×

Lost – 511 – Whatever Happened, Happened

– Zaczyna się nudno. Sześć minut za nami i nic ciekawego po drodze. Bo trudno uznać za coś ciekawego to, że mały Ben żyje.

– A o tym helikopterze to nagle wolno opowiadać postronnym? Postronny = ktoś spoza O6.

– No, sprytna mamusia Klementynki. Od razu wyhaczyla helikopter.

– Hehe, „Back to the Future” 🙂 Groovy. Niedomyślny ten Miles, od razu było wiadomo.

– Odważnie. Boję się jechać dalej poza tekst Hurleya o BttF, bo za chwilę może się wydarzyć wiele różnych, niekoniecznie sensownych rzeczy. No ale co tam. Lepiej wcześniej niż później! Jedziemy.

– No dobra, Milesowi nie ma co ufać w kwestii tłumaczenia zawiłości czasowych. Można co najwyżej pochwalić scenarzystów za dobre chęci, z których wątpię, żeby wybrnęli do końca serialu. Miałem czasowych zagwózdek nie rozkminiać, więc olewam sprawę, ale na mój rozumek scenarzyści chcieli zrobić inaczej niż w BttF, a robią tak samo tyle że z wyjątkami, gdzie się da. A że nie wszędzie się da… Wolę wersję Hurleya niż Milesa, choć wiem, że od dawna wiadomo, że niby jest inaczej niż w BttF…. Ciągle chory jestem, stąd to znaczne zamotanie moich myśli 🙂

– Pierdolenie za przeproszeniem. Miles by chciał, żeby chodziło o to, że tego co się wydarzyło zmienić się nie da, ale tak naprawdę chodzi tylko i wyłącznie o to, że Sayid miał zeza. I tyle. Gorsza sprawa, jak teraz do końca odcinka będą nas trzymać w niepewności czy Ben umrze czy nie. Uratować to może jedynie śmierć Bena na końcu, bo inaczej zmarnują kolejny odcinek.

– I teraz takie zmartwione miny będą mieli. Hurley powinien kontynuować swój wywód i powiedzieć, żeby się nie martwili – stąd znikną, ale będą żyli gdzie indziej, phi. Zapomniał (albo nie chciał pamiętać o jednym), że Ben nie jest ich ojcem. Chyba nie jest, bo w myśl Zasady Gietka-Quentina (niech gietkowi będzie, nie chce mi się znów spierać kto pierwszy na nią wpadł ;P) 😉 póki czegoś nie zobaczymy na ekranie, to znaczy, że tego nie było. A w momencie płodzenia głównych bohaterów nie byliśmy.

– Kate jak zwykle niekumata:
– Nie możemy zmienić tego, co już się wydarzyło.
– A co jeśli to ty miałeś go uratować?
Hehe 🙂

– Dżeki Lokiem pojechał. „Może Wyspa sama wszystko naprawia, a ja tylko jej przeszkadzam”. Głębokie.

– Hehe, Hurley w dzisiejszym odcinku jest tak jakby mną trochę (trochę, bo ja bym się nie martwił za bardzo z powodu opisanego wyżej niebenomojegoojcostwa) i nie podobało mi się, że Miles zwraca się do mnie per „dingmat”, ale mi przeszło gdy Hurley zamotał Milesa. Mocny odcinek do główkowania, rozkimniania, walenia czasowymi teoriami na lewo i prawo – aż mi się chce iść na OTF i poczytać 🙂

– No ale co? Ben pewnie nie pamiętał, że Sayid go postrzelił, bo postrzelił go kto inny. Inaczej: liczą się tylko najważniejsze zdarzenia, a nie to, co do nich doprowadziło. Ben został postrzelony i tego zmienić nie można. Kto go postrzelił? Nieważne.

– Pogibało Kasię z tymi szpilami, ryli. Ale szacun, że umie w tym biegać.

– W ogóle ekscytująco nudna ta scena w sklepie. I jeśli ta blondie nie ma żadnego znaczenia (w sensie już gdzieś była, później gdzieś będzie)…

…to znaczy tylko jedno – mieliśmy okazję obejrzeć całkiem długi product placement szpilek.

– No ale pewnie u Innych ją spotka.

– A na kanapie boso. Weź tu zrozum kobietę. Idę o zakład, że jak zdejmowała te szpilki to mówiła: „uff, w końcu mogę je zdjąć i dać odpocząć stopom”. Tylko pytanie: po kiego takie zakładać?!

– E + C = WMS 🙂

– No to kolejny nudny odcinek za nami. Jedyna ciekawa rzecz, dyskusje pomiędzy Hurleyem i Milesem o podróżach w czasie niczym nie różniły się od czytania obojętnie jakiego forum o „Lost”.

– Ach, no i na koniec te szpilki, bo tyle o nich pisałem:

Choć to chyba nie jest pierwszy raz, gdy Kate je miała na sobie.

Podziel się tym artykułem:

Skomentuj

Twó adres e-mail nie będzie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

Quentin 2023 - since 2004