Właśnie wróciłem od ciotecznego brata, który zadzwonił do mnie jakąś godzinę temu i wyszeptał w słuchawkę, że nie działa mu drukarka i żebym przyszedł z pomocą jak Kapitan Planeta. Brat starszy jest ode mnie o jakieś czternaście lat i na kompach wiele się nie zna więc jego wołanie o pomoc było rzeczą naturalną. Naturalną nawet wtedy, gdy uświadomimy sobie, że ja na komputerach również niespecjalnie się znam i każdy poważniejszy problem przerasta moje możliwości naprawcze. Tym razem jednak mogłem robić za mastaha, bo po prostu wystarczyło ściągnąć odpowiednie sterowniki z sieci i je zainstalować. Rzecz jak widać niespecjalnie ciekawa i warta opisywania. I rzeczywiście. To nie będzie notka o tym jak to Quentin sprawił, że po kilku minutach roboty (ale ta „minimalna” Neostrada jest woolnaaa) udało się wydrukować pierwsze słowo w historii nowego systemu zainstalowanego na kompie brata, czyli uniwersalnego słowa „dupa”.
Wędrując sobie sennymi ulicami Ogrodzieńca i wdychając jesienne powietrze wymieszane z zapachem palonych liści (nie wiem czemu, ale pogoda taka dla mnie wyjątkowo romantyczna jest i zawsze budzi jakieś miłosne skojarzenia przejawiające się raczej bólem serca, że sam musze człapać po tych szarych, jesiennych ulicach) spoglądałem na furtki mijanych domów i oglądałem sobie co też przemysł tabliczkowy ma do zaoferowania posiadaczom psów. Na pierwszy rzut oka nic specjalnego. Na drugi też nie. Tak czy siak wpis ten będzie o trzech różnych tabliczkach, które wydaje mi się, że są pretekstem do całkiem zabawnych historii:
Tabliczka nr 1. Na tabliczce narysowany pies, a obok groźny napis „Jestem przy bramie w pięć sekund. A ty?”. Na pierwszy rzut oka napis wydaje się być dowcipny, a jego przekaz jasny i czytelny. No, ale na drugi rzut oka…. no cóż, ja JUŻ jestem przy bramie…
Tabliczka nr 2. Opowiadana historia wymagać będzie trochę backgroundu. Backgroundem niech będzie fakt z mojej zamierzchłej przeszłości czyli fakt posiadania Ukochanej noszącej okularki (uwielbiam dziewczyny/kobiety noszące okularki; a jak jeszcze potrafią śpiewać…). No i idziemy sobie z moją Ukochaną, a tu na jednej z bram własnoręcznie przygotowana tabliczka wisi, głosząc drukowanymi literami informację: „Pies! Proszę dzwonić”. Roześmiałem się serdecznie i pokazuję tą tabliczkę Ukochanej. Ukochana też się śmieje, a ja sobie na głos komentuję: „Hehe, patrz Gusia, jak jesteś psem to musisz zadzwonić”. Ukochana w tym samym momencie się troszkę zaczerwieniła i po chwili zastanowienia znów zaczęła się śmiać tyle, że głośniej. Myślicie pewnie, że wcześniej nie jarzyła o co chodzi? Błąd! Otóż po krótkim wywiadzie po prostu okazało się, że według Niej napis na bramie (odręczny więc niespecjalnie wyraźny) głosił hasło: „Piesi proszę dzwonić”…
Tabliczka nr 3. Historia numer trzy będzie nie tyle o tabliczce, co raczej o braku wyobraźni jej właściciela. Do jej zrozumienia potrzebne jest poznanie szczegółów lokalizacyjnych jego domu. Otóż dom posiadacza tabliczki sąsiaduje z domem mojego kumpla. Część podwórek dzieli płot, a część sam dom. Wygląda to tak, że cała ściana domu bez żadnych okien, drzwi etc. tylko sama otynkowana ściana, praktycznie stoi na podwórku mojego kumpla, który ma do niej bezproblemowy dostęp, bo tam gdzie się kończy ściana, tam zaczyna się jego podwórko. Dostęp ten dodatkowo nie jest niczym zakłócany, bo jak już wspomniałem żadnych okien ani nic tam nie ma. No więc właściciel tego domu na bramie ma taką tabliczkę: narysowany jest na niej pies, a po drugiej stronie pistolet, a po środku napis: „Jeśli on cię nie zagryzie, to ja cię zastrzelę”. Uuuu. Groźnie. Groźnie dla tego, który przejdze przez furtkę. Nie wiem bowiem czy to coś z wandala ukryte głęboko we mnie to powoduje, ale czasem nie mogę się opędzić od myśli żeby wejść na podwórko kumpla, podejść do wiadomej ściany i napisać sprayem wielką wiadomość: „Ani ty mnie nie zastrzeliłeś, ani twój pies mnie nie pogryzł, a ja i tak zniszczyłem ci chałupę”… No, ale w rzeczywistości nie jestem odważny więc na pewno tego nie zrobię. Chyba… 😉
Podziel się tym artykułem: