Dzisiaj nietypowo, bo bohaterką przewodnika po scenach wcale nie będzie scena. Oczywiście mógłbym tak zakombinować, żeby wyselekcjonować jakąś konkretną scenę, ale w przypadku filmu, o którym mowa, nie za bardzo jest sens tak robić. Co prawda dzisiejszy film jest jak najbardziej słynny, grający w nim aktor przebojem wdarł się do grona hollywoodzkich gwiazd, a sam film mimo upływu lat od premiery niewiele się zestarzał, ale największą jego „gwiazdą” jest prosta… melodyjka. Dziś można by powiedzieć, że dzwonek komórki a nie muzyka filmowa.
Panie i Panowie: Harold Faltermayer, „Axel F.” i „Beverly Hills Cop”:
Podziel się tym artykułem: