x2
To były bardzo dziwne Oscary, począwszy od bardzo dziwnej transmisji tekstowej na Q-Blogu, która skończyła się padem serwera o 00:51 (nie z powodu obciążenia, ale z powodu jego taniości, której efektem ubocznym jest to, że przy szybkich edycjach jakiegoś wpisu blog się zawiesza i już, co uniemożliwia robienia transmisji na żywo) ogarniętym dopiero przed kilkoma minutami (żegnaj pooscarowy ruchu w jednym z najważniejszych filmowo dniach roku), a skończywszy na najdziwniejszym finale ceremonii ever. Dziękuję mamie, tacie, naszemu producentowi, a tak na marginesie to nie my wygraliśmy Oscara, chodźcie do nas i weźcie co wasze. Oscary 2017. Wyreżyserowana spontaniczność Zresztą cała…
Quentin
27/02/2017
Z kronikarskiego obowiązku: kilka słów o Oscarach. Zapraszam.
czytaj więcej