Był rok 1980 kiedy Cruella poszła do pracy na nocną zmianę (pracowała wtedy w szpitalu), a opiekę nad trzyletnim wtedy Quentinem przejął mąż Cruelli. Nic nie wskazywało dramatycznego rozwoju wypadków kiedy przyszło do karmienia Quentina. Mąż Cruelli w jedną rękę wziął Quentina, a w drugą butelkę z mlekiem czy tam innym świństwem i zaczął karmić syna. Nie upłynęło wiele czasu, gdy Quentin zemdlał. W jednej chwili ssał cmoka butelki, a w drugiej osunął się jak nieżywy, a głowa bezwładnie opadła w dół. Nic dziwnego, że mąż Cruelli wpadł w panikę. Zadzwonić do szpitala nie było jak, a Cruella była daleko. Quentin tymczasem przez kilka minut nie dawał oznak życia. Po jakimś czasie wrócił do żywych, ku radości ojca. Tajemnicę omdlenia trzeba było jednak rozwiązać.
Mąż Cruelli do końca nie zdawał sobie chyba sprawy z powagi sytuacji, ale Cruella po powrocie z pracy i dowiedzeniu się co też ubiegłej nocy miało miejsce, była zrozpaczona. Trzyletnie dzieci nie mdleją ot tak sobie bez powodu. Coś musiało być nie tak. Czym prędzej wpakowała Quentina do Malucha i pojechała do szpitala, gdzie z racji swojej pracy miała lepszy dostęp do lekarzy niż zwykli śmiertelnicy. Lekarze nie mieli pojęcia w czym rzecz, ale poradzili, aby zawieźć Quentina na badania do Ligoty, a konkretnie na tomografię komputerową mózgu, na jednym z pierwszych (o ile nie pierwszym) w Polce tomografów. Wiadomość ta oznaczała, że można było spodziewać się najgorszego, skoro lekarze podejrzewali u dziecka jakieś zaburzenia mózgu. Nic dziwnego, że w domu zapanowała rozpacz, a oczekiwanie na wyniki było nieustannym pasmem lamentów, załamywania rąk i obaw o życie syna. Wrodzonym optymizmem wykazywała się szczególnie babcia, która kategorycznie stwierdziła, że Quentin umrze, bo jest za mądry. Quentin bodajże umiał już czytać i znał na pamięć wszystkie światowe stolice (wtedy było łatwiej, bo państw było mniej) więc babcia była pewna, że jest za mądry żeby przeżyć.
I wtedy jednej nocy Cruella miała sen. Przyśnił Jej się Papież, który uśmiechnął się do Niej, złapał Ją za rękę i powiedział żeby się nie martwiła, bo wszystko będzie dobrze.
Badania tomografem nie wykazały żadnych zmian w mózgu dziecka, choć było jasne, że gdyby omdlenie trwało dłużej, to skończyłoby się to zamienieniem Quentina w roślinkę. Tak się jednak nie stało, a wszystko z jego mózgiem było w porządku. Dalsze badania wykazały, że powodem omdlenia były antybiotyki, które Cruella podała choremu na grypę, czy na jakieś inne przeziębienie, dziecku. Na antybiotyki od tej pory wszyscy w rodzinie Quentina patrzyli z ukosa, ale najważniejsze było to, że z dzieckiem wszystko było w porządku. Straconych dni, nikt co prawda rodzinie Quentina nie oddał, a co się wycierpieli widząc Quentina „wjeżdżającego” do tomografu i oczekując na wyniki tego badania, to ich, ale wszystko skończyło się dobrze, a od tamtej pory Cruella żyła (i wciąż żyje) w przekonaniu, że to właśnie Papież uratował życie Quentina…
Tak sobie myślę, że na pewno trochę Go zawiodłem i wciąż zawodzę, no ale niech pierwszy rzuci kamieniem, kto nie popełnia w życiu błędów. Poza tym jeszcze trochę czasu mam żeby w końcu zrobić coś pożytecznego.
Spoczywaj w pokoju.
Podziel się tym artykułem: