– Początek sezonu w szóstym odcinku ;P
– Łojapierdziu, przestaliby się w końcu pytać Bena o cokolwiek. Szczególnie Jack. Podobno wykształcony jest…
– Napisy początkowe watch. Raymond J. Barry, znane nazwisko, więc chyba nie zagra byle kogo, nie? (późniejszy EDIT: Dziadek Jacka):
– Napisy początkowe watch. Będzie Lapidus:
– Koniecznie muszę sobie przypomnieć moją wojskową teorię z drugiego sezonu ;P
– Jakieś podejrzenia w temacie very clever fellowa?
– Lubię te momenty w serialu, kiedy strony rozważań na jakiś temat idą w pizdu udowadniając, że często nie warto się dochodzić, sprzeczać i zarzucać teoriami na temat oczywistych pierdół, w których nie ma nic tajemniczego. Vide: dlaczego Ben ma tylko 70 godzin na zebranie O6. Czy ile tam tych godzin miał.
A potem ci co na to wpadli od razu triumfują, jakby lekarstwo na raka odkryli.
– Aj jaka szkoda, że Desa nie walnęło wahadło zaraz po słowach, że skończył z Wyspą.
– Znajoma figurka:
Wystrzeli w trzecim akcie?
– Zmartwywstań Locke’u, bo Q pisze od paru odcinków, że nie umarłeś na długo. A może i zmartwychwstań Christianie skoro i tak plątasz się po Wyspie…
– Albo po dobrym początku zaczęli przynudzać, albo jestem niewyspany. To drugie na pewno, pierwszego nie jestem pewien.
– Trzymanie butów na stole przynosi pecha!
Ale im chyba wszystko jedno jednak…
– Musimy odtworzyć lot jak najbardziej się da… Mój ojciec leciał w trumnie w tenisówkach… No to załóżmy Locke’owi lakierki…
– Francuzi znowu nadchodzą (Saïd Taghmaoui):
– Hehehe, atoci Ben potraktował nowych Balastów ;))
– No żesz… Znowu się pyta…
– Czy to aby czasem nie marihuana? 🙂
– Hehe, jaki koniec… Locke zatrzymał skoki czasowe, a ferajna utkwiła w latach siedemdziesiątych?
– Dobry odcinek. Wszystko co w nim najlepsze było w pierwszych dziesięciu minutach (a i tak nie było to nie wiadomo co), potem już w zasadzie była nuda. Ale przyjemna. Przypomniała mi, że lubię takie rzewne filmy z gatunku „nasi bohaterowie” po kilku latach. Spotkania, reuniony i inne takie.
Podziel się tym artykułem: