Będą spoilery, bo inaczej się nie da. Z drugiej strony to dokumenty z 1996 i 2000 roku, więc jakoś nie potrafię sobie wyobrazić, że kogoś zmartwią jakiekolwiek spoilery dotyczące tych produkcji. Zresztą i tak nikt póki co tego nie przeczyta, bo blog od wczoraj leży i kwiczy przez moją chciwość 😛 (nieaktualne, dużo się zmieniło w trakcie pisania)
Na początku maja 1993 roku w okolicy Robin Hood Hills znaleziono ciała trzech ośmioletnich chłopców. Ciała te nosiły ślady okrutnych okaleczeń i wszystko wskazywało na to, że byli oni ofiarami wyznawców jakiegoś kultu. Śledztwo ruszyło z kopyta. Niecały miesiąc później na komisariat zgłosił się obdarzony niezbyt wysokim ilorazem inteligencji Jessie, który podczas przesłuchania wyznał, że pomagał dwóm sprawcom tych okrutnych rytualnych mordów. W ten sposób w ręce policji wpadli niejaki Damien Echols oraz Jason Baldwin, którzy po procesie zostali skazani odpowiednio na karę śmierci i na dożywocie. Jessie Misskelley, Jr. zaś poszedł siedzieć na dożywocie plus czterdzieści lat.
Cztery lata po pierwszym dokumencie jego autorzy Joe Berlinger i Bruce Sinofsky postanowili kontynuować swoją historię. Ich film wywołał w Ameryce cała masę dyskusji, a jej efektem było powołanie do życia grupy walczącej o uwolnienie trzech skazanych. Członkowie ruchu Free Memphis Three wskazywali na słabe dowody, które doprowadziły do skazania chłopaków, a także nieścisłości w śledztwie i liczne przeoczenia. W tym te związane z innym podejrzanym o dokonanie zbrodni – ojczymem jednej z ofiar. Ojczymem dość specyficznym, który wraz z supermanem rodem prosto z CSI są głównymi bohaterami drugiej części.
A w przygotowaniu już część trzecia, gdyż Damien dalej siedzi w celi śmierci, a wielu wierzy w jego i kolegów niewinność.
Bardzo ciekawy dokument i bardzo ciekawa sprawa. Przy okazji dawno się nie nasłuchałem tak dużo południowego akcentu, którego bardzo nie lubię. Po blisko pięciogodzinnym seansie dalej nic nie wiem i tak na dobrą sprawę każdy wydaje mi się podejrzany. Szczególnie że o ile pierwszy film skupił się na samym procesie w zasadzie pomijając poparcie którejś ze stron i ograniczając się do suchej relacji, to już jego kontynuacja utrzymana była w wyraźnym tonie – patrzcie jak wiele rzeczy zostało pominiętych, zlekceważonych. A te dowody, które wystarczyły na wydanie tak wysokich wyroków tak naprawdę były marne i w gruncie rzeczy poszlakowe.
Wydanie jednoznacznej opinii co do słuszności którejś ze stron utrudnia fakt, że do skazanych trudno czuć jakąkolwiek większą sympatię. I tak naprawdę gdy patrzy się na nich (szczególnie na skazanego na karę śmierci Echolsa) to widzi się obraz stereotypowego mordercy, który w umiejętny sposób manipuluje sławą i gra niewiniątko. Dbający o swoją paskudną grzywkę wyznawca neopogańskiej religii zwanej Wicca w celi śmierci zmienia się w piszącego wiersze intelektualistę w okularkach, na którego nieszczęście zdążyło się nabrać (no właśnie, nabrać?) wiele osób, wśród których znaleźć można wiele znanych nazwisk. Zresztą sam Echols zdążył zostać ikoną popkultury… Tak czy siak, gdy patrzy się w oczy skazańców widać, że byli zdolni do morderstwa, co oczywiście nie wystarcza do tego, żeby ich zamykać w więzieniu. A potem obserwuje się płomienne tyrady ww. ojczyma klęczącego nad grobem żony i jego bluzgi w stronę morderców syna (no właśnie, morderców?) i już nie wiadomo, kto jest bardziej porąbany i przede wszystkim – kto zabił.
Świetny dokument, który z dużą precyzją relacjonuje przebieg tej absolutnie niejednoznacznej sprawy, która tak naprawdę do dzisiaj nie doczekała się rozwiązania. Dzięki niemu możemy poznać szczegóły całej sprawy, związane z nią osoby, relację z procesu prosto z sali sądowej oraz rozważyć wszelkie wątpliwości, których jest tak wiele, że nic dziwnego iż cała sprawą pobudza wyobraźnię wielu aż po dziś dzień.
Więcej tu pytań i odpowiedzi, choć mam wrażenie, że część druga pokazała całą sprawę jednak zbyt jednostronnie. Nie sposób jednak przerwać oglądanie po części pierwszej, jak i nie sposób nie czekać na część trzecią, która jak wskazuje pobieżna lektura Wikipedii (wiem, wiem :P) może dostarczyć wielu ciekawych obrotów sprawy.
Czyli w skrócie: must see dla fanów dokumentów.
(990)
Podziel się tym artykułem: