×

The Newsroom – pilot

Dawno nie oglądałem żadnego serialu, chwilowo postanowiłem wyzerować ten niechlubny zegar. Padło na najnowsze dzieło Aarona Sorkina, autora The Social Network i wciąż czekającego na obczajenie przeze mnie „The West Wing”. Ale przede wszystkim autora jednego z moich najbardziej ulubionych filmów – „A Few Good Men”.

„The Newsroom” opowiada historię podstarzałego już nieco prezentera wiadomości, który znany jest powszechnie jako ktoś pozbawiony własnego zadania na żaden temat (poza bezpiecznym baseballem). Jego kluczem do sukcesu okazało się przekazywanie wiadomości bez wyrażania na ich temat jakichkolwiek opinii. Ot, byle nikomu nie podpaść – co zresztą sprawdza się znakomicie. Nasz bohater kosi miliony i ma święty spokój. Pewnego dnia jego taktyka bierze w łeb, a on sam bez wyraźnego powodu postanawia się podzielić swoją opinią na temat kondycji Stanów Zjednoczonych. Ogłasza wszem i wobec w płomiennej przemowie na uniwerku, że Ameryka nie jest najwspanialszym krajem na świecie, czym – jak można się domyślać – nie zyskuje sobie sympatii… Po trzech tygodniach wraca do pracy w swojej stacji, gdzie odkrywa, że czeka na niego całkiem nowy zespół współpracowników, a wśród nich pewna korespondentka wojenna, z którą łączy go jakaś bolesna przeszłość. Zanim wszyscy zdążą się pozabijać, w Zatoce Meksykańskiej dochodzi do groźnego rozlewu ropy naftowej. Rusza wyścig po wieczornego newsa.

Nowy serial HBO składa się z dwóch niezamierzonych części – złej i dobrej. Zacznijmy od tej pierwszej, bo o złych rzeczach zawsze przyjemniej pisać 🙂 Część zła to pierwsza połowa serialu, w której ma się wrażenie, że po zapłaceniu scenarzyście (zresztą poniekąd sam sobie zapłacił) i aktorom nie zostało już kasy na nic wiecej. Po sorkinowsku napisane błyskotliwe dialogi giną w sztuczności, która bije z każdego miejsca ekranu, a kwestie wypowiadane przez drewnianych aktorów brzmią źle. W zasadzie miałem wrażenie, że oglądam jakąś próbę generalną przed nakręceniem właściwego odcinka. Zresztą określenie „próba generalna” jest tu na miejscu, bo „The Newsroom” przypomina bardziej teatr telewizji niż telewizyjny serial. I jeśli rzeczywiście teatrem telewizji miał być to, serio piszę, pownni się jego twórcy wybrać na nauki do TVP1. Co za obelga, nie?

A potem niepostrzeżenie coś się zaczyna dziać i znika sztuczność, znikają drewnianobrzmiące dialogi, a zaczyna się ta fajniejsza część odcinka, co do której już wielkich zastrzeżeń nie mam, poza takimi ogólnymi odnośnie całości. Ich żądło kieruję głównie do młodej obsady, która wg mnie nie jest najlepszą wizytówką speców od castingu. Nigdy oczywiście nie byłem na zapleczu amerykańskiej telewizji, ale chyba po to też kręcone są takie seriale i filmy, żebym mógł poczuć, że tam jestem i w to uwierzyć. A tutaj tego nie poczułem ani nie uwierzyłem. Widziałem jakieś młode twarze i słyszałem, że to wykonawczy producenci i inni tacy z doświadczeniem lat spędzonych w okopach Afganistanu (i Pakistanu, bo „czasem myślisz, że jesteś w Afganistanie, a to już Pakistan” 🙂 ) i nijak nie mogłem w to uwierzyć. Sieroty jąkające się i potykające o plecaki, które w przeciągu minuty i kilku telefonów stają się ekspertami od odwiertów i ich bezpieczeństwa (sieroty a nie plecaki…).

Całość wygląda obiecująco w każdym bądź razie. Jest sporo do poprawy, ale potencjał też jest. 

Podziel się tym artykułem:

Skomentuj

Twó adres e-mail nie będzie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

Quentin 2023 - since 2004