Udzielił mi się świąteczny klimat życzliwości i dobrej woli i postanowiłem obejrzeć jakiś film z Mężem Cruelli. Generalnie nie mam nic przeciwko oglądaniu filmów z kimś (choć wolę sam), ale jednak oglądanie z Mężem Cruelli bywa uciążliwe. Zwykle muszę się wtedy przygotować na parę głupich pytań z Jego strony, a i film musi być dobrany dobrze żeby Mu się spodobał (po co oglądać coś, co mu się nie spodoba?) no i żeby napisy były do niego porządne, a nie jakiś badziew źle przetłumaczony, albo znikający po sekundzie. A i to, najlepiej nawet dobrany film, czasem budzi u Niego niejasności. A ja jestem nerwowy i czasem nie mogę spokojnie odpowiedzieć na kolejne głupie pytanie. Dlatego jak już coś z Nim oglądam, to zawsze coś, co już wcześniej widziałem. Tyle tytułem wstępu.
Zszedłem na dół i mówię:
– Jak chcesz to chodź, coś obejrzymy.
Mąż Cruelli jeszcze nigdy nie odmówił. Teraz było podobnie, wyłączył telewizor i przyszedł do mnie. Stanął w pokoju, a jak jak zwykle zapowiedziałem:
– Tylko nie wiem co obejrzymy.
W tym momencie liczę na to, że Mąż Cruelli widział jakiś trailer, który Go zaciekawił i mi podpowie. Tym razem było inaczej.
– Ja też nie wiem. „Revolver” mówisz, że głupi, ten z Cagem mówisz, że głupi…
– Może nowego „Batmana” – zaproponowałem?
– Nie lubię „Batmana”.
– No to nie wiem… eee, obejrzymy „Batmana”. Jest inny niż poprzednie.
– Jak to inny?
– No mniej bajkowy, bardziej na poważnie.
– No dobra, możemy zobaczyć.
Wziąłem płytki i w tym momencie doznałem olśnienia. Co lubi Mąż Cruelli? Piłkę nożną i filmy, w których się biją. „Green Street Hooligans” pasował idealnie. Odłożyłem na bok „Batman Begins”, a odpaliłem GSH. Recka była tutaj rano, ale jakby się komuś nie chciało jej czytać, to powiem w skrócie, że to film o piłkarskich kibicach londyńskiego West Ham United. Chodzą na mecze, kibicują, a potem się leją po ryjach. I tak z grubsza przez cały film.
Zaczęliśmy oglądać. Na początek padło jak zwykle parę głupich pytań, a potem było już spokojnie. Aż do samego końca filmu, ponad półtorej godziny później, kiedy to nastąpiło Pytanie Wieczoru. Mąż Cruelli spojrzał na mnie niepewnym wzrokiem, po kolejnej bitwie na pięści i sztachety pomiędzy kibicami West Hamu i Millwall, i zapytał:
– Łukasz, a dlaczego ten film się nazywa „Batman”??
Podziel się tym artykułem: