Jednak grill i zimna wódka to fajna sprawa jest. Właśnie wróciłem z rodzinnej nasiadówki i lekko mi się w oczach mieni. Taaa, ja wiem, że jest jeszcze wcześnie, ale z powodu zbliżającej się burzy imprezka została troszkę przyspieszona. Co prawda jeszcze trwa, ale ja wolałem się ewakuować, bo gdy się jest najmłodszym w całym towarzystwie, to reszta myśli, że człowiek może pić i pić – w efekcie czego w ciągu godziny gdzieś tak ćwiartka z litrowej butelki 60%owego koktajlu była moja. Wszyscy dookoła „mnie pół, mnie pół”, a mnie cholery lały z meniskiem wypukłym! No to nic dziwnego, że byłem na dobrej drodze do krzyknięcia: „konkretnie się narąbałem!”. Oblizałem więc usta z keczupu pomieszanego z musztardą i powiedziałem: „dobra, to ja już idę”. „Idziesz już?” zapytało towarzystwo sprawiając wrażenie takich, którzy nie dosłyszeli co się do nich mówi, a ja potwierdziłem swoją decyzję kiwnięciem głowy. Mogłem zostać, pewnie, ale jakoś nie widzę specjalnych profitów z zarycia mordą w ziemię w obliczu Cruelli. Tak czy siak jest ledwo godzina osiemnasta z małym hakiem, a ja jestem ciut dziabnięty. Fajowe uczucie. Jakoś mi tego brakowało więc udaję, że jeszcze bardziej bliski padnięcia jestem i wyśpiewuję po całym domu i gadam głupoty do siebie. Fajowo jest. Ooo, napisało mi się „fakowo”, ale poprawiłem. Fajne słowo, to całe „fakowo”. Jakby co, to zgłaszam wszem i wobec, że mam na niego kopyrajta! Słyszeli?!?! No!!
A tymczasem za Domem Kultury impreza! Dom Kultury to taki budynek sto metrów od mojego domu, w którym jak sama nazwa wskazuje chyba jest jakaś kultura. Fakt, zespoły muzyczne tam ćwiczą (starszne rzępoły; to już Abortive Children był lepsiejszy, choć grał ledwo parę miesięcy), Gazeta Ogrodzieniecka ma tam swoją siedzibę, w ping-ponga można pograć, w bilarda, no i nauczyć się gry na instrumencie można et cerata. Ba! Jest nawet sala kinowa, ale nie spełnia wymogów bezpieczeństwa więc ją zamknęli. Nowy burmistrz coś tak czytałem, że ją chce wyremontować, ale wiadomo jak to jest z władzą: mniejsze bezrobocie! dobrobyt dla wszystkich! i inne takie banialuki więc ja specjalnie nie wierzę, że będzie tam znów do kina można chodzić. Tak samo jak i można odwiedzać hipodrom, czy park wodny. Jak kiedyś przyjedziecie tutaj, to Wam pokażę ruiny. Hipodrom to normalnie jak Troja wygląda! Gdyby tu przyjechał śp. Schlieman (czy jak to się tam pisze), to kto wie co by tam odkrył! Tak czy owak za ww. Domem Kultury wyśpiewują babki z chóru Echo i siakiegoś innego Koła Gospodyń Wiejskich (KGW, prawie jak KGB), a potem ma być wiejska zabawa. A ja się tak śmiałem, że tylko jedna atrakcja ma być. Niedobry Quentin, niedobry! I kurczę może bym się tam i przeszedł, ale mi się nie chce. No, bo niby po co? Żeby mnie choć na flaszkę było stać, to bym się dobombił, a tak, to posiedzę w domu, poczekam aż mi przejdzie za dziesięć minut, no i pooglądam sobie mistrzostwa świata grupy A w hokeju.
Ech, szkoda, że nie codziennie jestem nabombiony, bo coś czuję, że pierwsze miejsce w Top50 byłoby moje! A tak, to następne nabombienie cholera wie kiedy. Pewnie w lipcu, kiedy znów zjawi się tutaj połowa Bocznicy i kto wie co się będzie działo. Nie mogę się doczekać!
Podziel się tym artykułem: