Zanim przejdziemy do najlepszych filmów roku 2020, czas na Siódemki, czyli:
(PS. No easter eggs attached)
Dobre filmy 2020 roku
7
– 21 Bridges
Efektywny w dopadaniu przestępców twardy gliniarz ma kilka godzin na schwytanie zabójców ośmiorga policjantów. Typowe policyjne kino akcji z lat 80. ubiegłego wieku, ale nakręcone teraz. Fajne do oglądania, choć przeznaczone dla niewymagających widzów, którym nie przeszkadza przewidywalność fabuły.
– Adopt a Highway. Autostrada nadziei
Próbujący wyjść na prostą więzień na zwolnieniu warunkowym odnajduje niemowlę w koszu na śmieci. Wciągający i wzruszający film, w którym nic się nie dzieje, a mógłby trwać dziesięć godzin i z przyjemnością, by się go oglądało.
– Agent Sai Srinivasa Athreya
Zafascynowany Sherlockiem Holmesem detektyw w końcu trafia na sprawę, która godna jest jego umiejętności dedukcji. Kryminalna komedia z kilkoma udanymi twistami fabularnymi i fabułą zainspirowaną prawdziwymi historiami.
– AK vs AK
Znany bollywoodzki reżyser porywa znaną córkę znanego gwiazdora, by zarealizować na żywo film o jej poszukiwaniach. Fajny pomysł na film, fajne spojrzenie za kulisy bolly-przemysłu i nie tylko, fajne nawiązania dla fanów. I tylko ciężko się zdecydować czy emocjonować się nim jak rasowym thrillerem, czy jednak potraktować go z przymrużeniem oka.
– All the Bright Places. Wszystkie jasne miejsca
Niedoszła samobójczyni z depresją poznaje sympatycznego chłopaka, z którym realizuje szkolny projekt. Zdecydowanie nie ten poziom, co „Gwiazd naszych wina” czy „Earl i ja, i umierająca dziewczyna”, ale z tej samej półki fabularnej.
– American Pickle, An. Amerykanin w marynacie
Ubogi żydowski robotnik zostaje przypadkiem zakonserwowany w piklach i budzi się sto lat później we współczesnym Brooklynie. Prosty pomysł na komedię o zderzeniu dwóch światów i dwóch osobowości, w drugiej części filmu niepotrzebnie skręca w totalny absurd. Mimo to warto rzucić okiem.
– Ashfall
Czego więcej chcieć od świetnie zrealizowanego południowokoreańskiego akcyjniaka o saperze, którzy współpracując z północnokoreańskim szpiegiem musi ukraść głowice nuklearne i detonując je zapobiec katastrofie związanej z wybuchem wulkanu?
– Bad Education. Zła edukacja
Ten oparty na faktach film odsłania kulisy finansowego skandalu związanego z defraudacją środków przeznaczonych na szkoły publiczne. Sporo tu humoru, dobrego aktorstwa i solidnie opowiedzianej historii. W sumie taka archetypowa Siódemka.
– Becky
Nastoletnia Becky w położonym na odludziu domu stawia czoła grupie neonazistów. Potencjał tej krwawej wersji „Home Alone” był o wiele większy, ale cieszy Kevin James w niestandardowej roli, sporo krwi i scena z okiem.
– Belle Époque, La. Poznajmy się jeszcze raz
Niezadowolony ze swojego życia rysownik w średnim wieku wraca nie tylko pamięcią do dnia, w którym poznał swoją żonę. Sympatyczne kino z odpowiednio wyważoną dawką humoru i wzruszenia. Pomysł był na dużo lepsze kino, ale i tak nie ma co za bardzo narzekać.
– Bill & Ted Face the Music
Po latach Bill i Ted w końcu dojrzewają do rzucenia muzyki, gdy okazuje się, że to właśnie ich muzyka może uratować świat. Nigdy nie byłem fanem Billa i Teda, a pierwszy zwiastun zapowiadał katastrofę. Tymczasem jest bardzo fajnie, choć Reeves i Winter momentami wyglądają tu jak z po wizycie w zakładzie pogrzebowym jako klienci.
– Borat Subsequent Moviefilm. Kolejny film o Boracie
Borat z córką jadą do Ameryki, by dla dobra Kazachstanu wręczyć łapówkę prezydentowi Trumpowi. Kontynuacja Borata ma wszystko to, czego można by się spodziewać po głównym bohaterze. Inteligentny humor ubrany w przesadzoną na maksa farsę. Zbyt często jednak czuć ustawką, by w pełni się z niego cieszyć.
– Boss Level
Komandos, który utknął w pętli czasowej kończącej się jego śmiercią, podejmuje próby wyrwania się z niej i przetrwania dłużej niż kilka godzin. Efektownie sfilmowane, pełne popisów kaskaderskich i emocjonujących scen akcji kino, które zaczyna tracić na wartości za każdym razem, gdy zaczynają w nim za dużo gadać.
– Calibre. Kaliber
Dwóch mieszczuchów podczas wypadu na szkockie zadupie musi stawić czoła konsekwencjom swojego szokującego czynu. Zimny, surowy, konkretny „Kaliber” umiejętnie rzuca bohaterów i widzów na trudny moralnie grunt i głośno pyta: a co ty byś zrobił na ich miejscu?
– Call, The
Po wprowadzeniu się do nowego domu młoda dziewczyna odbiera telefon, który wbrew jej przypuszczeniom, wcale nie jest pomyłką. Kino z gatunku „lepiej nie wiedzieć nic więcej przed jego obejrzeniem”. Umiejętnie gra odwróconym schematem pewnej amerykańskiej produkcji, dzięki czemu kryje w sobie kilka sympatycznych niespodzianek scenariuszowych.
– Crimes That Bind, The. Crimenes de familia aka Zbrodnie rodzinne
Ustabilizowane życie kobiety w sile wieku rozpada się za sprawą dwóch tragedii związanych z jej rodziną. Jak się okazuje, obyczajowy thriller sądowy – ze wskazaniem na „obyczajowy” – może być interesującą propozycją, która może i nie wpłynie na historię kina, ale warto ją zobaczyć.
– Crown Vic
Policjant żółtodziób wyrusza na swój pierwszy nocny patrol u boku doświadczonego gliniarza. Solidne policyjne kino, które podąża ścieżkami „Dnia próby” lecz robi to w praworządnym kierunku.
– Curtiz. Curtiz – A magyar, aki felforgatta Hollywoodot aka Curtiz – Węgier, który wstrząsnął Hollywood
Po ataku na Pearl Harbor powstająca właśnie „Casablanca” może stać się filmem, który natchnie amerykański naród do walki. Porządna produkcja ujawniająca kulisy powstawania filmu oraz przybliżająca postać jego reżysera.
– Danger Close: The Battle of Long Tan. Bitwa o Long Tan
Oddział australijskich i nowozelandzkich żołnierzy zostaje otoczony podczas wojny w Wietnamie przez przeważające siły przeciwnika. Sprawnie nakręcone kino wojenne bez ambicji zostania czymś więcej niż tylko hołdem oddanym prawdziwym wydarzeniom z lat 60. ubiegłego wieku.
– Dolemite Is My Name. Nazywam się Dolemite
Marzący o sławie czarnoskóry artysta tworzy wulgarne alter ego, dzięki któremu zdobywa rozgłos. Afroamerykański „Disaster Artist” może początkowo odrzucać niezabawnym humorem tytułowego Dolemite’a. Na szczęście nie o tym jest ten sympatyczny biopic.
– Dzieci siostry Bernadetty
Zaginięcie młodego chłopca odkrywa skrywaną przed światem tajemnicę dotyczącą prześladowania młodych ludzi w prowadzonym przez zakonnice ośrodku. Paradoksem tego dokumentu o głośnej sprawie siostry Bernadetty jest to, że o wiele ciekawszy jest w części poświęconej zaginięciu chłopca. I chciałoby się, żeby twórcy filmu ruszyli ze śledztwem w tej sprawie.
– Eight Hundred, The
Oparta na faktach opowieść o kilkuset bohaterach, którzy stanęli w obronie Szanghaju przed armią japońskich najeźdźców. Oszałamiająca scenograficzno-batalistycznie pierwsza połowa filmu ustępuje niestety miejsca typowemu patriotycznemu, chińskiemu kinu z patosem. Aczkolwiek nie aż tak bardzo propagandowo jak potrafią.
– Eurovision. Eurovision Song Contest: Historia zespołu Fire Saga
Islandzki duet wokalny spełnia swoje marzenie biorąc udział w kolejnej edycji Konkursu Piosenki Eurowizja. Sympatyczna komedia dla wszystkich, która z sympatią obśmiewa Eurowizję. Najmocniejszymi punktami programu są tu piosenki oraz Dan Stevens.
– Extraction. Tyler Rake: Ocalenie
Najemnik stawia czoła bangladeskim bandziorom, by uratować życie syna indyjskiego barona narkotykowego. Nowocześnie zrealizowana strzelanina, która zadowoli tych, którym nie potrzeba do szczęścia nic więcej niż filmowe mordobicie.
– Extreme Job
Grupa policjantów w trakcie obserwacji oprycha rozkręca dobrze prosperujący biznes gastronomiczny. Pomysłowy scenariusz wykorzystany w pełnej krasie możliwości. Przydałaby się jednak bardziej efektowna i wartka realizacja.
– Farewell, The. Kłamstewko
Wychowana w Stanach młoda Chinka wyrusza z rodziną do Chin, by pod pozorem wesela pożegnać się ze śmiertelnie chorą babcią, przed którą ukrywana jest choroba. Spodziewałem się chyba więcej komedii, a tej nie ma tu prawie wcale. Wydaje mi się też, że film robi większe wrażenie na tych, którzy nie mają do czynienia na co dzień z azjatyckim kinem (choć nie jest to azjatycki film).
– Fulci for Fake
Dokumentalna opowieść o Lucio Fulcim i jego kinie. Oryginalny pomysł na dokument szybko zamienia się w typowe dla tego typu kina gadające głowy. I w sumie dobrze, bo najciekawsze są tu informacje, a nie jakieś artystyczne zapędy autora filmu.
– Greenland
Zbliżająca się do Ziemi kometa grozi zagładą ludzkości. Architekt i jego rodzina ruszają w trudną drogę ku ratunkowi. Podobny tematycznie do „Strefy X” film Waughna zawiedzie tych, którzy oczekują po nim efektownej rozwałki. Cała reszta powinna być zadowolona z tej angażującej widza w kibicowanie bohaterom opowieści o tym, co by było, gdyby.
– Hillbilly Elegy. Elegia dla bidoków
Wychowywany w klasycznym Redneckowie student prawa wraca na prowincję, by zająć się swoją matką narkomanką. Nie wiem, skąd to powszechne narzekanie na nowy film Rona Howarda. Mnie się podobał, bo lubię takie historie rozgrywające się na dwóch płaszczyznach czasowych. Nie przeszkadza mi utrwalające złe stereotypy traktowanie bohaterów opisanych przecież przez jednego z nich.
– His House. Czyj to dom?
Afrykańscy uchodźcy znajdują schronienie od koszmaru wojny w domu, w którym mieszka zło. Ukryty pod płaszczem horroru dramat psychologiczny o koszmarze wojny i demonach, które wojna pozostawia po sobie w człowieku.
– Honey Boy. Słodziak
Uzależniony od alkoholu młody aktor wraca pamięcią do początków kariery i swoich relacji z ojcem. Szczere, autobiograficzne kino według scenariusza i doświadczeń życiowych Shii LaBeoufa. Świetne aktorsko.
– I’m Thinking of Edning Things. Może pora z tym skończyć
Podczas wizyty w domu swojego chłopaka, młoda dziewczyna zaczyna zastanawiać się nad życiem. Charlie Kaufman dostarcza wszystko to, do czego przyzwyczaił swoimi poprzednimi filmami. Jednak przewrotny scenariusz tym razem zamienił się w film, któremu odjęcie pół godziny krzywdy by nie zrobiło.
– Invisible Man, The. Niewidzialny człowiek
Osaczana kobieta twierdzi, że prześladuje ją niewidzialny człowiek. Świetnie wyreżyserowany horror, którego autor w umiejętny sposób wykorzystuje proste założenie fabuły i wyciska je do granic możliwości.
– Innocent Witness. Jeung-in
Szansą na zrobienie wielkiej kariery staje się dla samotnego adwokata sprawa, w której jedynym świadkiem jest autystyczna nastolatka. Bardzo ładnie wplecione zostało tu w konwencję dramatu prawniczego kino obyczajowe o kilku uniwersalnych sprawach, które ostatecznie przysłaniają przeciętną zagadkę kryminalną.
– Jak najdalej stąd
Nastolatka musi wyruszyć w podróż do Irlandii, by sprowadzić stamtąd ciało jej tragicznie zmarłego ojca. Porządne obyczajowe kino z gatunku „świat jest szary i lepszy nie będzie, ale trzeba w nim żyć”. Nie tak dobry jak poprzedni film jego twórcy: „Cicha noc”.
– Jak zostałem gangsterem. Historia prawdziwa
Historia człowieka, który przeszedł drogę od alfonsa do najpotężniejszego gangstera w Polsce. Posiadające wady, lecz efektowne kino rozrywkowo-gangsterskie pełne tego, co w tego typu kinie niezbędne. Przemocy, humoru, dobrej muzyki i krwistych antybohaterów.
– Kid Detective, The
Do prywatnego detektywa z przeszłością zgłasza się dziewczyna, która zleca mu odnalezienie mordercy jej chłopaka. Inteligentna zabawa kinem noir, która sprawia, że mamy do czynienia zarówno z kinem meta-noir, jak i pełnokrwistą rasową zagadką kryminalną oferującą zaskakujące zakończenie.
– King of the Staten Island, The. Król Staten Island
Wciąż mieszkający razem z matką dorosły nastolatek próbuje ogarnąć się z traumy po stracie ojca i znaleźć swoje miejsce w życiu. Na wpół autobiograficzny komediodramat ze znakiem jakości Judda Apatowa i Pete’m Davidsonem w roli tytułowej. Oglądało się sympatycznie, ale wciąż nie wiem, po co robić film akurat o jakimś Pecie Davidsonie.
– Krzysztof Krawczyk – całe moje życie
Zgodny z regułami gatunku dokumentalny film biograficzny o polskiej ikonie muzyki rozrywkowej. Okraszony archiwaliami, wypowiedziami artysty oraz jego znajomych oraz historyjkami z przeszłości. Jedyną jego wadą jest to, że został nakręcony z pozycji kolan.
– LA Originals. Ekscentrycy w LA
Za każdym wielkim artystą stoi jakiś fotograf i tatuażysta. Ich dokumentalna historia w interesujący sposób pokazuje sztukę ulicy, jaka narodziła się na kulturalnej scenie Los Angeles.
– Leaving Afghanistan. Braterstwo
Ewakuacja wojsk rosyjskich z Afganistanu zostaje przerwana, gdy zestrzelony zostaje samolot z synem generała. Jeden z oddziałów zostaje wysłany na jego ratunek. To mógł być świetny film o bezsensie wojny połączony z epicką batalistyką. Po drodze reżyser się pogubił i choć nadal jest OK, to mogło być o niebo lepiej.
– Little Women. Małe kobietki
Emancypacja w rodzinie czterech panien Marsh przekracza ówczesne standardy, jednak pojawienie się przystojnego Lauriego stawia to wszystko na głowie. Klasyka literatury przepuszczona przez pryzmat współczesnego girl power sprawdza się jako interesujące kino, ale wolę bardziej tradycyjne podejście poprzedniej wersji z Winoną.
– Ludo
Niczym w tytułowym Chińczyku (planszowa gra taka), cztery różne historie stale krzyżują się, by doprowadzić do spójnego finału. Niepowtarzalna szansa dana Wam przez Netflix do przeproszenia się w końcu z kinem indyjskim. Oto tamtejsze „Ciało”, w którym nie tańczą, ale mają problem m.in. z powodu seks-taśmy. Pół godziny za długie.
– Mangrove
Prawdziwa historia karaibskiej restauracji z Londynu i skupionej wokół niej społeczności, która to społeczność pod koniec lat 70. trafiła na celownik rasistowskiej policji, a w konsekwencji na salę sądową. „Proces Siódemki z Chicago 2” dobrze sprawdza się na sali sądowej, mimo braku większego napięcia, ale poza nią niepotrzebnie idealizuje głównych bohaterów.
– Miracle in Cell No. 7. Yedinci Kogustaki Mucize aka Cud w celi nr 7
Niepełnosprawny umysłowo tata trafia do więzienia, gdzie oczekuje na wykonanie kary śmierci za zabójstwo dziecka. Ładnie sfilmowany melodramat, który stawia sobie za cel wzruszenie widza i wie, jak to zrobić.
– Mucho, mucho amor: Legenda Waltera Mercado. Mucho Mucho Amor
Fajne jest to, że żyjemy w świecie, w którym wciąż do odkrycia są takie historie jak ta, której bohaterem jest legendarny portorykański astrolog, który nagle zniknął w momencie swej największej sławy. Klasyczny dokument, który nie wychyla się w żadną stronę.
– Once Brothers. Bracia
Dokument ze świetnej serii ESPN o najciekawszych wydarzeniach w historii sportu. Poświęcony brutalnie przerwanej przyjaźni gwiazd jugosłowiańskiej koszykówki: Vlade Divaca i Drażena Petrovića. Warto.
– Outpost, The
Oparta na faktach opowieść o oddziale żołnierzy broniących afgańskiego posterunku położonego w ekstremalnie trudnych do obrony warunkach. Solidne wojskowe kino, które nie wnosi do historii kina niczego nowego, a w niektórych momentach niemilitarnych czasem sprawia wrażenie troszkę topornego.
– Pariyerum Perumal
Pochodzący z niższej kasty tamilski student zakochuje się w dużo lepiej sytuowanej koleżance. Gdyby ten film był tak dobry, jak jego pierwsze minuty, to mówilibyśmy o filmowym wydarzeniu. Potem jest gorzej, ale i tak całościowo opowiada o ważnych społecznie tematach w nowoczesny sposób.
– Peanut Butter Falcon, The. Sokół z masłem orzechowym
Chłopak z zespołem Downa ucieka z ośrodka, by zrealizować marzenie o zostaniu wrestlerem. Podnoszące na duchu kino prosto z gorącego zadupia Ameryki. Stricte amerykańska historia opowiedziana z sercem do jej bohaterów.
– Power of Grayskull: The Definitive History of He-Man and the Masters of the Universe
Dokumentalna podróż przez lata począwszy od stworzenia He-Mana i związanej z nim zabawkowej marki aż po czasy współczesne. Mocno traci parę pod koniec i zamienia się w dokumentalny chaos, ale i tak ogląda się to ciekawie.
– Prom, The. Bal
Grupa gwiazd z Broadwayu wyrusza do zacofanego miasteczka w Indianie, by przeprowadzić tam extreme homo makeover. Cukierkowy musical, który szczególnie w tym ciężkim, 2020 roku, ogląda się z guilty-przyjemnością. Ładnie śpiewają, ładnie tańczą, dowcipy są śmieszne, a aktorzy przedni.
– Red Penguins
Zwariowana dokumentalna opowieść o Rosji okresu transformacji i amerykańskich biznesmenach, którzy przejmują prowadzenie legendarnego rosyjskiego klubu hokejowego. Nie widziałem jeszcze chyba słabego dokumentu o kokejowej rywalizacji amerykańsko-radzieckiej.
– Sala samobójców. Hejter
Po wydaleniu ze studiów ambitny Tomek zaczyna robić karierę nakręcając internetowy hejt za pieniądze. Kolejny dowód na to, że Jan Komasa potrafi robić filmy. Być może najlepiej ze wszystkich młodych polskich twórców. Nie jest to jednak wielkie kino, które zostałoby w głowie na dłużej.
– Scotty and the Secret History of Hollywood
Z kolei ta prawdziwa historia zrobiłaby pewnie większe wrażenie, gdyby obejrzeć ją przed „Hollywood” Ryana Murphy’ego. To opowieść o słynnym hollywoodzkim alfonsie, który spał z wszystkim gwiazdami Hollywood z wyjątkiem Lassie.
– Showbiz Kids. Dzieciaki z showbiznesu
Rozkręcający się z każdą minutą dokument o słynnych dzieciach Hollywood opowiedziany przez słynne dzieci Hollywood. Na pewno zobaczyć warto, choć wydaje się, że zabrakło paru najbardziej dosadnych przykładów kosztem bardziej kompleksowego spojrzenia na problem.
– Social Dillema, The. Dylemat społeczny
Byłe szychy największych internetowych serwisów społecznościowych itp. snują rozważania na temat zagrożeń płynących z sieci. Z pewnością jest to dokument – lekko przesadzony – z gatunku „każdy powinien go zobaczyć”, ale też nie pokazuje niczego odkrywczego dla osób, które potrafią choć trochę samemu wyciągać wnioski.
– Sorry We Missed You. Nie ma nas w domu
Głowa zmagającej się z codziennością czteroosobowej rodziny zakłada własny biznes, by poprawić jakość życia najbliższych. Nie tak mocny jak „Ja, Daniel Blake”, ale równie do bólu aktualny. Z pewnością nie jest to seans na nadchodzący kryzys.
– Spaceship Earth
Dokumentalna kronika eksperymentu z początku lat 90. ubiegłego wieku, w którym kilkoro ochotników dało zamknąć się w ogromnej replice ziemskiego ekosystemu. Klasyczny dokument z gatunku interesujących lecz nie aż tak, żeby trochę nie ziewnąć pod koniec.
– Spelling the Dream. Mistrzowie dyktand
Dokument zgłębiający tajemnicę sukcesu uczniów pochodzenia indyjskiego, którzy od kilkunastu lat rządzą i dzielą w ogólnokrajowym konkursie Scripps National Spelling Bee. Sympatyczne, ale to wszystko (minus indyjska dominacja) już było w „Spellbound” z 2002 roku.
– Sputnik
W ciele rosyjskiego kosmonauty wracającego z orbity odnaleziony zostaje pozaziemski organizm. Bardzo dobre zrealizowany, osadzony w połowie lat 80. ubiegłego wieku „Sputnik”, to prawdopodobnie najbardziej amerykański rosyjski film, jaki widziałem. Co jest dla niego komplementem.
– Supernova
Nieszczęśliwy wypadek zmienia na zawsze życie ojca, policjanta oraz polityka. Pomijając nieudany, metaforyczny finał, cała reszta to konkretne kino pełne emocji, które udowadnia, że najprostsze historie są najlepsze.
– Tax Collector, The
Zbieracze haraczów dla meksykańskiego bossa muszą walczyć o życie, gdy w mieście pojawia się gangus twardy jak Roman Bratny. Kino z gatunku: tak złe, że aż dobre. Coś a’la „El Mariachi” czekający na to, aż ktoś zrobi z tego „Desperado”. Tyle, że na poważnie.
– They Shall Not Grow Old. I młodzi pozostaną
Koloryzowany dokument o żołnierzach brytyjskich walczących w okopach I wojny światowej. Z pewnością unikalne spojrzenie na horror Wielkiej Wojny, któemu przydałoby się jednak coś więcej, by wyzwolić go z okopów monotonii.
– Three Identical Strangers. Bliscy nieznajomi
Dokumentalna opowieść o trzech bliźniakach, którzy dopiero po latach odkryli, że mają rodzeństwo. Kolejna propozycja z grona interesujących dokumentów napisanych przez życie. Stopniowo i umiejętnie pokazująca drugie dno już i tak sensacyjnej historii. Trochę cierpiąca na brak satysfakcjonującego finału spowodowany brakiem dostępu do wszystkich potrzebnych materiałów.
– Torpedo
Grupa belgijskich partyzantów rusza z misją przewiezienia uranu z Kongo do Ameryki na pokładzie niemieckiego U-Boota. Przygodowe kino wojenne, którego nie powstydziliby się jugosłowiańscy twórcy 50 lat temu. Szkoda, że później zamienia się w opowieść umiejscowioną w całości na pokładzie łodzi podwodnej.
– Three Deaths of Marisela Escobedo, The. Trzy śmierci Mariseli Escobedo
Interesujący dokument o matce zamordowanej dziewczyny, która rozpoczyna prywatną krucjatę w celu ukarania sprawcy morderstwa. Ponure spojrzenie na meksykańskie piekło, jakie zgotowały krajowi kartele narkotykowe i skorumpowana władza.
– Vast of Night, The
Lata 50. ubiegłego wieku. Młoda operatorka centrali telefonicznej oraz zdolny radiowiec odkrywają dziwne sygnały rozbrzmiewające w ich miasteczku w Nowym Meksyku. I choć klimat tajemnicy potrafi tu momentami znudzić, trzeba być pod wrażeniem biegłości, z jaką zrealizowany i zagrany (!) został ten niskobudżetowy thriller z nieznaną obsadą.
– Way Back, The
Nadużywający alkoholu były gwiazdor licealnej koszykówki wraca do swojej dawnej szkoły, by podjąć się trenowania tamtejszej drużyny. Macie przed oczami, jak mógłby wyglądać opisany właśnie film? I dokładnie tak wygląda, co nie jest zarzutem.
– Wojna gwiazd
Amatorska produkcja dokumentalna opowiadająca o fenomenie „Gwiezdnych wojen” w PRL-u ma wszystko co trzeba do tego, by nie mówić o niej per „amatorska”. Jak dla mnie jedynie za dużo czasu poświęcono tu figurkom – no ale ja zupełnie nie rozumiem fascynacji jakimikolwiek figurkami.
– Wolf of Snow Hollow, The
W tytułowym miasteczku zostaje odnalezione zmasakrowane ciało kobiety. Zastępca szeryfa nie chce przyjąć do wiadomości teorii o wilkołaku. Wielu nazywa ten film mianem „Fargo” o wilkołakach. Dla mnie to „Upadek” (z Douglasem) o wilkołakach. Fajne, zapadające w pamięć niezależne kino, które wymaga zaakceptowania specyficznego humoru.
– You Should Have Left
Rodzina 2+1 wybiera się na wypoczynek do położonego na odludziu walijskiego domu. Jak to mówią: „Zaczyna się jak japoński horror”. Filmy napisane przez dobrych scenarzystów ogląda się dobrze, nawet jeśli nie ma w nich niczego wyjątkowego.
Podziel się tym artykułem: