×

LEON ZAWODOWIEC 2 (1)

No proszę, okazało się, że jest coś takiego jak za długi wpis… Wrrr… No nic, podzelę zatem na dwie części, co począć…

Z ROZJAŚNIENIA

PLENER. PODWÓRKO DOMU NA PRZEDMIEŚCIACH NIEBA. DZIEŃ

Mężczyzna w przykrótkich spodniach, płaszczu, okrągłej czapeczce i okularach lennonkach siedzi na małym, drewnianym stołeczku i doi krowę. Ten mężczyzna to LEON. Podgwizduje „Shape of my Heart” Stinga oblizując co jakiś czas palce z mleka.

LEON
Ech, nie jest źle na przedmieściach, ale zaopatrzenie mamy marne. Strach pomyśleć co by się stało gdyby nie Matylda.

Krowa muczy.

LEON
Tak, tak Matyldo. Dobra z ciebie gadzina.

Krowa przestaje muczeć.

LEON
Żebym jeszcze do siebie gadać nie musiał. No, ale nic. Podanie o mieszkanie w dzielnicy willowej złożyłem. Jeszcze tylko moje grzechy rozpatrzą… dobrze, że kobiet i dzieci nie zabijałem, bo bym już całkowicie miał przechlapane. Ale tu też nie jest źle. Tylko to zaopatrzenie…

Furkocząc skrzydłami przylatuje ANIOŁ

ANIOŁ
A ty znowu Leonie na zaopatrzenie narzekasz?

LEON
Nie, spokojnie sobie krowę doję.

ANIOŁ
Ta, znam już to twoje spokojnie. Kancelaria Szefa nie może się pozbierać, tyle listów o nowe mieszkanie przysłałeś.

LEON
E tam, biurokraci jak zwykle przesadzają. Parę listów co najwyżej.

ANIOŁ wyjmuje notatki

ANIOŁ
Seler, dwa pomidory, baleron… eee to nie ta kartka… o tutaj mam… dokładnie trzydzieści tysięcy pięćset czterdzieści osiem listów w niecałe dwadzieścia pięć lat. Mniej więcej trzy listy codziennie…

LEON
Ech, gdyby zaopatrzenie działało jak poczta…

ANIOŁ
Leonie, jesteśmy w niebie tutaj…

ANIOŁ mruga okiem

ANIOŁ (kontynuuje)
… wszystko działa w porządku.

LEON
Jasne. Najlepiej z utylizacją śmieci. Zamiast spokojnie Mira zlikwidować to musieliście ludziom na łeb go spuszczać?

ANIOŁ
Oj nie marudź. Odbiegamy od tematu. Przylatuję do ciebie w bardzo nietypowej sprawie.

LEON
Dostanę mieszkanie?

ANIOŁ
O Boże…

Słychać grzmot.

ANIOŁ
Sorry Szefie, mała pomyłka, śpij dalej.

LEON
I jak będzie z tym mieszkaniem.

ANIOŁ
Kolejka oczekujących jest duża. Poza tym pokuta to nie pikuś. Nie możesz ot tak koło Matki Teresy z Kalkuty mieszkać. Leonie, ty zabijałeś ludzi!!

LEON
Ech, zabij kilka osób i całe życie ci będą wypominać. A jak zrobisz kilka nowych osób to co najwyżej alimenty trzeba płacić. Co za życie! No dobrze, już dobrze. Gadaj, co cię do mnie sprowadza?

ANIOŁ
Zauważyłeś ostatnio coś dziwnego na swoim podwórku?

LEON
Pytasz o tego chwasta co to niedawno wyrósł na południowym kraju mojej parceli?

ANIOŁ
Ano właśnie o tego chwasta mi chodzi. Przysłał mnie sam Szef. Chce się z tobą widzieć.

WNĘTRZE. HALA CNN. DZIEŃ

Mężczyzna w białej koszuli i szelkach rozmawia ze schludnie ubrana kobietą w okolicach czterdziestki. To LARRY KING JR i MATYLDA.

LARRY KING JR
Powiedz mi Matyldo co czuje kobieta, która nie musi się martwić o nic, ma pieniądze i jest na ustach sadowników całego świata?

MATYLDA
To bardzo fajne uczucie. Cały czas spędzam w podróżach odwiedzając przeróżne targi ogrodnicze i jest fajnie. Szkoda tylko, że nie mam czasu dla swojej córki, która dzisiaj kończy osiemnaście lat. Chciałabym ją z tego miejsca
pozdrowić.

WNĘTRZE. DOM MATYLDY. DZIEŃ

Osiemnastoletnia dziewczyna siedzi przed telewizorem. Ma krótkie włosy, jest szczupła i zgrabna. Pali papierosa. To LEONIA. Na ekranie telewizora widać MATYLDĘ.

MATYLDA (z OFFu)
… z tego miejsca pozdrowić.

LEONIA wyciąga w stronę MATYLDY środkowy palec.

WNĘTRZE. HALA CNN. DZIEŃ

LARRY KING JR
Chciałbym jednak wrócić do okresu kiedy nikt jeszcze cię nie znał i gdy zauważyłaś, że roślinka posadzona na tyłach prywatnej szkoły rośnie i rośnie i rośnie?

MATYLDA
Na początku to było dziwne. Wszyscy patrzyli na mnie jak na jakiegoś dziwoląga i zastanawiali się czym ja tą roślinkę podlewam, że tak rośnie. Szybko jednak i te głosy ucichły. Mój pierwszy wywiad do US Today to sprawił. Stałam się osobą rozpoznawalną, a jeszcze bardziej rozpoznawalna
była moja roślinka. Zaczęły się pojawiać pierwsze pieniądze, a roślinka nie przestawała rosnąć.

LARRY KING JR
Wtedy urodziła się Leonia?

MATYLDA
Mniej więcej wtedy. Miałam już dziewiętnaście lat i byłam stabilna finansowo. Mogłam sobie pozwolić na dziecko. Nie było w okolicy żadnego prawdziwego mężczyzny…

LARRY KING JR
Podobno ostatnio widziano prawdziwego mężczyznę w okolicach Konina cha cha cha

WIDOWNIA (z OFFu)
Cha cha cha cha cha cha cha

MATYLDA
… więc zdecydowałam się na sztuczne zapłodnienie.

LARRY KING JR
A skąd to dziwne imię Leonia?

MATYLDA
To na pamiątkę po kimś bardzo mi bliskim.

WNĘTRZE. NIEBO, SEKRETARIAT GABINETU SZEFA. DZIEŃ

LEON wchodzi do środka. Zatrzymuje go SEKRETARKA

SEKRETARKA
Pan do kogo?

LEON
Jestem Leon, byłem umówiony z Szefem.

SEKRETARKA
Ach to pan, proszę poczekać. Szef ma w tej chwili ważne spotkanie.

Otwierają się drzwi. Z gabinetu wychodzi GEORGE W. BUSH.

SEKRETARKA
I jak? Ostry był?

GEORGE W. BUSH
Jeszcze dwa lata piekła.

SEKRETARKA
Głowa do góry. Te dwa lata miną jak z he he bicza strzelił.

GŁOS (z OFFu)
Pani Basiu, poproszę kawę.

SEKRETARKA naciska przycisk interkomu.

SEKRETARKA
Szefie, przyszedł pan Leon.

GŁOS (z OFFu)
Bardzo dobrze. Niech wejdzie. Aha i w takim razie dwie kawy poproszę.

LEON wchodzi do gabinetu SZEFA.

GŁOS (z OFFu)
Zamknij drzwi Leonie, bo będzie przeciąg.

WNĘTRZE. NIEBO, GABINET SZEFA. DZIEŃ

Na złotym tronie w otoczeniu aniołków siedzi mężczyzna łudząco podobny do Luca Bessona. To SZEF.

LEON
Hej, ja cię znam…

SZEF
Niestety, jestem tylko do niego podobny.

LEON
Przepraszam Szefie.

LEON kłania się nisko

SZEF
Daj spokój formalnościom. Nie ma czasu na czołobitność.

LEON
To dobrze, bo mnie w krzyżu łamie.

SZEF
Siadaj. Napijesz się czegoś?

LEON
Gazowanej wody święconej chętnie bym się napił.

SZEF naciska przycisk interkomu.

SZEF
Pani Basiu. Pani przyniesie jeszcze oprócz tej kawy butelkę gazowanej wody święconej.

LEON
A więc po co mnie wezwałeś szefie?

WNĘTRZE. PIEKŁO, GABINET GŁÓWNEGO SZATANA. WIECZNA NOC

GŁÓWNY SZATAN siedzi w gabinecie sam. Ma bezładnie ułożoną fryzurę, świńskie oczka i rzadki zarost. Wyciąga z kieszeni małe pudełeczko. Potrząsa nim koło ucha i wyciąga jedną pastylkę. Wkłada ją do ust i z dzikim wyrazem twarzy
przegryza i połyka. Przez chwilę przez jego twarz przechodzą spazmy bólu. Nagle do gabinetu wchodzi DIABEŁ.

DIABEŁ
Wzywaeś mnie Gówny Szatanie?

GŁÓWNY SZATAN naciska przycisk interkomu

GŁÓWNY SZATAN (wrzeszczy)
Ile razy mam powtarzać żeby nie przysyłać do mnie tego idioty, który nie wymawia „ł”?!

DIABEŁ
Wybacz panie, tylko ja byem pod ręką. Reszta diabów pojechaa w teren.

GŁÓWNY SZATAN
A właśnie, jak tam stoimy z pięcioletnim planem? To trzecia pięciolatka odkąd zacząłem tu rządzić, chciałbym żeby wreszcie została wykonana w stu procentach.

DIABEŁ
Jest szansa szefie. Kusimy ile wlezie na Bliskim Wschodzie i w byej Jugosawii. Już od trzydziestu lat to nasze najlepsze zagębie duszyczek.

GŁÓWNY SZATAN
Pamiętajcie, liczę na was!

DIABEŁ
Wiemy Gówny Szatanie

GŁÓWNY SZATAN
Aaaaaa!!!!

DIABEŁ
Sorry Gówny… Sorry. Po co mnie wezwaeś?

GŁÓWNY SZATAN
Wybieram się wkrótce na Ziemię. Mam tam do załatwienia pewną he he sprawę. Potrzebuję jakiegoś rozgarniętego zastępcy.

DIABEŁ
Ależ dziękuję. Postaram się…

GŁÓWNY SZATAN
Nie dosłyszałeś słowa „rozgarnięty”? Nie, nie o ciebie mi chodziło. Mam inny plan. SŁyszałem o młodym Asmodeuszu, który jest prymusem w Diabelskiej Akademii. Poślij po niego, chciałbym z nim porozmawiać.

WNĘTRZE. DOM MATYLDY. NOC

MATYLDA wchodzi do salonu. Zmęczona siada na chwilę na kanapie, a po chwili wstaje i podchodzi do kilku wielkich monitorów. Sprawdza na nich czy z roślinką wszystko w porządku. Nie dzieje się nic złego. Wielkie liście rośliny zajmują kilka kilometrów kwadratowych. Koniec rośliny znika daleko między gwiazdami.

LEONIA
Jesteś już. To dobrze, bo właśnie wychodzę.

MATYLDA odwraca wzrok od monitorów i patrzy na LEONIĘ. LEONIA ma na sobie punkowe ciuchy, a krótkie włosy mienią się wszystkimi kolorami tęczy. W uszach ma dziesiątki srebrnych kolczyków.

MATYLDA
Gdzie idziesz?

LEONIA
Nie twoja sprawa stara! Wrócę rano. Nie czekaj na mnie ze śniadaniem.

MATYLDA
Rano wyjeżdżam na targi ogrodnicze do Hamburga, chciałam uczcić dziś twoje urodziny…

LEONIA
Chcieć to ty se możesz.

LEONIA wychodzi. MATYLDA płacze.

WNĘTRZE. NIEBO, GABINET SZEFA. DZIEŃ

SZEF
Tak więc jak pewnie wiesz wezwałem cię w sprawie tego chwasta, który wyrósł ci na podwórku.

LEON
I to jest taka ważna sprawa? Nie widziałem cię na oczy odkąd tu jestem, a teraz wzywasz mnie do siebie z powodu jakiegoś tam chwasta.

SZEF
To nie jest byle jaki chwast. To znak!

LEON
Znak?

SZEF
Tak, znak, że to na co czekaliśmy od stuleci w końcu się wypełni.

LEON
Od stuleci?

SZEF wyciąga zza pazuchy dwa dziwne zwoje.

SZEF
Wiesz co to jest?

LEON
Dwa dziwne zwoje.

SZEF
Nie czas na głupie żarty, to poważna sprawa!

LEON
Sorry, nie mogłem sie opanować.

SZEF
I dlatego wciąż mieszkasz na przedmieściach. No, ale wróćmy do tematu. Te dwa zwoje to spisana na ludzkiej skórze piąta ewangelia świętego Tomasza.

ZACIEMNIENIE

CDN

Podziel się tym artykułem:

Skomentuj

Twó adres e-mail nie będzie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

Quentin 2023 - since 2004