×

„Living & Dying”

Bandyci napadają na bank i zgarniają łup. Po wyjściu z banku orientują się jednak, że policja już na nich czeka. Ostrzeliwując się docierają do pobliskiej knajpki, gdzie biorą zakładników, którzy za chwilę ich zaskoczą.

Zaczęło się z grubej rury. Bandziory wpadają do banku a tam na kasie Małgorzata Kożuchowska, która po chwili jęczy „Please, don’t kill him”. Skończyły się napisy początkowe, skończył się występ Małgorzaty Kożuchowskiej. Skończyło się też „z grubej rury”.

A to się teraz zdziwiłem. Obejrzałem tę sensacyjną bzdurkę przeznaczoną prosto na video tylko dlatego, bo na plakacie mignęły mi nazwiska Madsena i Kożuchowskiej i pomyślałem, że to pewnie ten film, którym tak się nasze gazety podniecały, że go kręcą w Polsce. No, ale zaglądam przed chwilą na IMDb a tam się okazuje, że to nie ten film, bo „Living & Dying” kręcili w Usiech. Nono, robi zatem pani Małgosia międzynarodową karierę. Kasjerki.

Jedyna rzecz godna zastanowienia to to, w jaki sposób udało się nakłonić do takiej pierdółki sporo znanych aktorów. Aktorów może nie z pierwszej ligi, ale znanych z nazwiska. Grają tu Arnold Vosloo, Edward Furlong, Bai Ling i Michael Madsen i choćby tylko z tego powodu można by się pomylić i pomyśleć, że będzie coś ciekawego do oglądania. No, ale nie ma.

Typowy film video, który nie wiem czy na kimkolwiek jest w stanie zrobić jakieś wrażenie. Sto lat temu, gdy w telewizji puszczali same radzieckie filmy to i może, ale teraz? W dobie widowisk za setki milionów dolarów nie ma już chyba miejsca na takie filmy. Tym bardziej dziwne, że wciąż je kręcą.

„Living & Dying” jest źle zrealizowany, koszmarnie zagrany (Madsen szczególnie popisał się na tym polu) a jego postacie zachowują się irracjonalnie. Parafrazując „Notting Hill”: wyobraźcie sobie najbardziej irracjonalnie zachowującego się człowieka na świecie. Macie go już? No, to teraz pomnóżcie go razy dwa – to sposób zachowania bohaterów „Living & Dying”. Szkoda czasu. 2(6) za Kożuchowską. A jakby się rozebrała to by było i ze 2+, choć pewnie znowu by tak było jak z Trzepiecińską, która zastrzegła sobie w kontrakcie do „Anioła zemsty” (czy jak to się tam ten szit z Hauerem nazywał), żeby wydanie filmu w Polsce pozbawione było jej nagich scen. Baby…

Podziel się tym artykułem:

Skomentuj

Twó adres e-mail nie będzie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

Quentin 2023 - since 2004