Nienawidzę się golić. Brrr. Zarost mam do kitu i nie da się nic mądrego z nim zrobić – ani zapuścić, bo wygląda marnie, ani golić, bo źle się go goli. Ja wiem, gdybym dzień w dzień się golił to by nie było kłopotu. No, ale ja nie znoszę się golić wrrr. To boli. A potem szczypie auuua. Zredukowałem zatem golenie do niezbędnego minimum – gdy wyglądam okropnie i jeszcze gorzej się czuję, wtedy z westchnieniem niechęci na ustach staję przed lustrem i się golę. A potem spokój na dłuższy czas – tylko to trzyma mnie przed lustrem. Na szczęście aktualnie nikt mnie nie kocha (a przynajmniej ja nic o tym nie wiem) więc mogę spokojnie robić tak, jak mi się podoba. Nikt nie smęci żebym się ogolił, bo kłuję, ewentualnie mruczy, że z zarostem jest mi seksi.
Jedno co dobre przy goleniu to, to, że można sobie w spokoju pomyśleć o tym i o owym. Gorsza sprawa jak się ma pusto we łbie, ale ja o dziwno nie narzekam na to (metalowa płytka to nie w kij dmuchał!) więc pożytkuję ten znienawidzony czas spędzany przed lustrem na rozmyślaniu. No i dzisiaj porozmyślałem sobie o jednej, a właściwie to dwóch, sprawach. Zastanowiło mnie jak to jest, że na mojej twarzy jest jedno miejsce, którego nigdy nie ogolę. Malutki kawałek nie ruszony ostrzami maszynki, który zawsze zostaje takim, jakim był przed goleniem. Wiem o nim, wiem, gdzie się znajduje, ale zawsze się tak dzieje, że i tak go nie ogolę. Nawet, gdy maszynka dociera do tego kawałka – on nadal pozostaje nieogolony. A potem przypomniałem sobie, że jest na moim ciele jeszcze jedno takie tajemnicze miejsce, które zawsze po kąpieli i wytarciu się do sucha pozostaje mokre. Cuda normalnie. I też o nim pamiętam, też myślę cały czas żeby je wytrzeć, a tymczasem zawsze jest zupełnie odwrotnie. Pozostaje mokre, a od niego moczy się moje ubranie.
Ciekaw jestem czy też macie takie tajemnicze miejsca na swoich ciałach?
Podziel się tym artykułem: