Mąż Cruelli opowiadał kiedyś jak to spotkał się z pewnym pierwszoligowym sędzią piłkarskim, a ten opowiedział mu taką oto historię:
Rzecz miała miejsce w Radzionkowie. Wspomniany sędzia gwizdał mecz Ruchu Radzionków z Polonią Warszawa. Była to wiosna, okres roztopów, dlatego też boisko przypominało raczej kąpiel błotną. Piłka co chwila stawała w kałużach błota, a zawodnicy wiadomo, umorusani na potęgę, wytaplani w tym błocie po czubek głowy. W pewnym momencie zawodnik Ruchu wślizgiem wybił piłkę na aut. Do piłki podbiegł Polonista i ustawił ją na rzut wolny. Podbiega do niego sędzia liniowy i zaczyna mu tłumaczyć, że nie było faulu, a tylko powinien wyrzucić piłkę z autu. Piłkarz popatrzył na niego zdziwionym wzrokiem, a sędzia nawija żeby wykonał aut. Piłkarz nic nie kuma tylko dalej chce rzut wolny wybijać. Zdenerwował się przeto sędzia i tłumaczy mu, że obraża sędziego i takie tam. W końcu do akcji wplątał się główny sędzia. Patrzy na Polonistę, podchodzi do liniowego i mówi:
– Heniu, daj spokój. Nie widzisz, że to Murzyn?
Tacy byli usyfieni.
Podziel się tym artykułem: