„TAJNIAK Z KLASĄ” [„UNDERCLASSMAN”]
Pracujący w policji Tre Stokes (Nick Cannon) z racji młodego wieku, okazuje się idealnym kandydatem do zdemaskowania licealnego gangu złodziei samochodów. Wkłada plecak na plecy i rusza od nowa do szkoły.
Ale fajne! Nie spodziewałem się absolutnie niczego, a tu proszę. Ubawiłem się setnie. Jeśli „The Man” tylko miał być komedią sensacyjną, to „Underclassman” jest taką komedią w pełnym tego słowa znaczeniu. Dawno już nie widziałem tak lekkiego, łatwego i przyjemnego filmu z takiego gatunku. Kto wie, ostatnie może nawet w latach 80ych kręcili.
Główny bohater jest bohaterem bardzo, ale to bardzo sympatycznym i bardzo przypomina pewnego gliniarza z Beverly Hills. Jest tak samo pyskaty, choć nieco bardziej powściagliwy w słownictwie, ale to nic. No i ma podobne przygody, a badgaje sami do niego lgną.
Naprawdę bardzo fajny, nieomal familijny, filmik ze sporą dawką humoru, akcji i na okrasę ekwilibrystycznej koszykówki. 5(6)
***
„PUSTY DOM” [„BIN JIP”]
Pewien młody człowiek włamuje się do mieszkań przypadkowych ludzi i korzystając z ich nieobecności pomieszkuje sobie tam w zamian za zrobienie im prania.
Intrygujący kawałek kina. Spokojny, poetycki, eteryczny film, który na pierwszy rzut oka powinien zanudzić na śmierć, a tymczasem człowiek siedzi przed ekranem i oderwać wzroku nie może. „Bin Jip” to film przesympatyczny, udowadniający ogólnie znaną prawdę, że milczenie jest złotem. I tylko troszkę momentami jest zbyt przekombinowany, ale jako całość stanowi całkowitą odmianę od tego, co możemy na okrągło oglądać w kinach czy w telewizji. 5(6)
***
[„CHINGOO” AKA „FRIEND”]Bohaterami tego filmu jest czwórka przyjaciół, którzy razem dorastają i wkraczają w dorosłe życie.
Nigdy nie mogę się zdecydować, jakie filmy najbardziej lubię, ale z pewnością w ścisłej czołówce są te, które opowiadają najpierw o bardzo młodych ludziach, a potem pokazują, co stało się z nimi po jakimś czasie. „Dead Presidents”, „It”, „Miasto prywatne”, „City of God”, no a teraz do listy doszedł „Chingoo”, choć spośród wymienionych tu tytułów, podobał mi się chyba jednak najmniej.
Najmniej, co wcale nie znaczy, że się nie podobał. Spokojnie możecie po niego sięgnąć, jeśli też lubicie takie filmy. To opowieść o przyjaźni i o próbach na jakie bywa ona wystawiana. O marzeniach i o tym jak rozprawia się z nimi życie. O gangsterach i tych, którzy próbują żyć normalnie. Momentami dość mocny, ale przede wszystkim wzruszający. 4(6)
***
„KRYPTONIM – GWIAZDA” [„ZWEZDA”]
Druga Wojna Światowa ma się ku końcowi. Wojska niemieckie wyparte z terytorium Związku Radzieckiego, aż pod polską granicę, szykują kontrofensywę. Tymczasem na tyły wroga wyrusza mały oddział zwiadowców.
Jeśli istnieje coś takiego jak typowy rosyjski film wojenny, to „Kryptonim – Gwiazda” z pewnością należy do tej właśnie kategorii. I nie jest to żadna krytyka, a wręcz odwrotnie. Tak więc jeśli ktoś lubi takie kino, to i polubi ten właśnie film.
Generalnie nie zauważam w nim żadnych minusów, choć nie wystarczyło tego, do tego, by móc mówić o „Kryptonimie” w kategoriach filmowego ideału. Jest on jednak sprawnie nakręcony, opowiada ciekawą historię, w ten specyficzny, rzewny, rosyjski sposób, no i okraszony jest dobrą muzyką. Nic dziwnego, że parę nagród zebrał. 4+(6)
Podziel się tym artykułem: