×

SPEED 3

[Niesi dedykuję :)]

Samochód gnał z ogromną prędkością. Zanosiło go na zakrętach i co chwila wydawało się, że za moment dojdzie do katastrofy. Nie zważała na to młoda kobieta siedząca za kierownicą. Chyba nawet uśmiechała się pod nosem. Nie można tego było powiedzieć o znajdującym się obok niej mężczyźnie. Był on blady jak ściana. Wpatrywał się w drogę i widząc kolejne przeszkody wydzierał się głośno:
– W praaaaawo!!!!
Głośny pisk opon słychać było na drugim końcu miasta. Samochód na pełnej szybkości pokonał zakręt. Już wydawało się, że kłopoty zostały z tyłu, ale było to tylko złudzenie. Widać już było następny zakręt.
– W leeeeeewo!!!!!
I znów głośny pisk. Na asfalcie pojawiły się czarne ślady spalonej gumy. Wydawało się niemożliwością, że jeszcze żyją, ale to było prawdą. Samochód pokonał i ten zakręt. A wszystko to z prędkością ponad stu kilometrów na godzinę.
– W praaaaawo!!!!
Ten krzyk wystraszył kobietę nie na żarty. Puściła kierownicę i mocniej docisnęła pedał gazu. Widząc to mężczyzna, choć wydawało się to niemożliwe, zbladł jeszcze bardziej i z dzikim wrzaskiem chwycił za kierownicę.
– Jezuuuuuu!!!!!
To otrzeźwiło kobietę. Ponownie złapała dłońmi za kierownicę. Gazu jednak nie ujęła. Mknęli jak opętani. Mieli pecha. Trafili na drogę gdzie aż roiło się od zakrętów.
– W praaaaaaawo!!!!!!!!!
Gwizd opon.
– W leeeeeeewo!!!!!!
Gwizd opon.
– Kuuuuuuurwa!!!!!!!!! W prawo!!!!!!!!!!!!
Gwizd opon.
– W leeeeeeeewo!!!!!!!
Nie zauważyli, że był to wjazd na jednokierunkową ulicę. Jechali pod prąd. W jednej chwili ulicą targnął jazgot klaksonów. Wydawało się, że nawet asfalt trąbi. Hałas był ogromny. Zdezorientowana kobieta nie patrzyła już nawet gdzie jedzie. patrzyła przed siebie. Jej noga była tak zdrętwiła, że nie mogła jej ruszyć. szybkościomierz wskazywał sto czterdzieści kilometrów na godzinę. Jadące z przeciwka samochody zjeżdżały na bok próbując ominąć mknący pojazd. Uliczka była wąska. Te którym udało nie wpaść się na otaczające nią domy wpadali na siebie tworząc ogromne karambole. Wszystko to jednak działo się za pędzącym pojazdem. On bez przeszkód połykał połacie asfaltu.
– W praaaaaaaaawo!!!!!!!
Mężczyzna zauważył wyjazd z jednokierunkowej ulicy. Skręcili w prawo i znów jechali zgodnie z przepisami. Tyle, że sto czterdzieści na godzinę. Facet bliski był zwymiotowania. Ostatkiem sił krzyknął:
– Niechże się pani wreszcie zatrzyma!!! Kuuuuuuuuurwa!!!!!!!
O dziwo posłuchała go. Nacisnęła na pedał hamulca. Mężczyzna przeżył najdłuższe hamowanie w swoim życiu, ale po kilkuset metrach zatrzymali się bezpiecznie przy krawężniku.
– Zdałam? – Spytała kobieta.
Facet jej nie słuchał. Wyszedł na zewnątrz i zaczerpnął świeżego powietrza. Kobieta wyszła za nim, podeszła bliżej i znów spytała:
– Zdałam?
Facet spojrzał na nią dzikim wzrokiem.
– Niech sobie pani do końca życia wybije z głowy Prawo Jazdy!!!!!!!!Rozumie pani!!!!!!!

Kobieta spojrzała zdziwiona na instruktora. Przypatrujący się całemu zdarzeniu mężczyzna podszedł do nich i powiedział:
– A wiedzą państwo, że związki zrodzone w trudnych sytuacjach nie są zbyt trwałe?
Instruktor spojrzał na niego z przekąsem, podszedł bliżej i dał mu w mordę. Facet upadł. Złapał się za szczękę i powoli się podniósł. Wściekły spojrzał na instruktora i krzyknął:
– Już nie żyjesz!!!! Jakem Jan DeBont możesz być pewny, że pozwę cię do sądu. Albo…..albo…….albo…… – Uspokoił się na chwilę. – O cholera! Mógłby z tego być całkiem niezły film.

Podziel się tym artykułem:

Skomentuj

Twó adres e-mail nie będzie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

Quentin 2023 - since 2004