×

ZAWODY STRONGMANÓW

Dbając o popularyzację tej całkiem nowej dyscypliny sportowej, zawody o puchar Strong Man już nie tylko promowane są przez telewizję TVN, ale również z dala od zgiełku najgłośniejszych zawodów firmowanych przez stację pana Waltera, rozgrywane są pokazowe zawody, które mają na celu przybliżenie tajników tego sportu również i w małych miasteczkach. Z tego to powodu właśnie dziś w Ogrodzieńcu odbyły się takie zawody, na których wystąpili mało znani zawodnicy niższego szczebla, którzy dopiero dobijają się do czołówki. Wszyscy bez wyjątku reprezentowali barwy miejscowego klubu Witamina Zawiercie. Pokazowy charakter konkurencji odstraszył chyba jednak potencjalnych widzów, bo widownia świeciła pustkami. Ci, którzy nie pojawili się mają co żałować, bo choć walka nie toczyła się na pubkty, to dźwigane ciężary i rzadko spotykane konkurencje na pewno zrobiłyby wrażenie na wszystkich. No, ale od początku.

Zawody rozpoczęły się około godziny jedenastej rano. Pora niezbyt odpowiednia na takie imprezy spowodowała mizerne zainteresowanie pierwszymi konkurencjami. Tak właściwie to obecna była tylko jedna osoba, a i ta oglądała zawody raczej z dochodzenia to przychodząc, to znów odchodząc gdzieś tam. Oprócz tego zupełnie niesprzyjająca była dla widzów i zawodników jesienna aura. Akurat dziś nastąpiło załamanie pogody połączone z ciągłym silnym wiatrem oraz deszczem. Odbiło się to również na zawodnikach, których na starcie zawodów było tylko dwóch. Pierwszą konkurencją dzisiejszych zawodów było rozładowywanie traktora z pięćdziesięciokilowych worków ziemniaków, załadunek ich na taczkę oraz szybki bieg z tą taczką w kierunku garażu, gdzie miała być rozładowana i dopiero gdy worek leżał na ziemii, sędziowie wyłączali stopery. Do konkurencji tej jak już wspomniałem przystąpiło dwóch zawodników: Łukasz K. oraz Jerzy K., na codzień trener i ojciec pierwszego z zawodników. Czasy osiągnięte nie były zbyt imponujące gdyż taczka ślizgała się po mokrej nawierzchni w wyniku czego już w połowie drugiej taczki podjęto decyzję o zaprzestaniu mierzenia czasu. W końcu nie czas był tu najważniejszy. Wkróce po zakończeniu pierwszej konkurencji, od razu odbyła się konkurencja numer dwa połączona płynnie z konkurencją numer trzy. Jerzy K. wszedł do piwnicy i tam miał odbierać worki od stojącego na górze Łukasza K. Pan Łukasz startował w konkurencji numer dwa czyli w transporcie worków z ziemniakami do wylotu piwnicy, gdzie Pan Jerzy zaczynał konkurencję numer trzy, która polegała na unoszeniu worka z ziemniakami nad głową przez pięć sekund, a następnie opuszczaniu go po niezbyt solidnej drabinie, aby w końcu rozładować jego zawartość na podłodze piwnicy. Osłabieni pierwszą konkurencją zawodnicy byli już wyraźnie zmęczeni i mieli problemy z niektórymi workami, ale w końcu udało się konkurencję zakończyć, podejmując po niej decyzję o przełożeniu zawodów o kilka godzin. Liczono się z tym, że po południu na widowni pojawi się więcej widzów.

I rzeczywiście. Gdy o godzinie piętnastej startowała konkurencja numer cztery, zawodników dopingowały już trzy osoby. Krążą plotki jakoby należały one do rodzin zawodników, ale nie zostały one potwierdzone więc przejdźmy nad nimi do porządku dziennego. Oprócz dodatkowych widzów, do konkurencji wystartowało więcej, bo aż trzech zawodników. Do dwóch wspomnianych wcześniej dołączył jeszcze ich kolega klubowy Jerzy G. Konkurencja numer cztery była konkurencją zespołową. Oceniano w niej siłę zawodników oraz to jak potrafią ze sobą współpracować. Zasady konkurencji były proste: należało w ciasnej piwnicy rozkręcić piec centralnego ogrzewania, następnie przenieść go w okolicę wyjścia z piwnicy, gdzie jeden z zawodników musiał zainstalować na haku tak zwaną gitarę i przy jej pomocy wyciągnąć piec na zewnątrz. Oprócz siły potrzebna była w tej konkurencji maksymalna precyzja, gdyż wylot z piwnicy był tylko o parę milimetrów szerszy od samego pieca. Zawodnicy jednak wykazali się maestrią rzadko spotykaną na zawodach ligi okręgowej Strong Manów i już wkrótce piec spoczywał bezpiecznie na deskach przerzuconych nad wejściem do piwnicy. Krótko po tym wystartowała konkurencja numer pięć. Konkurencja prosta i nieskomplikowana lecz chyba w najlepszy sposób pokazująca siłę fizyczną zawodników. Należało bowiem piec podnieść i wynieść go z domu. Konkurencja ta trwała najkrócej. I właściwie była ostatnią konkurencją dzisiejszych zawodów. Po niej rozegrano jeszcze tylko jedną konkurencję typowo pokazową, a polegającą na odkręcaniu przypieczonych śrub. Wszystkie śruby zostały odkręcone co zostało nagrodzone gromkimi brawami, po czym jeden z widzów wsiadł w samochód i pojechał do sklepu…

Ech, to był dosłownie ciężki dzień 🙂

Podziel się tym artykułem:

Skomentuj

Twó adres e-mail nie będzie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

Quentin 2023 - since 2004