Tak sobie wlazłem do Siasi, patrzę, a tam grają na alarm, bo trza blokować dostęp do bloga już już. Alarm okazał się fałszywy, ale tak do mnie dotarło, że przez ten mój komputer, to mnie sporo omija.
No bo ja nie stukam po blogach znajomych, ani nie czytam ich notek, ani się nie udzielam w komentarzach ani ani, bo to jest niewykonalne przy częstotliwości padów jakie mnie doPADły. Naprawdę nie ma nic miłego w tym jak w połowie przewijania notki wszystko zamiera i trza restartować kompa, że nie wspomnę o tym, gdy padam sekundę po pojawieniu się w przeglądarce tego czy tamtego bloga. Dlatego dałem spokój z czytaniem blogów – nie dlatego, że mi się nie chce, ale dlatego, że praktycznie nie mam takiej możliwości. Dałem spokój zresztą wszystkiemu co służy do komunikacji: GG, Tlenowi, mailom, a nawet Bocznicy mi się nie chce czytać z tego wszystkiego. Ograniczam się do minimum i w blogach i komunikatorach i newsach. Czasem gdzieś zajrzę, ale bardzo rzadko.
A tymczasem jak widzę zapanowała jakaś moda na blokowanie dostępu do swoich blogów i dawania uprawnień do ich czytania tylko znajomym. Pomijam sam fakt, że uważam takie coś za ciut bezsensowne. Rozumiem, że są takie sytuacje, że nagle odkrywa naszego bloga jakaś osoba nipożądana i zaczyna czerpać o nas wiedzę na podstawie tego co piszemu (nieraz za bardzo osobistego), ale gdyby coś takiego spotkało mnie (nie spotka, bo nie ukrywam tożsamości, a na osoby niepożądane sikiem prostym leję) to wolałbym zlikwidować bloga niż ograniczyć do niego dostęp. Chyba mija się z ideą blogowania takie ograniczanie praw i obowiązków. Ale ja nie o tym…
No i przez ten brak mojego zaangażowanie w czytanie tego, co inni nastukają, za chwilę może się okazać, że połowy blogów nie będę mógł czytać. A gdybym nie kliknął na bloga Siasi, a Ona by ograniczyła dostęp, to bym o tym nie wiedział, bo się Siasiątko zgłaszać kazało kto chce dostęp, a ja bym się nie zgłosił, choć pewnie, że chcę. W komentarzach zobaczyłem, że Gorzka zablokowała swojego bloga. Nic o tym nie wiedziałem – dostępu jak znam życie nie mam, chyba, że się coś zmieniło. Tknięty tym blokowaniem blogów zaglądnąłem do skrzynki gazetowej, której nigdy nie sprawdzam. I co? I następny zablokowany blog Michasi.
Kto jeszcze się zablokował, a ja nic o tym nie wiem, he? Tylko się proszę nie unosić honorem, że niby „mam w dupie małe miasteczka” 🙂 Po prostu nie czytam Waszych blogów, bo nie mam możliwości spokojnego czytania, co nie znaczy, że nie chcę dostępu, bo się wypiąłem. Jesli już coś się wypięło na Was to najwyżej mój komputer!
Podziel się tym artykułem: