Kiedyś, dawno dawno temu, gdy jeszcze chodziłem do liceum, przyszedł do mnie Muniek. Stanęliśmy przed furtką i zaczęliśmy rozmawiać. Nie pamiętam o czym to była rozmowa, ale to akurat nie ma znaczenia. Pogadaliśmy sobie i rozeszliśmy się do domów. Jakiś czas potem tego samego dnia zagadnęła mnie babcia:
– Jaki ten Krzysiek to inteligentny chłopak jest.
Zdziwiłem się takim zagajeniem rozmowy i tak wyciągniętymi wnioskami niewiadomo skąd:
– Skąd wiesz?
– Posłuchałam trochę waszej rozmowy.
– No i?
– No i on taki inteligentny jest, takich mądrych słów używa. Owszem, aczkolwiek, ewentualnie… Bardzo inteligentny chłopak.
Opowiedziałem potem Muńkowi tę rozmowę i był bardzo dumny z tego, że moja babcia ma o nim takie dobre zdanie. A potem to oczywiście wyśmialiśmy w swoim stylu, no ale my już tak mamy.
Minął jakiś czas. Miesiąc, może dwa. Jadłem u babci obiad jak codzień, a babcia jak codzień próbowała mnie wciągnąć w jakąś rozmowę, ignorując to, że nie lubię gadać z pełnymi ustami.
– Ale ten M… to chachar.
Zdziwiła mnie ta radykalna zmiana zdania mojej babci, a także to, że nazwała go po nazwisku.
– Krzysiek? Przecież mówiłaś, że jest taki inteligentny i w ogóle. Owszem, ewentualnie…
– Eeee.
– Skąd więc ta zmiana zdania?
– Abo byłam ostatnio na tej zabawie co to była na boisku szkolnym i widziałam go pijanego!
– Etam, zdawało ci się na pewno.
– Nie zdawało mi się! Szedł takim koślawym krokiem! Taki młody chłopak! No co za chachar!
Tę rozmowę też opowiedziałem potem Muńkowi. Aż taki zachwycony jak za pierwszym razem nie był. A potem i tak to obśmialiśmy. Zresztą od czasu do czasu i dzisiaj jeszcze się z tego śmiejemy.
Podziel się tym artykułem: