Młody policjant obdarzony nadprzyrodzonymi mocami rozpoczyna śledztwo w sprawie niebezpiecznego gangu.
Kolejna rozpierducha rodem z Tajlandii, tym razem jednak pozbawiona lekkości „Ong Bak” i „Tom Yum Goong”. W rzeczy samej nie wyrózniająca się niczym na tle identycznych produkcji Z klasy serwowanych setkami przez Hollywood, dodatkowo okraszona głupotami w stylu kuloodpornego tatuaża i takich tam pierdół. Zresztą zdaje się, że film ma rodowód komiksowy (a może mi się zdaje) i możliwe, że to stąd takie zagrywki. Tak czy siak szkoda czasu.
Niby się tłuką, niby się strzelają, niby się gonią non stop, a jednak brak w tym polotu i wyobraźni, a całość zwyczajnie nuży nawet tych, którzy lubią jak na ekranie sporo się dzieje (czyli mnie). Może gdybym miał piętnaście lat i oglądał to piętnaście lat temu to bym się podniecał, ale teraz to ledwie 2(6)
Jedna rzecz odnośnie tego filmu mnie zastanawia. Wie ktoś dlaczego w scenach, gdy jeden bohater celuje drugiemu pistoletem w twarz, pistolet jest zamazany tak jak genitalia w japońskich produkcjach? Dzwine szczególnie, że mocniejsze sceny przemocy są pokazywane normalnie, a tu ilekroć lufa zbliży się na parę centymetrów do twarzy, to natychmiast pojawia się chmurka.
Podziel się tym artykułem: