×

OGRODZIENIEC 2005 (5)

No nie wiem jak pisać o tym, co się działo potem. Mp3ójki Robsona chyba będą bardziej adekwatne, bo ciężko spamiętać bez takiej pomocy, wszystkiego, z czego się śmialiśmy. Jaro nieopatrznie opowiedział nam o występie Snoop Doggy Doga na Opener Festival i od tej pory kto mógł biegał po Krępie i krzyczał „Say Gyyyniaaa… Say Pooolaaand”. Szczególnie przypało to do gustu Shivo i Vojtasowi, którzy podobno nawet o piątej rano darli japy z tym komunikatem, ale ja nie słyszałem, bo mocno spałem.

Zabawny był KoniAK, któy na wszystko reagował w jeden sposób: „Wyyypierdalaaj!!” okraszając to dodatkowymi wiązankami w zależności od okoliczności. Vojtas miał kamerę i filmował wszystko, ale chyba nie warto o tym wspominać, bo zanim zobaczymy ten film, to minie parę lat. AHA!! Ten sam Vojtas przywiózł zamówione przez grupowiczów koszulki, a kiedy wszyscy właściciele się w nie ubrali, to wyglądali dość osobliwie. Koszulki były fajne, a jako, że były jednokolorowe, to po polanie na Krępie biegała cała banda Smurfów. I tylko Jaro dostał czerwoną tę koszulkę. Podobno musiał się przespać z Vojtasem żeby ten Mu poszedł na rękę.

No, a gdzieś między jednym kieliszkiem, a drugim, odbył się koncert. Robson zgrał na cd moje piosenki i sobie śpiewaliśmy. Idea była taka żeby najpierw grupa nam odśpiewała „Sto lat” (też było na składance”) ale grupa nie wywiązała się z zadania (potem im trochę lepiej wyszło) więc sami sobie zaśpiewaliśmy. No, a potem siedzieliśmy na ławce i śpiewaliśmy resztę. qurtis trochę pozmieniał słowa piosenek na „jebał cię pies, jebała cała wieś”, ale czegóż innego się po Nim spodziewać hehe. Akurat wtedy na inspekcję przyszła Cruella i była niepocieszona tym, co usłyszała.

Jednym z najczęściej powtarzanych przeze mnie pytań było: „Jak myślicie? Doggie to przyjedzie?”. Szczerze mówiąc wątpiłem w to, ale okazało się, że jestem człowiekiem małej wiary, bo Doggie i tajemnicza Kobieta pojawili się w końcu koło 22ej (o 15ej przypominam pisali, że są niedaleko). Wręczyli mi prezent więc nie mogłem się na nich gniewać, że są tak późno. 1/4 tego prezentu wypiłem parę minut później. Drugim powtarzanym przeze mnie zdaniem było namawianie Efy do pokazania mi… jakiegoś ciosu karate, ale Efa nie chciała. Buuu. Przeskoczyła tylko parę razy nad ogniskiem, ale tak, to i ja umiem bez przeszkolenia karate. Dopiero, gdy już definitywnie oddalała się w stronę namiotu, machnęła do góry nogą. I nie można tak było od razu?

Co tam się jeszcze ciekawego działo? Hmm. KoniAKowi zgasło ognisko! Widzieliśmy w lesie zaskrońca, gdy poszliśmy po drzewo. Robson robił wywiady z poszczególnymi grupowiczami. Gosia i Luc się nie mogli od siebie odkleić (kiedy Im się w końcu znudzi?) Wypiliśmy absynt zostawiając trochę Cruelli, bo chciała spróbować. Piliśmy go jak należy, ale chyba nikt nie zobaczył Zielonej Wróżki. Zresztą, wszyscy grupowicze się tak zachowują, jak gdyby byli z Wróżką po imieniu.

Do trzeciej nad ranem wszyscy ewakuowali się już spać. W środku nocy Carbo porobił trochę fotek dogorywającym pod gołym niebem mnie i toli, aż w końcu zwlekliśmy się do samochodów. Obudziłem się, gdy sporo grupowiczów było już na nogach. Spaliby zapewne dłużej, gdyby nie Shivo i Vojtas ganiający z piłką to tu i tam z „Saay Gdyyyniaaa” na ustach. Mnie to na szczęście nie obudziło, bo nawet nawet się wyspałem. I dobrze, bo w niedzielę czekały mnie trzy wycieczki do Zawiercia.

I to z grubsza tyle. Pewnie sporo opuściłem, ale przed nami jeszcze niejedno sprawozdanie, film oraz nagrania audio więc cokolwiek pominąłem, na pewno zostanie przypomniane.

Podziel się tym artykułem:

Skomentuj

Twó adres e-mail nie będzie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

Quentin 2023 - since 2004