Robienie nowego layoutu do bloga wcale nie musi być nudne. Wzięliśmy laptopa, siedliśmy sobie na trawie w zielonej okolicy i dłubaliśmy we trójkę: ja, Robson i Quentin Tarantino. Ten ostatni przyjechał swoim czarnym Mustangiem i przywiózł karimatę oraz coś do picia. Karimata się przydała szczególnie mnie, bo QT i Robson kimnęli się w Mustangu, a ja musiałem pod gołym niebem. I tak mi było wszystko jedno, bo pogoda była śliczna. Zresztą w Kalifornii zawsze jest taka.
A gdy się żegnaliśmy to Tarantino uścisnął nam dłonie i powiedział, że mogę wrzucać na bloga zdjęcia z tej imprezy, pod warunkiem, że tylko te „trzeźwe”. No to wrzucam. Robson się nie załapał, bo robił to zdjęcie.
Podziel się tym artykułem: