Był rok 1999, a może 2000, dokładnie nie pamiętam. W warszawskim kinie Bajka miał się odbyć zlot grupy dyskusyjnej pl.rec.film. I odbył się 😉 Tego dnia poleciały przedpremierowo kinowy „South Park” oraz „Blair Witch Project”, a także ulubiony film prf-u – „Podejrzani”. Na którym co niektórzy chrapali, bo leciał nad ranem. Zanim jednak zaczęły się seanse, siadając u boku Gen. Vojtasa wręczyłem mu płytę cd, którą kiedyś tam wcześniej od niego pożyczyłem i dodałem: „Przewinąłem do początku”. Popatrzył na mnie jak na wariata – cóż, widocznie żarcik był słaby. Mnie się głupio zrobiło, bo jestem nieśmiały i łatwo się peszę – szczególnie w tym 1999 (lub 2000) roku wśród ludzi, których praktycznie znałem tylko z postów na grupie dyskusyjnej. Na szczęście zaczął się seans i zgasło światło. A raczej na odwrót. W ciemności nikt nie widzi, że jest ci głupio.
Nie pamiętam co było na płytce, chyba jakaś muzyka, bo za wcześnie jeszcze było na dvd/divixy – ten pomysł przyszedł jakiś czas później i raz na zawsze zrewolucjonizował przemysł domowo-kinowy strącając w niebyt królujący od lat VHS.
„Rewind This!” to opowieść o tym zapomnianym dzisiaj formacie i jego początkach („Jeden mój znajomy przekonywał mnie, że Betamax ma lepszą jakość. Opowiadał o ostrości obrazu i innych takich. Powiedział jednak, że ludzie mają to w dupie i wygra ten format, który będzie tańszy”), ludziach, którzy wciąż kolekcjonują filmy, historii filmowej rewolucji, która przeniosząc filmy z sal kinowych do domów otworzyła szeroko drzwi dla produkcji, których nikt przy zdrowych zmysłach nie wpuściłby na duży ekran. Produkcji, które nigdy wcześniej, ani nigdy potem w takiej ilości nie trafiły do odbiorców spragnionych rozrywki niedostępnej w mainstreamie. Produkcji z tym, na czym wielu z nas się wychowało i wielu z nas lubi najbardziej – krwią i cyckami 😉 I trochę z ninjami.
Co zrozumiałe, dokument Josha Johnsona opowiada o fenomenie VHS-u z zachodniej perspektywy. Trudno, żeby było inaczej, ale i tak trochę szkoda, że nie zahacza choćby troszeczkę o tę rzeczywistość naszą, swojską, w której wyrośliśmy (choć jest pod koniec filmu zdjątko z pokazu VHS Hell). Rzeczywistość podobną, ale jednak zupełnie inną, która rynek wideo kształtowała, jak to często u nas bywa, sto lat za murzynami. A byłby z tego pewnie jeszcze jeden cały dokument. Giełdy z pirackimi kasetami, dziesięć legalnych filmów na krzyż w pierwszych wypożyczalniach kaset wideo, sprawdzania rolek kaset wideo czy czasem nie są plastikowe itp. – to tematy na kolejną opowieść, której w RT! nie ma. Choć nie sposób oprzeć się wrażeniu, że współcześni, zachodni miłośnicy kaset wideo są trochę jak my, wtedy dawno temu. Tyle, że na poszukiwanych oryginalnych wydaniach filmów, których próżno szukać na dvd nie mają dogranych odcinków „Kinght Ridera” czy „Air Wolfa”.
W RT! zobaczyć można fragmenty kilkunastu najdziwniejszych home moviesów, jakie kiedykolwiek powstały, posłuchać wspomnień entuzjastów VHS-u, którzy na nim wyrośli i ludzi przemysłu filmowego, którzy sprawili, że rynek wideo stawał się coraz bardziej popularny, a także poznać kilku twórców, którzy dali nam niezapomniane hity wideo takie jak „Deadly Prey„ czy „Basket Case”. Jest też od groma ciekawych anegdotek z gatunku: „mieliśmy w wypożyczalni klienta, którego pasją było wgrywanie fragmentów filmów porno do bajek dla dzieci; oddawał nam taką kasetę, a my nieświadomi wypożyczaliśmy ją rodzicom – takich rzeczy na dvd się nie zrobi”. Albo rozważania na temat formatu filmów: „ludzie mają teraz te ogromne panoramiczne telewizory i oglądają „Casablancę” na zoomie, żeby zmieściła się na całym ekranie – nie ogarniam”. 8/10
(1583)
Podziel się tym artykułem: