Jeden gość (X) napisał, że „Sin City” to dla Niego film kultowy. Ktoś inny (Y) napisał, że film jest do kitu i nigdy nie będzie kultowy. No i zaczęli się sprzeczać. Wtrąciłem się i ja:
„Wyjątkowy problem macie. Serio. Dla gościa jest kultowy i tyle. Dla mnie kultowych jest milion (no przesadzam) filmów, o których mało kto słyszał i średnio mnie obchodzi czy istnieją dzień czy rok. Z kwestią „kultowości” jest jak z dupą – każdy ma swoją i sprzeczanie się kto ma lepszą nie ma mniejszego sensu”.
No, a jakiś czas potem na ponowne stwierdzenie „Y”, że „Wątpię żeby „Slams sity” czymć takim się okazał”, Y odparł:
„[tutaj możesz wkleić filozoficzną wypowiedź Quentina o dupie]”
No i właśnie w ten sposób zostałem filozofem.
Podziel się tym artykułem: