Trzecia i ostatnia (przynajmniej tak nakazuje rozsądek i zapowiedzi samych twórców; pewnie co innego do powiedzenia będzie miała wypchana po brzegi sakiewka) część przygód tytułowych piratów oraz ich krewnych, znajomych i nieprzyjaciół. W ostatecznej rozgrywce spotykają się Sparrow, Swan, Turner, Jones, Barbossa, Beckett, Norrington i cała reszta pośledniejszych postaci, którym nie udało się do tej pory zginąć plus mój ulubiony Chow Yun Fat i agent Bill Kim. Średnio co piętnaście minut każdy z nich zmienia stronę i tak do samego końca.
Jak się domyślam, do największej frajdy z ostatniej części trylogii niezbędne jest dobre wspomnienie części poprzednich. Nie tylko sam fakt, że te filmy się komuś podobały, ale też to, że zżył się z bohaterami i przeżywał bardziej emocjonalnie niż przeciętnie ich przygody. Jeśli chodzi o mnie to z bohaterami „Piratów…” nie zżyłem się prawie wcale, a drugą część obejrzałem długo po tym jak już minęła popremierowa gorączka (czytaj miesiąc temu). Owszem, pierwsza część bardzo mi się podobała, ale już dwójka była dość słaba w moim odczuciu. Pierwszy seans w ogóle był tragiczny i dopiero za drugim razem było lepiej. O ile bowiem w pierwszej części nie było pewne, że będą następne filmy, to już dwójka i trójka kręcone były za jednym zamachem i dało się czuć w środkowej części to rozłożenie opowiadanej historii na dwa filmy (pomijam zakończenie bez zakończenia). Z tego pewnie powodu w jedynkę napchano wszystkiego, co najlepsze a w dwójce już ostrożnie szafowano siłami. Jakby nie było dwójka była mocno średnia.
Co się zaś tyczy trzeciej części to miłościwie spuszczę zasłonę milczenia na pierwsze, przenudne półtorej godziny. Gadali, gadali, gadali i przestać gadać nie mogli. Na dodatek Chow Yun wysilał się z całej siły, żeby zagrać jak najgorzej (ewentualnie miał świnkę) więc ciężko, żebym był zachwycony jego chwilowym pojawieniem się na ekranie. Całość układała się w niezły koszmar trudny do wysiedzenia (szczególnie schizy ze Sparrowem, Sparrowem, Sparrowem, Sparrowem i krabami). Nic nie poradzę, tak miałem. Podróżowanie w cienkiej koszuli przez arktyczne lody tylko po to, żeby fajnie to wizualnie wyglądało uważam za bzdurę i już. Co im stało na przeszkodzie się ubrać? No, ale miałem się nie pastwić. Nuda i tyle. Finito.
Natomiast wszystko, co wydarzyło się potem (gdzieś tak od momentu spotkania szóstki bohaterów na piaszczystym cyplu) to już drodzy moi absolutne mistrzostwo świata w skali prawdopodobnie do tej pory niespotykanej na ekranie, a już na pewno nie w kategorii „filmy o piratach”. Warto było wytrzymać te prawie dwie godziny, żeby dotrwać do tego momentu podkreślonego znakomitą (jak zresztą przez wszystkie części) muzyką Hansa Zimmera, który znowu wrócił do swoich ulubionych elektrycznych gitar znanych choćby z „K-2”. W połączeniu z filmem brzmiało to wszystko znakomicie. No, a sam pojedynek Latającego Holendra i Czarnej Perły to już wizualny majstersztyk z której strony by nie patrzeć. Scena tak dynamiczna, że okiełznanie wszystkiego co się działo na planie godne jest magika. Byłem i wciąż jestem pod wrażeniem.
Podsumowując „Na krańcu świata”, to gdyby go skrócić o godzinę, to byłoby zdecydowanie lepiej. Końcówka z nawiązką nadrobiła to co zepsuł początek, ale więcej niż 4+(6) nie dam. Gdybym oceniał ostatnią godzinę to zdecydowane 6, no ale film trwa trzy godziny.
Jakby jednak nie patrzeć, to niezależnie od tego, że żadnych wyjątkowo mocnych emocji trylogia we mnie nie wywołała (miała momenty, ale jako całość była mi w zasadzie obojętna) trzeba uczciwie powiedzieć, że z pewnością było to jedno z ciekawszych wydarzeń ostatnich lat na kinowych ekranach. Co do tego nie mam wątpliowści i moje prywatne zdanie nie ma na to żadnego wpływu.
A na zakończenie coś dla tych, którzy podrywają się z fotela razem z pierwszym napisem końcowym na ekranie i potem marudzą, że nikt ich nie ostrzegł, że po napisach coś będzie (widziałem na Filmwebie). W pierwszej części coś było, w drugiej części coś było, to dlaczego, do diabła, w trzeciej części miało czegoś nie być?
Kto nie widział jeszcze filmu niech nie ogląda tego, co poniżej:
Podziel się tym artykułem:



