×

„DAREDEVIL”

Wyst.: Ben Affleck, Colin Farrell, Jennifer Garner, Michael Clarke Duncan, Jon Favreau
Reż.: Mark Steven Johnson
Ocena: 2+(6)

Jest sobie chłopiec. Chłopca wychowuje tata. Chłopca nie wszyscy lubią, a sam nie umie się obronić. Tata kiedyś był obiecującym bokserem, a teraz się rozpił. No i pewnego dnia chłopiec ulega poważnemu wypadkowi – traci wzrok pod wpływem żrącego kwasu. Wydarzenie to zmienia i ojca i syna. Ojciec wraca na ring, a syn zaczyna pracować nad swoją kondycją fizyczną, szczególnie, że (nie wiadomo do końca skąd) odkrywa w sobie supernaturalne zdolności. Sielanka nie trwa długo. Ojciec odmawia podłożenia się w jednej z walk w związku z czym traci życie. A syn nad trupem ojca poprzysięga zemstę. Dodatkowo ma w zamiarze powalczyć ze wszelki złem.
Bardzo głupie to filmidło. Kolejna, nikomu niepotrzebna, ekranizacja komiksu, która nie ma w sobie absolutnie niczego godnego uwagi. Wydawało mi się, że została zrobiona według ściśle określonego przepisu, od którego odejście nie byłoby zaakceptowane przez producentów czy kogo tam. 20% tego, 30% tamtego, 7% jeszcze czegoś… voila, mamy film. Wiara w widza, któremu zdaje się wystarczyć trochę efektów specjalnych, pościgów i bójek zdaje się zgubić kiedyś hollywoodzkich twórców. Owszem, narzekam, a sam lubię pościgi, bójki i efekty specjalne. No, ale trzeba jednak dołożyć do tego trochę serca, a nie jedynie chłodną kalkulację.
Ben Affleck jak zwykle drętwy (skąd właściwie te jego superzdolności? kumam, skąd zmiana z jego „wzrokiem”, ale reszta?), Colin Farrell odcina kupony od swoich pięciu minut sławy (a skąd jego zdolnosci i gadżety?), a Michael Clarke Duncan powinien już wrócić do „Mody na sukces”.
Zazdroszczę Daredevilowi, że stracił wzrok – nawet przypadkiem nie obejrzy tego głupiego filmu. Lepiej obejrzeć drugi raz „Spidermana”. Niby to samo, a jednak nie to samo.

Podziel się tym artykułem:

Skomentuj

Twó adres e-mail nie będzie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

Quentin 2023 - since 2004