16 czerwca, sobota
56,20 kilogramów, 64 papierosy, jednostek alkoholu 29, stresów pewnie z 1000
Jestem wkurzona! Grrr! Mam ochotę coś rozszarpać! A najchętniej rozszarpałabym Pawła! Liczyłam na cudowny, romantyczny weekend na Mazurach i co mam? Paweł spotkał swoich kumpli, przez cały dzień chodzi w samych gaciach z butelką piwa w ręce i mówi, że czuje się jak w niebie. Ani razu mnie nie pocałował! Do tego pod wieczór zaczął się przewracać nawet na równym terenie, a na sam koniec zwymiotował prosto na moją sukienkę! Niech zapomni o tych swoich bokserkach, drań!
A ta moja kobieca intuicja to też niezła zdzira!
[autor: Addy]17 czerwca, niedziela
47 papierosów, jednostek alkoholu 18
Jestem wciąż wkurzona. Nie miałam nawet wagi, żeby się zważyć, a czuję, że przytyłam!
Paweł też jest na mnie zły, bo w nocy odwróciłam się do niego plecami i nie dałam się sprowokować jego pieszczotom. Kosztowało mnie to sporo wysiłku, ale niech ma za swoje!
W drodze powrotnej zatrzymaliśmy się na stacji benzynowej. Paweł zatankował samochód, a ja poszłam do toalety. Wyobraźcie sobie, że gdy wróciłam, Pawła już nie było! Jego samochodu zresztą również. Zadzwoniłam do niego. Zdziwił się, gdy odebrał telefon. „O, chyba zapomniałem Cię zabrać” – wystękał do słuchawki, zanim rzuciłam mu solidną wiązankę. Gdy skończyłam, pracownicy stacji nagrodzili mnie oklaskami.
Do domu wróciłam stopem. Teraz to dopiero jestem wkurzona!!!
[autor: Addy]18 czerwca, poniedziałek
56,25 kilogramów, 28 papierosów, jednostek alkoholu 11
Wiedziałam! Czułam! Przytyłam całe 5 deko! Wszystko przez tego buca! To już koniec!
Paweł nie zjawił się dzisiaj w pracy, pewnie czuł co się święci. Ale jeżeli myślał, że mu się upiecze, to grubo się pomylił! Wieczorem zrobiłam się na bóstwo, żeby wiedział, co stracił przez swoją głupotę i poszłam do niego do domu. Nawet ucieszył się na mój widok. Oglądał jakiś tam swój głupi film, powiedział, że to „Teksańska masakra piłą mechaniczną 9”. Ja mu na to, że go rzucam i żeby nie dzwonił, nie pisał i nie wysyłał SMSów ani maili, bo to i tak nic nie da. Wyłączył telewizor i siedział w ciszy wpatrując się we mnie. Nie było mi go żal, trochę pocierpi, ale w końcu kiedyś się z tym pogodzi.
Tymczasem Paweł wyszedł na chwilę z pokoju, po czym wrócił, trzymając w ręku piłę mechaniczną. Odpalił ją za drugim razem i skierował się w moim kierunku. Nie podejrzewałam, że potrafię tak szybko biegać w tych cholernych szpilkach! Ja to jednak jestem zdolna!
Podziel się tym artykułem: