9 lipca, poniedziałek
56,12 kilogramów, 0 ochoty na pisanie nagłówka
Miałam dziwny sen. Śniło mi się, że jesteśmy z Moniką na bezludnej wyspie. Cały czas łaziłyśmy nago i gdy przyszła nam na to ochota kochałysmy się ze sobą. Dziwne, nigdy nie miałam takich marzeń. Naga Monika ze snu była całkiem pociągająca. To również wydało mi się dziwne – nigdy nie pociągały mnie kobiety. A może to nie jest taki głupi pomysł żeby się z nią spiknąć? W końcu nikt tak nie zrozumie kobiety jak druga kobieta. Tak czy inaczej po obudzeniu stwierdziłam że jestem cała mokra i zanim znowu się położyłam musiałam wziąć szybki prysznic. Potem położyłam się spać nago.
Odebrałam wagę z naprawy. Okazało się, że wystarczyło wymienić baterię. Oczywiście pan mechanik podał również długą listę rzeczy, które wymienił i w sumie musiałam zapłacić 50 złotych. Nie jest dobrze. Pieniądze mi się kończą… o czym ja piszę? Przecież… Spotkałam się z Józkiem. To bardzo miły człowiek. Szkoda tylko, że ma sześćdziesiąt pięć lat. Ciekawa jestem czy takim dziadkom jeszcze staje… tak, chyba autobus na przystanku. W każdym bądź razie przedstawił mi propozycję nie do odrzucenia. Zupełnie tak jak obiecał w sobotę. Otóż znalazł jakiś sposób na ominięcie zastrzeżenia ciotki, że domem rozporządzać mogę tylko ja. Podpisaliśmy stosowny świstek (oczywiście w obecności notariusza notabene też jakiegoś dalekiego kuzyna) i prawo do domu dostało się w ręce Józka. A co ja z tego mam? Zobowiązał się do wypłacania mi tysiąca pięciuset złotych miesięcznie do czasu ukończenia remontu (jakieś trzy miesiące) a potem jeśli nie znajdę pracy posadę recepcjonistki w przyszłym hotelu. Nie jest źle.
Jeszcze się zastanowię czy będe się byczyć przez trzy miesiące czy poszukam jakiejś roboty.
10 lipca, wtorek
56,01 kilogramów, 5 jednostek alkoholu, 21 papierosów, 1 seks
Siedząc rano w wannie wpadłam na szatański pomysł, który spowodował pozostanie na półce mojego wibratora. Pomyślałam sobie, że skoro wszystko ze spadkiem ułozyło się całkiem dobrze to mogę pozwolić sobie na odrobinę szaleństwa. Postanowiłam zadzwonić po faceta do towarzystwa! W gazecie znalazłam kilka telefonów, ale wybrałam jeden – Prężnego Patryka. Zadzwoniłam i umówiłam się z nim na siedemnastą.
W związku z jego wizytą postanowiłam zadbać o siebie. Z szafy wyciągnęłam zestaw do manicure i pedicure którego nigdy nie używałam, a który kupiłam w TV Shopie. To była jedyna rzecz, którą kiedykolwiek kupiłam w ten sposób. No, to i obierarkę do końcówek agrestu. Za bardzo nie wiedziałam jak się obejść z tymi wszystkimi szczoteczkami, ale jakos sobie poradziłam i muszę przyznać, że nawet teraz moje paznokcie wyglądają tak jak nigdy do tej pory. Szczególnie te u stóp. Chciałam też zrobić coś z fryzurą, ale fantazji starczyło mi na związanie dwóch warkoczyków.
Patryk przyszedł o umówionej godzinie. Miał może 25 lat, był cudownie zbudowany i miał najpiekniejsze oczy jakie kiedykolwiek widziałam. Najpierw odtańczył dla mnie erotyczny taniec rozbierając się do naga. Cała drżałam gdy pozwolił mi włożyć dłonie w swoje slipki, a potem je zerwał, a ja trzymałam jego ptaszka w moich dłoniach. Ptaszka? Ptaka chyba! Ledwie się mieścił. Gdy był juz nagi zaczął rozbierać i mnie. Specjalnie nie protestowałam. A gdy juz bylismy nadzy to kochaliśmy się przez godzinę. Ech, jakie on miał jędrne pośladki! Dawno nikt nie zrobił mi tak dobrze. Podniecenie opadło, gdy musiałam zapłacić pięćset złotych. Raz się żyje! Chyba się jeszcze z nim umówię.
Podziel się tym artykułem: