Siedziałem w kinie na „Broken Arrow” Johna Woo, gdy przed filmem tradycyjnie pojawiły się zapowiedzi nowych filmów. I nagle bez zbędnego gadania pojawiło się na ekranie, że pierwszego dnia przybyli, drugiego coś tam a trzeciego zaatakowali. A potem słup ognia i Ameryka rozwalana na drobne kawałki z fruwającymi we wszystkie strony samochodami. Trwało to minutę, ale wbiło mnie w fotel szczególnie, że wcześniej nie słyszałem, żeby coś takiego było kręcone. Z seansu „Broken Arrow” wiele nie pamietam, ale ten trailer na zawsze już chyba wbił się w moją pamięć – tak powinno się robić trailery. Parę miesięcy później akurat byłem w Katowicach, więc mogłem sobie wyskoczyć na przedpremierowy pokaz filmu, którego trailer zrobił na mnie takie wrażenie. I nieważne, sam film nie jest zbyt mądry, ale jak to się ogląda! I tylko niewiarygodne, że to już jedenaście lat minęło od premiery.
Panie i Panowie, „Independence Day”:
Podziel się tym artykułem: