×
Legion 1x01, reż. Noah Hawley.

Legion 1×01. Recenzja pilotowego odcinka serialu z uniwersum X-Men

Kontynuujemy naszą podróż po serialach i przechodzimy do jednej z najbardziej oczekiwanych premier tego roku. Nie przeze mnie. Nowego serialu Hoaha Hawleya, twórcy świetnego Fargo (świetnego w s2, s1 nadal nie widziałem). Było na co czekać? Recenzja Legion 1×01.

O czym jest Legion 1×01

Do końca nie wiadomo, a nawet jeśli wiadomo to w sumie ciężko uniknąć spoilera dla kogoś, kto nie chce przed seansem niczego wiedzieć. Ostatecznie jednak to nie jest wpis dla tych, którzy niczego nie chcą wiedzieć, więc się nie przejmuję. Zresztą i tak, oceniając tylko i wyłącznie na podstawie Legion 1×01 i pomijając zapowiedzi i inne takie, wiadomo jeszcze mniej. Co wiadomo? Wiadomo, że jest sobie niejaki David Haller (Dan Stevens), który od małego cierpiał na ataki złości. W wyniku tego w wieku już dorosłym trafił do psychiatryka, gdzie zakochał się w Syd Barrett (Rachel Keller), która nie lubiła, aby ją dotykać. Wydarzyło się jednak coś niedobrego, w czym ucierpiała m.in. koleżanka Davida, Lenny Busker (Aubrey Plaza). Co? Tego dowiedzieć się chcą przedstawiciele jakiejś agencji rządowej, którzy w specjalnie zaaranżowanym budynku przesłuchują Davida. Widać wyraźnie, że się go boją, a powodem może być to, że według ich opinii to najbardziej niebezpieczny mutant, na jakiego do tej pory natrafiono. Jakie są jego moce? Tego nie wie nawet sam David, który – jakby tego było mało – nie wie też, co w jego życiu zdarzyło się naprawdę, a co było jedynie wytworem jego wyobraźni. I czy ludziom, którzy próbują go wyciągnąć spod rządowej kurateli rzeczywiście można ufać.

Tyle wiadomo z Legion 1×01, czyli niewiele. Do końca nie wiadomo nawet, kiedy ma miejsce akcja serialu. Po scenografii itp. można celować w lata 70. podobnie z s2 Fargo, ale rządowi agenci korzystają z technologii o wiele bardziej nowoczesnej. Off the record można jeszcze dodać, że David jest synem samego profesora Xaviera (Łysy z X-Menów) i to raczej koniec informacji.

Recenzja Legion 1×01

Nie czekałem na premierę Legion 1×01, więc i narzekać za bardzo nie mam na co. Porozglądałem się po necie i widzę raczej skrajne opinie – albo genialnie albo nuda, nie wiadomo czym się ludzie zachwycają. Jak to często bywa w takich przypadkach, jestem gdzieś w środku pomiędzy jedną, a drugą skrajną opinią. Może gdybym nastawił się na nie wiadomo co (a przecież po Fargo s2, które darzę ogromną sympatią – mógłbym), to mógłbym kręcić nosem, ale w odwrotnej sytuacji wystarczy, że napiszę, że Legion 1×01 uważam za interesujący i nic więcej. Przez większość seansu miałem wrażenie, że w tym szaleństwie nie ma metody. Szaleństwie, czyli ambitnym podejściu do konstruowania fabuły z pomieszanych flaszbaków i halucek w ten sposób, żeby przez długi czas nawet nie było wiadomo, o co w tej delirce w ogóle chodzi. A że nie chodzi o nic bardzo skomplikowanego (tak mi się przynajmniej wydaje), można było chyba schować ambicję do kieszeni i nie udziwniać aż tak bardzo. Osobiście jestem przeciwnikiem produkcji z gatunku: ma być dziwnie, więc się nie krępujmy, dajmy jakiegoś karykaturalnie wyglądającego grubasa i inne wytwory wyobraźni. Byle tylko widz miał cały czas wrażenie WTF i przekonanie, że twórcy wiedzą co robią i mają misterny plan (choć zwykle nie mają). Inna sprawa, że Legion 1×01 i pewnie w ogóle Legion opowiedziany linearnie byłby kolejnym superbohaterskim serialem, półeczkę wyżej niż Flesze i Arroły, a nie takie było założenie.

Legion 1×01 ma wystarczającą ilość plusów, aby nie przerywać seansu po pilocie. To przede wszystkim precyzyjna realizacja wyróżniająca Legion 1×01 na tle innych produkcji serialowych. To ona zwraca na siebie uwagę razem z pokręconą fabuła, z której póki co wynika niewiele. Wydaje się, że dopiero rozkręcenie się jej na dobre pozwoli na zorientowanie się w tym czy warto Legion oglądać dalej, czy może poczekać na Fargo s3. Nie jest to jednak wielce odkrywcze stwierdzenie, bo przecież z którym serialem jest inaczej? Zdarzają się wyjątki, które już od pilota przykuwają do ekranu, ale Legion 1×01 do nich nie należy. Trzeba trochę poczekać na rozwój sytuacji i wtedy będziemy mądrzejsi.

Podziel się tym artykułem:

3 komentarze

  1. Z tym czasem akcji to faktycznie ciekawa sprawa. Z jednej strony stroje + niektóre urządzenia retro – z drugiej nowoczesne technologie rządu. Tak naprawdę jestem ciekawy czy cokolwiek z tego co widzieliśmy w tym odcinku było „prawdziwe”, bo praktycznie wszystko było „z głowy” głównego bohatera, więc może być to tylko jakaś interpretacja rzeczywistości.
    Jeśli miałbym na coś stawiać, to akcja dzieje się w naszej przyszłosci, gdzie być może wróciła moda na lata 70-te XX wieku. Gdyby nie to, że siostra głównego bohatera też się nosi retro, to bym podejrzewał, że ta moda to też wytwór wyobraźni Davida – chociaż to tez może być jedynie jego wizja, nie takie rzeczy ma na co dzień.
    Chociaż teraz jak myślę podczas pisania tego komentarza – to jestem na 99% pewny, że cały odcinek dział się „w głowie”. Cała końcówka: odbicie, ruch oporu czy co to tam jest, słodkie „i love you”, wszystko takie idealne… Zbyt idealne. Zresztą zastanawiam się czy to nie taki ukłon w stronę „Brazil” Gilliama, bo pasowałoby idealnie:)
    Serial intryguje, po takim początku dużo zależy od tego w którą stronę pójdzie – ale ja mam nadzieję, że wyjdzie z tego coś smakowitego:)

  2. Trzeba też chyba pamiętać, że to uniwersum, w którym bohaterowie sobie fruwają pomiędzy różnymi płaszczyznami czasowymi i zmieniają co im nie pasuje (czy tam bardziej scenarzyści 🙂 ). Równie dobrze może to być jakaś alternatywna wersja rzeczywistości i przeszłość z gadżetami z przyszłości – wszystko może być :).
    Osobiście mam wrażenie, że jednak nie będzie aż tak dużego nacisku na te Davidowe projekcje i okaże się, że w jego głowie dzieje się relatywnie mniej niż można by przypuszczać. Ale niewykluczone, że jest wręcz odwrotnie :), bo to tylko moje wrażenie spowodowane też pewnie tym, że tak naprawdę niewiele więcej wiem o serialu niż zobaczyłem w pilocie.

  3. To ja należę do tych plujących na to „arcydzieło”.
    Nawet szkoda słów na nie, tylko jedno mnie zastanawia – jak to możliwe, że ktoś finansuje takie scenariusze !?

    pozdrawiam
    Arek

Skomentuj

Twó adres e-mail nie będzie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

Quentin 2023 - since 2004