Wspomniałem już tutaj o Abortive Children. Dzsiaj sobie oglądnąłem jedyny zachowany zapis video (w ogóle jedyny jakikolwiek zapis, bo audio nie ma żadnego; znaczy jedynie audio, bo w zapisie video jest też zapis audio przecież 🙂 ) z próby naszej kapelki. Fajnie tak pooglądać stare czasy. Nagranie zaczyna się niewinnie: od czarnego ekranu 🙂 W tle słychać:
– La la la siedem dziewcząt z Albatrosa…. – To śpiewam ja akompaniując sobie na gitarce.
[raz, dwa, trzy, raz, dwa, trzy, raz, dwa, trzy – wystukuje na perkusji walczykowaty rytm kolega Łukasz]– Przestańcie! – Krzyczy operator. Nawiasem mówiąc też Łukasz… hmm… trzech nas było w AC? Dziwne 🙂
– Co jest? – Pyta kolega Łukasz, właściciel kamery, przestając stukać w bębny.
– Nie nagrywa się. Nic nie widać. Ciemny ekran.
– Wciśnij REC.
– Wcisnąłem.
– Świeci się „POWER ON”?
– A gdzie to jest?
– Taka lampka z boku
– Świeci się.
– I dalej nic nie widać?
– Nic, ciemno.
Chwila przerwy i glośny śmiech Łukasza-właściciela:
– Cha cha cha cha odsłoń sobie obiektyw!!!!
Podziel się tym artykułem: