×

NMF – Hanna

Rany, kto takie bzdury wymyśla? Czułem się podczas seansu jak bym czytał nieudaną książkę Davida Morrella…

Hanna wychowuje się hen pod kołem podbiegunowym. Mieszka w drewnianej chatce w lesie, a ojciec uczy jej sztuki przetrwania. Gdy Hanna dochodzi do wniosku, że „już czas”, wciska prztyczek i za chwilę nad domkiem pojawiają się helikoptery i żołnierze w dziwnych maskach.

Zapomnijmy o scenariuszu i oddajmy filmowi to, co mu należne – mimo paru dłużyzn ogląda się go całkiem znośnie. Widać niewielki budżet (Polonez Caro 🙂 ), ale wizualnie jest to film bardzo fajny. A to śniegi i lody, a to pustynia, a to zgiełk marokańskiego targu, a to znów oklejony plakatami industrialny Berlin i domek Baby Jagi. Rozwalone dinozaury i wielkie łabędzie. Scenografowie mieli przy tym filmie całą masę roboty, a ich praca podkreślona została przez psychodeliczną muzyczkę.

Jednak scenariusza żal. Jego twórcy (dwóch ich było) postawili na maksymalne udziwnienie wszystkiego co się dało – od miejsca akcji, poprzez samą akcję, aż po charakterystycznych bohaterów, wśród których chyba nie ma nikogo całkiem normalnego i przyziemnego. Skini, blondyn sadysta, krwawiąca z dziąseł agentka, facet który w gatkach przepłynął wpław z Rosji do Niemiec (żartuję, ale tak to wyglądało), tańczący kolo od wafli i w końcu tytułowa Hanna, która potrafi zabić na milion sposobów i złapać się przejeżdżającego nad nią samochodu, a nie wie jak wyłączyć elektryczny czajnik.

Gdyby więc był tu scenariusz, a opowiedziana historia była choć troszeczkę prawdopodobna, to byłoby więcej. A tak to 6/10.
(1176)

Podziel się tym artykułem:

Skomentuj

Twó adres e-mail nie będzie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

Quentin 2023 - since 2004