O jak dawno nie produkowałem się w sposób inny niż lostowo-recenzyjny. Siądzie potem za parę lat taki Quentin nad swoim pamiętniczkiem żeby dowiedzieć się co robił pod koniec.4.2006 roku i co się dowie? Nic się nie dowie, bo to, że Quentin pod koniec.4.2006 (i każdego innego roku) oglądał filmy to i bez pamiętniczka wiadomo. Aż ciekaw jestem co robił Quentin pod koniec kwietnia dziesięć lat temu. Sprawdźmy.
24 kwietnia 1995 roku:
„No to jadę. Na razie”. Hej, gdzie ja wtedy pojechałem, że dziura trzydniowa w starym dzienniku (no bo przecież faceci pamietników nie piszą!). A już wiem. Na trzydniowej wyciceczce klasowej w Zakopcu byłem. Gdzieś nawet jakieś foto mam zeskanowane z wtedy. Chwileczka… O jest:
O, a 22 kwietnia Budowlani Ogrodzieniec nakopali Porębie 5:0 w drodze do awansu do Okręgówki. A dzisiaj Poręba jest ze dwie ligi nad nami i większość najlepszych graczy z Ogrodzieńca gra właśnie tam. Jak to się czasy zmieniają. A wracając do wycieczki do Zakopanego to pamietam, że tam miałem najgorszą serię w życiu w bilardzie – przez pół godziny chyba ani jednej bili do łuzy nie wbiłem. No, ale byłem wkurwiony nieważne czym. Oprócz tego było spoko. Graliśmy z kumplem na gitarach no i komisyjnie obejrzeliśmy mecz eliminacji Mistrzostw Europy Polska – Izrael 4:3 w przerwie wymykając się ze świetlicy na jednego w pokoju. Fajne czasy. O i jeszcze mi się urąbało, bo starzy nie dowiedzieli się o wywiadówce. Ufff.
24 kwietnia 1996 roku:
„Tak więc dziś zakończyłem edukację w szkole średniej. Co prawda zakończenie za dwa dni, ale dziś wystawione zostały ostatnie oceny. Tak więc: Matematyka…” A nieważne… Są fotki, a jakże:
O jaki ja ładny byłem:
„Wczoraj byłem w kinie na „Słodko-Gorzkim'”. O, widzę, że rok później też byłem wkurwiony, ale mniejsza z tym o co. O, to będzie ciekawe:
28 kwietnia 1996 roku:
„A teraz o tym co miało miejsce dwa dni temu. Pierwszy raz w życiu tak się nawaliłem, że nic nie pamiętam. Z jednej strony fajnie a z drugiej to głupio. Byliśmy na działkach u kumpla i musieliśmy wracać na nogach [jakieś 10 kilosów przez las]. A TAK W OGÓLE TO JUŻ SIĘ TAK NIE OPIJĘ”. BUACHACHACHACHA! O, jest fota:
24 kwietnia 1997 roku:
O, znowu byłem wkurwiony…
28 kwietnia 1997 roku:
„Nie dzieje się nic. Zaczęły się MŚ w hokeju. Zaczęliśmy wczoraj sezon na Piaskowni. Strzeliłem dwie bramki”.
21 kwietnia 1998 roku:
O, nie byłem wkurwiony. Za to do kina sie nałaziłem. Czwartek „Titanic”, sobota „Buntownik z wyboru”, niedziela „Siedem lat w Tybecie” i „Żołnierze kosmosu” (dopisek: „(cudo!)”). A wpiątek byłem tradycyjnie u Gusi żeby nie było, że ja jakiś pedał jestem czy coś.
Generalnie to był fajny koniec kwietnia. Tęsknię…
No i tyle. Dalej myszy zjadły. A 1.5.2006 roku cały dzień deszcz przelał, a ja obejrzałem trzy filmy. Raz się żyje.
Podziel się tym artykułem:






