×

„OBŁĘD” [„THE JACKET”]

Wyst. Adrien Brody, Keira Knightley, Kris Kristofferson, Jennifer Jason Leigh, Kelly Lynch, Daniel Craig, Brad Renfro
Reż. John Maybury
Ocena: 3(6)

Jack Starks (Adrien Brody) postrzelony w głowę podczas wojny w Zatoce wraca do domu. Pewnego dnia łapie stopa nie przewidując nawet jak się to skończy. I choć sam za bardzo nie pamięta co się stało, to ląduje na ławie oskarżonych, oskarżony o morderstwo policjanta. Sędzia wygłasza wyrok uniewinniający z powodu niepoczytalności Jacka, a sam Jack ląduje w szpitalu psychiatrycznym. Na tym jednak nie koniec pasma niepowodzeń naszego bohatera, bo w szpitalu trafia na doktora Beckera (Kristofferson), którego metody leczenia pacjentów są co najmniej dziwne.

Coraz głupsze te filmy kręcą, naprawdę. Słyszałem pozytywne opinie na temat „Obłędu”, a tymczasem ja ich na pewno nie zamierzam dalej posyłać w świat. Nie podobało mi się nic a nic. „Efekt motyla” (który jakby zapoczątkował modę na zabawy z czasem, które są bardzo, ale to bardzo ryzykowną modą, bo łatwo o brak logiki) choć brakowało mu sensu i logiki, był chociaż efektowny, no a „The Jacket” jest nudnawy niestety. Gdyby nie te nagłe flashbacki głównego bohatera to bym usnął, a tak to mnie ożywiał głośniejszy dźwięk. I nawet nie to, że zarzucam „Obłędowi” brak logiki, ale raczej totalny bezsens koncepcji takiego podróżowania w czasie (że o głupim zakończeniu nie wspomnę; siedziałem tak i czekałem „Q, na napisach na pewno jeszcze coś będzie, że zmienisz zdanie o filmie i znów się okaże, że jakiś myk scenariuszowy udowodni, że się myliłeś co do całego filmu!” – tak sobie myślałem, ale nie miałem racji; oo, albo też śmieszne było jak się chłopina przeniósł w czasie i puknął tam Keirę – no przecież to idiotyzm, łyknę, że się w czasie przenosi przez leżenie w lodówce, ale takie akcje to lekka przesada). No dajcie spokój! Niedługo wymyślą, że np. ktoś się będzie przenosił w czasie siedząc na kiblu w trakcie zatwardzenia. To by była akcja! Facet musi się przenieść w czasie, leci do fastfooda i zżera najcięższe z ciężkiego żarcia żeby go tylko pogoniło. I McDonald by sypnął za product placement.

W Adriena Brody nie wierzyłem, że Oscar cokolwiek zmieni w jego karierze, ale może się i pomyliłem. Przyjemnie się go oglądało miotającego się między oddziałami psychiatryka, a lodówką i zmieniłem o nim zdanie. Nie będę już kręcił nosem jak zobaczę, że jest w obsadzie jakiegoś filmu. Co innego Keira Knightley. Nie nadaje się panienka do takich ról – kobitka z „Love Actually” to jest to, a nie panna siedząca z petem w wannie i przeżywająca w kółko swoje ciężkie dzieciństwo. ten jej myk z górną szczęką czy też z nosem (tak fajnie mruży od czasu do czasu) całkowicie nie pasował. No i jakoś jej się też zbrzydło kapkę – no chyba, że charaktyzator przy tym maczał palce. Tak czy siak: Adrian tak, Keira nie.

Obejrzałem, zapomnę (no chyba, że czegoś nie zrozumiałem w filmie i zaraz mi to ktoś wytknie 😉 ). Nie żałuję czasu poświęconego na seans więc znaczy się, że mogło być gorzej.

Podziel się tym artykułem:

Skomentuj

Twó adres e-mail nie będzie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

Quentin 2023 - since 2004