestety wytrzymałem tylko jakieś trzy minuty. Sztuczne toto, nieśmieszne, zaczyna się zupełnie z dupy, a aktorów wzięli z łapanki. Tak, nie będę dalej oglądał i na pilocie kończy się moja przygoda z tym serialem. Wg mnie nie warto nawet dla zabicia czasu.

Zresztą doszedłem do wniosku, że formuła sitcomu jest obecnie dla mnie zupełnie niestrawna. Te śmiechy w nieśmiesznych miejscach to żenua z poprzedniej epoki. Jeśli już serial komediowy to wybrałbym bez offowych śmiechów. Z tym, że nie będę wybierał.

Two and a Half Man, 9×01

Sytuacja jest skomplikowana. Nigdy w życiu nie widziałem całego odcinka, a fragmentów widziałem zaledwie kilka. Nie śmiałem się. Tym dziwniejsze dla mnie, że jest to (tak mówią na mieście) jeden z najzabawniejszych seriali ever, a już na pewno ostatnich lat. Samo to, że zaczął się już dziewiąty sezon o czymś świadczy.

To fakt, gdyby nie heca z Charlie Sheenem dalej żyłbym w błogiej nieświadomości odnośnie tego, dlaczego ludzie to lubią i nie zamierzał oglądać. No ale skoro Charliego się pozbyli (sam się pozbył), to byłem ciekaw jak zacznie się nowa era. No i obejrzałem. Dalej nie wiem, dlaczego ludzie to lubią i chwalą.

Owszem, parę razy się uśmiechnąłem i formuła sitcomu mi nie przeszkadzała aż tak. I tak, nawet jestem ciekaw co dalej (podrzucili Ashtona Kutchera zamiast Sheena, a z tego się ponabijali) i może rzucę okiem. Ale nie widzę w tym serialu niczego niezwykłego. Przynajmniej w tym pierwszym odcinku dziewiątej serii.

Cameo były fajne.

Sons of Anarchy, 4×01-02

Przechodzimy w końcu do żelaznych punktów każdego „Serialowa” i od razu zarzucamy dobrą wiadomość – otóż początek czwartego sezonu jest zajebisty i w porównaniu do sezonu numer 3 progres jest olbrzymi. Dalej się hugsają i mówią, że się kochają, a potem strzelają ruskim prosto w łeb, ale póki co mi to nie przeszkadza. Bo dzieje się wiele i przyjemnie czekać na ciąg dalszy. Który dzisiaj, ale jeszcze nie miałem okazji go obejrzeć.

Sonsi wychodzą z paki. W Charming czeka już na nich C-Note z „Prison Breaka” i mówi, że nie ma jeżdżenia po mieście w klubowych kurtkach. Sonsi wyjścia nie mają i się zgadzają – bo to szeryf. Zresztą mają dużo do roboty począwszy od załatwienia sprawy z ruskimi, którzy zrobili w kiciu Jaxowi kuku. Tymczasem Clay chce uzbierać na emeryturę i zgadza się na deal z meksykańskim kartelem narkotykowym – będą im szmuglować prochy.

Dużo akcji, przybyło cool tekstów, no i na razie – na szczęście – nie ma czasu na rozwinięcie wkurwiającego wątku, który jednak będzie motywem przewodnim – „poczytałem listy ojca i chcę odejść”. Tak, Jax znowu smęci, choć nieśmiało, bo wszystkiego nie wie. Jak się dowie pewnie znowu będzie siedział na dachu i dumał. Ale na razie robi to, co potrafi najlepiej – kocha i zabija.

Przy okazji potwierdza się, że jeśli chcesz mieć dobry serial, to dopisz do scenariusza wątek z meksykańskim kartelem. Efekt murowany. Tylko czekać aż ktoś zrobi osobny serial o chłopakach z Juarez i okolic.

Survivor, 23×01

Powiem zupełnie szczerze – pogubiłem się już w liczbach sezonów, ale chyba tak, teraz mamy sezon nr 23.

Że powrócą Ozzy i Coach było wiadomo od paru dni. No i rzeczywiście powrócili. I szczerze powiem, że jakąś sztucznością mi od nich bije. Nie wiem dlaczego. Ozzy jakiś taki nienaturalny (nie umiem tego dobrze określić), a Coach to tak naprawdę nie wiem, czemu wrócił. Nigdy nie był jakiś specjalnie wyjątkowy. Po odcinku numer jeden stwierdzam, że chyba lepiej by było, gdyby w miarę szybko odpadli i zostawili zabawę nowym zawodnikom.

A jest wśród nich paru ciekawych graczy, którzy powinni udźwignąć ciężar programu na swoich barkach. Jest Woody Allen, jest standardowa starsza babka, która się popłakała, jest dziadek, który będzie udowadniał, że nie jest dziadkiem, jest też do odkrycia kilkoro póki co niczym nie wyróżniających się lasek i przystojniaków, no i jest w końcu chyba największy twist początku sezonu – bratanek Russella.

„Survivor” zwykle rozkręca się w trakcie i teraz pewnie też tak będzie. Wniosek na dzisiaj mam jeden – pozbyć się Ozzy’ego i Coacha (a muszę przyznać, że Ozzy to mój ulubiony zawodnik, ale w tym sezonie jest jakiś nieswój) i dać się bawić nowym.

Czas honoru, 4×01-04

O „Czasie honoru” od początku jego trwania mogę powiedzieć tylko jedno. Mówiłem to już często, więc kolejny raz nie będę się powtarzał. Trzyma swój równy poziom i nie schodzi poniżej niego. To komplement zważywszy, że to już sezon numer 4.

Z nowych rzeczy scenarzyści naoglądali się „Dextera” i dorzucili wątek z serial killerem. Fajnie! Choć tandetnie wyglądają te upozorowane sceny zbrodni z parasolem na ścianie, ale warto pochwalić za pomysł. Bo to w sumie pomysł, na który nikt jeszcze wcześnie nie wpadł – seryjny morderca działający w trakcie II wojny światowej.

Breaking Bad, 4×10

W Abaquerqe bez zmian. Twórcy BB postanowili działać wg przepisu, który można określić prosto: nudzimy, nudzimy, nudzimy, pierdolnięcie, nudzimy, nudzimy, nudzimy, pierdolnięcie… Ktoś gdzieś i kiedyś powiedział, że nikt nie nudzi tak jak BB i miał rację, ale jednak nawet najlepsze nudzenie jest nadal nudzeniem. I przysięgam, że doceniam te rozwleczone sceny, w których niby nic się nie dzieje, ale napięcie rośnie i rośnie, ale wolałbym więcej konkretów. Bo na razie to spłycając fabułę do jednego zdania, to przez dziesięć odcinków Gus próbuje dogadać się z kartelem przeciągając na swoją stronę Jessiego, a Walt i Skylar kombinują jak mądrze wydawać pieniądze, choć nic nie robią poza niemądrym wydawaniem pieniędzy.

BB nadal ogląda się z przyjemnością i tu nie będę się sprzeczał. Nadal jest w czubie ciekawych seriali i tu też nie będę się sprzeczał, bo nie ma co dyskutować. Ale przydałoby mu się jakieś prawdziwe pierdolnięcie, a nie tylko takie będące krwawą kulminacją jakiejś dyskusji. Takie, które zmienia kurs całego serialu o 180 stopni.

Ja potrafię wyobrazić sobie tylko jedno (choć na to w obecnym stanie fabuły jest trochę za późno i szkoda, że ktoś wcześniej tego nie zrobił) – zabić Skylar i nieopisanie wprost wkurwiającego mnie Waltera Juniora. Szczególnie, że i tak wiadomo, że nie będą tego serialu w nieskończoność ciągnąć.

Podziel się tym artykułem:

Skomentuj

Twó adres e-mail nie będzie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

Quentin 2023 - since 2004