×
This Is Us, Mandy Moore jako Rebecca oraz Milo Ventimiglia jako Jack.

This Is Us. Recenzja serialu Tacy jesteśmy

W pogoni za nowymi pomysłami na serialowe fabuły, rosnącymi budżetami telewizyjnych produkcji byle tylko zaspokoić wymagania widza i znanymi aktorami, którzy jeszcze w serialach nie grali i byłby wielki hype, gdyby się w końcu zgodzili, dawno już uciekła gdzieś prawda, że czasem do odniesienia sukcesu wystarczy prostota i zwykła szczerość. Popularność seriali telewizyjnych sprawiła, że ich twórcy często chcą wyjść z siebie, żeby tylko było ekscytująco, wybuchowo i daj Boże oryginalnie (z tym ostatnim coraz gorzej). Trudno ich winić, bo mnogość takich produkcji sprawia, że tylko nieliczne odniosą sukces i nie wystarczy już po prostu zrobić porządny serial, żeby przetrwać na telewizyjnym rynku. Z jednej strony to dla widza dobrze, bo ma w czym przebierać, no i zawsze to podnosi adrenalinę, gdy więcej kandydatów bije się o jego uwagę. Z drugiej jednak to trochę męczące i chciałby już trochę odpocząć od tego ciągłego serialowego huku i gwaru „to ja jestem najlepszy, mnie wybierz! mnie!”. W tak powstałą lukę dla po prostu chwytającego za serce i wzbudzającego uśmiech na twarzy zwykłego obyczajowego serialu o życiu znakomicie wpisał się This Is Us zapełniając ją całkowicie i nie zostawiając miejsca dla konkurencji. Jeśli utrzyma swój poziom, to przez najbliższe lata ciężko go będzie stamtąd wykopać, bo na tym polega urok produkcji, które swoją prostotą trafią w odpowiedni czas i miejsce. Drugi raz nikt tą ścieżką nie podąży, znowu konkurencja będzie musiała stawać na głowie, czego This Is Us na razie nie potrzebuje.

O czym jest serial This Is Us

Każdego dnia urodziny ma ileś tam milionów osób na całym świecie. Wikipedia nie odkryła jeszcze, czy łączy je jakaś specjalna więź, ale nie przeszkadza to serialowi This Is Us wykorzystać tego faktu na swoje potrzeby. Standardowy serialowy trik, chciałoby się powiedzieć. Znaleźć jakiś fakt, który łączy nastu bohaterów i mamy pomysł na serial, który przecież żyje z większej ilości bohaterów zapewniających większą ilość wątków. 4400-stu powróciło nie wiadomo skąd, Mostowiakowie mają czworo dzieci i tuziny wnuków, iluś tam rozbiło się na tajemniczej wyspie, kolejna porcja bohaterów wróciła do życia w małym miasteczku jak gdyby nigdy nic choć umarli, a każdego dnia ileś milionów ludzi ma urodziny itd.. Typowe, tak, ale autorzy This Is Us szybko rozprawiają się z tą sztampą w sposób, o którym nie mogę powiedzieć, bo zepsuję frajdę tym, którzy nic o This Is Us nie wiedzą. Bo tak, This Is Us to serial obyczajowy, ale z solidnym twistem, który w jednej chwili zmienia to, na co się już nastawiliśmy. A przynajmniej na tyle, żeby utrudnić pisanie recenzji, bo właściwie potem nie ma to aż tak wielkiego znaczenia, choć znacząco ułatwia serwowanie kolejnych zwrotów akcji. Jest ich dużo, ale tylko przy okazji, bo nie one stanowią siłę serialu.

No dobra, kurde, ale o czym w końcu jest serial This Is Us?

Bohaterów This Is Us ma kilku. Jack i Rebecca spodziewają się właśnie trojaczków. Trochę są podekscytowani, trochę ciekawi, trochę wystraszeni, wiadomo, trojaczki to nie przelewki, a na dodatek ciąża jest zagrożona. Gdzie indziej Randall, odnoszący sukces… yyy, nie pytajcie mnie, czym się zajmuje, wpada właśnie na trop swojego biologicznego ojca, który przed laty porzucił go pod remizą strażacką. W kolejnym miejscu Kevinowi zaczyna przeszkadzać jego praca. Jest zarabiającym miliony dolarów aktorem, gwiazdą głupiego sitcomu, który coraz bardziej go uwiera i ma ochotę odejść z hukiem do poważniejszych ról, ale związany kontraktem nie może tego zrobić. No i jest jeszcze Kate, której głównym zmartwieniem jest tusza. Chciałaby schudnąć, a ma z czego, ale jej to nie wychodzi, co najbardziej frustruje ją w życiu. Na spotkaniu grupy wsparcia poznaje Toby’ego i od tej pory będą próbowali schudnąć razem. Bohaterów już znacie, o nich jest serial This Is Us.

Recenzja serialu This Is Us

Jak na najciekawszą serialową propozycję sezonu, o This Is Us nie ma co za wiele się rozpisywać nie tylko z powodu wspomnianego powyżej twista, ale głównie dlatego, że to po prostu serial obyczajowy, który do gatunku nie wnosi niczego nowego. O jego sile stanowi nie tylko bardzo dobry scenariusz, ale fakt, że ile takich dobrych seriali obyczajowych ostatnio widzieliście? Ja nie wpadłem na żaden, ciągle mnie karmią jakimiś sensacjami, horrorami, westernowymi miasteczkami w przyszłości i cyckami w Westeros. Wątki obyczajowe przewijają się w nich gdzieś tam na siódmym planie, a autorzy seriali myślą, że widzowie nie potrzebują ich na planach bliższych. This Is Us udowadnia, że gówno prawda, wciągając od pierwszego odcinka i utrzymując równy, wysoki poziom w odcinkach kolejnych. Tak się zastanawiam, kiedy ostatnio wciągnął mnie podobny, obyczajowy serial i wychodzi na to, że sto lat temu Life Goes On (no wiecie, Corky Thatcher). Obyczajowemu sednu nie towarzyszą żadne sensacje pokroju: zaginęła dziewczyna, nie wiadomo co się z nią stało lub każdego dnia w szkole dla geniuszy młodzież uświadamia sobie, że życie to nie tylko nauka (hmm, obejrzałbym w sumie coś takiego). Brzmi to okropnie banalnie, ale This Is Us to serial o życiu i tyle. Umiejętnie dobrani bohaterowie gwarantują ciekawe wątki, w których każdy znajdzie coś dla siebie. Jest modny wątek afroamerykański, jest dużo o diecie, o celebrytach, czy o codziennych problemach małżeństwa, w których poczciwy chłopak chajtnął się z panną z najwyraźniej wyższych sfer.

This Is Us wpisuje się też w tendencję ostatnich lat, nad którą akurat niedawno rozmyślałem. Zastanawiałem się więc, gdzie się podziały modne kiedyś komedie romantyczne i doszedłem do wniosku, że wyparły je teraz produkcje w lekki sposób opowiadające o tematach ostatecznych. Gwiazd naszych wina, Zanim się pojawiłeś, Earl i ja, i umierająca dziewczyna. This Is Us można położyć na tej samej półce, bo tak samo jak i one jednym zdaniem i jedną sceną potrafi zmienić rozbawienie w łzy wzruszenia i na odwrót. Duża w tym zasługa autora serialu Dana Fogelmana, który na swoim scenariuszowym koncie ma takie filmy jak Kocha lubi szanuje czy ostatnio Idol z Alem Pacino.

Z dobrze napisanym scenariuszem This Is Us nie potrzebuje wielkich gwiazd w rolach głównych. Największym nazwiskiem jest tutaj Mandy Moore, która kiedyś miała swoje pięć minut, ale potem przepadła. Jest jeszcze Milo Ventimiglia znany jako ten koleś z Heroes i młody klon Sylvestra Stallone. Nazwiska reszty obsady – Sterling K. Brown, Chrissy Metz, Justin Hartley, Susan Kelechi Watson, Chris Sullivan i in. – mało komu coś mówią.

Nie jest This Is Us serialem bez skazy. Nie wszystkie odcinki są równie ciekawe, niektóre postaci bywają irytujące, jest trochę porzuconych wątków (kot Clooney!) wynikających zapewne z tego, że na początku nigdy nie wiadomo, jakie będą potem losy całego serialu, no i mnie osobiście drażni wątek diety – poszłaby do dietetyczki, a nie siedzi na jakichś spędach grupy wsparcia, gdzie chyba nie mają pojęcia ococho skoro ochoczo piją sobie w przerwach kawę; ostatnio jestem w temacie 😛 – ale to pierdoły, które nie wpływają na to, że This Is Us ogląda się świetnie. I jeszcze długo będzie się oglądać – z tego co widzę, zaplanowano już trzy sezony. Pierwszy kończy się za tydzień i wreszcie trafił się serial, na który będzie można niecierpliwie czekać.

Podziel się tym artykułem:

11 komentarzy

  1. Fogelman to dla mnie przede wszystkim twórca serialu Galavant, który mało kto oglądał, ale fajna rozrywka i widać w This is Us rękę tego scenarzysty w dialogach (mam na myśli odcinki co on pisze w Tacy jacy jesteśmy). Galavant opowiada o księciu, który pragnie zemsty na królu, który porwał miłość jego życia. Jeśli do czegoś można porównać tą produkcję to do Shreka bo bawi się formą baśni, bajek. Też ważne że serial jest częściowo musicalem, a piosenki napisał Alan Menken czyli gość od największych hitów z bajek Disneya, ale w tym serialu facet mógł sobie pozwolić na teksty, które raczej w np. Pięknej i Bestii, Małej Syrence by nie przeszły. Warto obejrzeć, zresztą tylko 2 sezony, odcinki trwają pół godziny.

    A co do aktorów to znam Hartleya co gra Kevina z roli w Smallville gdzie grał Olivera Queena/Zieloną Strzałę (tak, ten z serialu Arrow). No i Sterlinga Browna kojarzę, który zebrał chyba wszystkie możliwe nagrody za rolę oskarżyciela Dardena w American Crime Story. Słusznie bo to była świetna rola (bardzo fajny duet tworzył z Sarah Paulson). A dziewczyna która gra Rebekę to nie znałem jej wcześniej, ale jak sprawdziłem to okazało się że Mandy Moore jest bardziej piosenkarką jak aktorką.

  2. Galavant już ze dwa razy był u mnie o krok od kliknięcia PLAY, ale nadal czeka 🙂

  3. Jednak nadal mamy różne gusta.
    Dla mnie ten serial jest kompletnie, absolutnie niestrawny. 🙁

  4. Bez szału… generalnie ok, ale strasznie nie lubię gdy preparuje się fabułę tak by uzyskać zamierzony efekt, równocześnie tracąc w ten sposób wiarygodność.
    Nikt trojaczków nie rodzi naturalnie – tu się z definicji robi cesarskie cięcie 🙂

  5. Nie znam się, więc się wypowiem: 😉 wujek Google twierdzi, że naturalny poród trojaczków jest możliwy. Rzadki, zwiększający ryzyko, ale możliwy. Of koz domyślam się już bez wujka, że w sytuacji zagrożenia ciąży nie ma o czym gadać, ale też cholera wie, jak to było 30 lat temu, gdy można było palić na porodówce (wierząc serialowi)?

  6. Babcia żony miała cesarkę w PRL(1960?) bez dyskusji(prowincja) przy ciąży bliźniaczej.
    Przy trzech to już nie przelewki i kluczowe jest ustawienie dzieci. Więc wątpię by ktokolwiek bawił się w naturalny poród biorąc pod uwage wcale nie małe ryzyko i konsekwencje.
    No chyba że tam w serialu był trzeci świat, a u nas awangarda medycyny 😉

  7. Skoro wciągnął Cię ten serial czyli obyczajówka z klimatem niedołującym mimo poruszania poważnych tematów to powinien spodobać Ci się też serial angielski The A World z zeszłego roku, ma podobny klimat. Dodatkowy plus przy serialach angielskich czyli mała ilość odcinków bo tylko sześć. Polecam, bardzo fajna rozrywka. Jest to historia 5-letniego autystycznego chłopca i jego rodziny. Warto choćby dla byłego Doktora Who Ecclestona w roli dziadka rodziny. Trailer https://www.youtube.com/watch?v=MXJvWVl2KKM&spfreload=10

    Wspomniałeś o serialu Life Goes On i ciekaw jestem czy dzisiaj oglądało by się go równie dobrze jak za emisji w TVP czy gdzie on tam leciał. Próbowałeś go sobie przypomnieć po latach? Mnie jak słyszę zdanie dobry obyczajowy serial to przypomina mi się oprócz serialu co wymieniłeś też kultowe Cudowne lata na którego powtórkę mam od dawna ochotę, ale czasu brak. A z polskich to Dom, ale to trochę inna produkcja:-)

  8. @ellrof
    Jak już pisałem, nie znam się, więc nie będę się „kłócił”. Aczkolwiek 🙂 sytuacja wygląda mi na taką z Mythbusters – jeśli jest choćby promil szans na powodzenie czegoś to mit nie zostaje obalony :).

    @michax
    Dzięki za typa, obczaję. Ecclestone widzę się już na dobre w serialach zagrzebał, jeszcze jakiś mroczny pamiętam, co oglądałem ze dwa odcinki i bez ostrzeżenia przestałem.

    Chciałem kiedyś powtórzyć „Life Goes On”, ale nigdzie nie było do skombinowania. Pierwszy odcinek jest chyba na YT, a z resztą było kiepsko, nie wiem czy nawet na DVD wyszedł :(. Ale może coś się zmieniło w tej kwestii i z wielką chęcią bym powtórzył. Becca my love :).

    W „Cudowne lata” nigdy nie mogłem się wkręcić. Ma ten sentymentalny klimat, który uwielbiam, a mimo to jakoś nigdy mnie nie zachwycił.

  9. Niby prawda że na dobre w serialach się zagrzebał, ale to angielski aktor a wiadomo jak to jest z anglikami, szkotami i irlandczykami. Od początku kariery grają w UK w filmach, teatrze i serialach (głównie BBC), więc nie tyle ostatnio coraz częściej w telewizji go można wypatrzyć co od początku kariery grał w serialach i filmach telewizyjnych. Przed Doktorem Who gdzie grał w 2005 roku już pojawiał się w telewizji często jak prawie każdy aktor/aktorka z Wielkiej Brytanii, ale co ciekawe w przypadku anglików, że oni nawet jak się bardziej popularni to nie rezygnują z seriali. Więc dla mnie żadne zaskoczenie iż wciąż pojawia się w serialach (inna sprawa że teraz jest moda na angażowanie coraz lepszych aktorów do seriali), ale nie tylko angielskich, bo też w amerykańskich jak Leftovers od HBO (choć akurat serial co polecam Ci to produkcja angielska oczywiście).

    Nie dziwi mnie że grał na początku kariery w serialach i wciąż gra (tak samo jak pojawianie się w serialach obecnie nie dziwi mnie Toma Hardy, Martina Freemana, Cumberbatha, Toma Hiddlestona i wielu innych a mogli by darować sobie seriale przecież). Widocznie BBC to solidna firma w UK, której każdy aktor wiele zawdzięcza. Pewnie jest to spowodowane tym co u nas czyli mały rynek jest w Anglii. Więc tak jak my narzekamy ciągle na te same twarze w serialach i filmach jak Karolak, Głowacki i wielu innych aktorów mógłbym wymienić to angielska widownia narzeka pewnie na to samo, że ciągle widzą jakiegoś angielskiego aktora/aktorkę w tv. Oglądam trochę seriali angielskich i rzeczywiście można pomyśleć, iż grają ciągle ci sami aktorzy.

    Co za mroczny serial z Ecclestonem odpuściłeś? Zarys fabuły mógłbyś podać, bo może nie widziałem.

  10. Wspaniały poruszający nietypowy każdy kto sądzi inaczej ma chyba serce z kamienia

Skomentuj

Twó adres e-mail nie będzie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

Quentin 2023 - since 2004