Pamiętam, gdy pierwszy raz zagrałem w Cywilizację Sida Meiera. To było na Amidze, a ja miałem naście lat. Grałem nieprzerwanie jakieś siedem godzin aż przyszła Cruella i kazała mi odkurzyć w pokoju. A, że nie było wolnego gniazdka, to musiałem wyłączyć komputer. A, że nie miałem sformatowanej dyskietki, to nie mogłem zrobić save’a… Iście hollywoodzki dramat.
Cóż było robić. Pogodziłem się ze stratą stanu gry i odkurzyłem ten cholerny pokój. Wszakże odmówić Cruelli nie wypadało. Tak się dzisiaj zastanawiam z perspektywy czasu jak to się stało, że nie mogłem wyłączyć niczego innego z prądu, tylko właśnie komputer. No, ale tak musiało być skoro wspomnienie zostało mi do dzisiaj, ewentualnie nie pomyślałem, że jak wyłączę wtyczkę od telewizora to komputero nic się nie stanie przecież. Cholera wie. Z drugiej strony i tak nie miałbym dyskietki więc bym musiał grać do porzygania.
Wspominam o tym, bo w świecie Cywilizacji wszystko było łatwe, proste i ciche. Wysyłało się ludzi do zrobienia irygacji i po chwili irygacja była gotowa. Potem następne pole, następne pole, następne pole i za chwilę woda była wszędzie tam gdzie chciałem. Tymczasem teraz za granie w Cywilizację wzięły się władze moje go pięknego miasteczka i kopią dziury pod kanalizację pole po polu jedno obok drugiego. No i ja się chciałem zapytać dlaczego nie może być tak, jak w wyżej wspomnianej grze? Cicho, szybko i bez pobudek o siódmej rano?
Wniosek nasuwa się jeden – wynajęci do tej roboty fachowcy, nie potrafią grać w Cywilizację!!
Podziel się tym artykułem: