Wokół tyle nauczycielek, matek et cerata, wszystkie święcą mniejsze bądź większe triumfy to i ja postanowiłem się pochwalić, że też mam na koncie pewne sukcesy w wychowaniu i nauczaniu młodzieży. A było to tak:
Pewnego razu jechałem sobie na rowerze. Dojeżdżam do domu, a tuż obok zapamiętale kłóci się (prawie by się pobili) dwóch chłopaczków. Szósta klasa podstawówki. Znali mnie (jeden z nich to taka moja daleka rodzina) więc gdy przejeżdżałem obok jeden z nich sie pyta:
– Łukasz, ile jest 4 razy 8?
– 32 – odpowiedziałem zgodnie z prawdą.
Pytający odwrócił się z prędkością błyskawicy do swojego kumpla i z triumfem w głosie oznajmił:
– A nie mówiłem!!!!!!
Podziel się tym artykułem: