×

Włoskie kino nunsploitation, epilog

Na czym to skończyliśmy… Aha, w poprzednim odcinku dowiedzieliśmy się, jak wyglądał przeciętny film nunsploitation. W skrócie: wyglądał tak samo, jak każdy inny film nunsploitation.

Najpopularniejszym sposobem zapowiadanego przez marketingowców ujawnienia prawdy o tym, co dzieje się za murami klasztorów była w dziełach nurtu nunsploitation spowiedź bohaterów takich filmów. Zakonnice wędrowały do konfesjonału i tam wyjawiały swoje mroczne sekrety, a widz mógł wysłuchać szczegółów takiej spowiedzi. A potem to już hulaj dusza – piekła nie ma. Kamera eksplorowała wszystkie zakątki klasztoru i podglądała siostrzyczki oddające się sprośnym czynom. Dziewice (najczęściej 🙂 ) stawały się w oku kamery grzesznymi panienkami w zbyt krótkich ciuszkach, bądź też bez ciuszków w ogóle.

Uroki opierania się na cudzym tekście oraz partyzanckiego tłumaczenia tegoż tekstu pozwalają mi w tym momencie napisać, że: A teraz następuje cały akapit naukowego bełkotu, który nie zainteresował mnie, a więc raczej nie zainteresuje też Was. Dlatego zostawiam go w spokoju, a jak ktoś ma ochotę poczytać więcej na temat owego naukowo-erotycznego paplania to podrzucam dwa tytuły:
The Female Grotesque: Risk, Excess and Modernity Mary Russo
The History of Sexuality Michaela Foucaulta

A my lecimy dalej i mam nadzieję, że to pozorne zboczenie z kursu sedna, które teraz nastąpi doprowadzi do jakiejś konkluzji – czytam na bieżąco i nie wiem, co będzie dalej niż trzy zdania do przodu 🙂

Jednym ze słynnych włoskich trendów filmowych korzystających z podobnego do nunsploitation mechanizmu odkrywania kamerą prawd ukrytych przed nieuzbrojonym w kamerę okiem były filmy mondo z początku lat 60. ubiegłego wieku będące kontunuacją nurtu, jaki pojawił się pod koniec lat 50., czyli filmów „sexy by night”. Filmy takie jak „Europa nocą” [„Europa di notte”] (1959) Alessandra Blasettiego czy „pieski świat” [„Mondo cane”] (1962) Gualtiera Jacopettiego stylizowane były na pseudoetnograficzne dokumenty (dziś powiedzielibyśmy „mocumentaries”) ukazujące nocne życie i niecywilizowane zachowania cywilizowanej części społeczeństwa.

Kino „by night” i mondo szybko zaczęło skupiać swoją uwagę na klubach ze striptizem, prostytutkach, czy nagich dzikuskach dając widzowi podgląd na to, co dzieje się w miejscach zamkniętych lub zbyt odległych, by do nich dotrzeć. Będące swoistymi programami reality swoich czasów były pierwszymi włoskimi filmami, które utrwalały na taśmie filmowej grzeszne zachowania filmowych bohaterów. Podobnie do filmów mondo także i nunsploitationy stylizowane były na kino „etnograficzne” dające możliwość podejrzenia grzesznych dziewcząt łamiących uświęcone reguły i często będących za to karane. Widz stawał się podglądaczem tych skandalizujących i szokujących scen, a to – cóż za niespodzianka – sprawiło o sukcesie tego typu kina.

Nie trzeba być jednak żadnym jasnowidzem, by dostrzec ograniczenia, których kino exploitation nie mogło pokonać. Nawet najbardziej skandalizujące filmy, ale podobne jeden do drugiego szybko sie nudzą. Ofiarą tej oczywistości stało się też kino nunsploitation kończąc swoją szybką karierę wraz z końcem lat 70. Pojawiło się potem we Włoszech i poza ich granicami jeszcze kilka tytułów podejmujących zakonny temat (ostatnio „Nude Nuns with Big Guns”, którego ciągle nie obejrzałem)

…ale było to przysłowiowe nic w porównaniu do liczby tego typu produkcji powstających na przestrzeni lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku. Zakonnice trafiły na kinowy margines pojawiając się od czasu do czasu także i w kinie mainstreamowym – czy to w „Złym poruczniku” Abla Ferrary, czy „Machete” Roberta Rodrigueza.

A żeby urozmaicić trochę filmikami ten epilog – dwa słowa o innym kraju, w którym kino nunsploitation trafiło na podatny grunt – Japonii. To były te dwa słowa, a teraz parę filmików 🙂 „Seiju gakuen” aka „School of the Holy Beast” (1974) Norifumiego Suzukiego:

„Shudojo Runa no kokuhaku” aka „Cloistered Nun: Runa’s Confession” Masaru Konumy

„Sudojo Lucia: kegasu” aka  „Sins of Sister Lucia” Koyu Ohary

Starczy, bo wymiękam przy odmianie ichnich nazwisk 🙂

I to już koniec nunsploitationowego wątku na Q-Blogu. W następnych odcinkach zajmiemy się slasherami, bo pasowałoby w końcu przeczytać Teenage Wasteland: The Slasher Movie UncutJ. A. Kerswella. CU next time.

Podziel się tym artykułem:

Skomentuj

Twó adres e-mail nie będzie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

Quentin 2023 - since 2004