×
Pewnego razu... w Hollywood, Once Upon a Time in... Hollywood (2019), reż. Quentin Tarantino.

Poszedłbym, odc. 293

No i jest nowy Tarantino. Szybko zleciało.

Premiery kinowe weekendu 15-18.08.2019

Pewnego razu… w Hollywood, Once Upon a Time… in Hollywood (2019) –  Poszedłbym 

Czy się to komuś podoba czy nie, dwa ostatnie filmy Quentina Tarantino były – jak na jego możliwości – takie sobie. Można by więc powiedzieć, że na kolejne jego dzieło powinno się czekać z umiarkowanym optymizmem. No ale to Quentin Tarantino, trudno się nie jarać. Jaram się więc, choć wydaje się, że wszystko, co miał najlepszego już pokazał, teraz tylko wbija od czas do czasu do kina, pokazuje, że w swojej kategorii rozrywki nikt mu nie podskoczy i leci gdzieś dalej na kolację z Umą Thurman.

Na bank się uda (2019) –  Poszedłbym 

Gdyby ten film był taki, jak to obiecuje marketing, to żadnych wątpliwości by nie było. Kino, cukiernia i spacer, wysoka ocena na FW. No ale wiadomo, polskie kino. Tu raczej zawsze należy wyjść z założenia pod tytułem: pójdę do kina, żeby sprawdzić, co tym razem zepsuli. No ale liczę, że nie zepsuli. Aczkolwiek wiadomo, że jak założysz białą maskę, spod której nie widać twarzy, to pod nią może być ktokolwiek, a nie ten ktoś, kto wydaje się, że tam jest – że tak zaryzykuję bycie strollowanym przez twórców.

Gdzie jesteś, Bernadette?, Where’d You Go, Bernadette (2019) –  Poszedłbym 

Oglądasz zwiastun, myślisz: o co tu chodzi? Czemu w tym czymś tak nijakim gra Cate Blanchett? Zaczynasz pisać Nieposzedłbyma, ale się dowiadujesz, że to nowy Linklater. Jeszcze bardziej się zastanawiasz, o co w tym wszystkim chodzi, ale sprawdzić już chcesz.

Tajemnica ojca Pio, El misterio del Padre Pío (2018) –  Nie poszedłbym 

No-brainer jak to się mówi. Obejrzę kiedyś na Polonii 1.

Antologia duchów miasta, Répertoire des villes disparues (2019) –  Nie poszedłbym 

Miłośnicy niejednoznacznych, bardzo klimatycznych filmów sprawiających wrażenie, że ciągną się w nieskończoność – powinni być wniebowzięci. Metafizyczna „Antologia duchów miasta” to film skrojony pod ich gusta. Sprawnie poruszający się na granicy filmowego dramatu i kina grozy, pozostawia po sobie niepokojące wrażenie. 6/10. RECENZJA FILMU

Magiczne noce, Notti magiche (2018) –  Nie poszedłbym 

Mam mieszane uczucia. Z jednej strony wygląda to na film, który powinienem brać w ciemno, z drugiej mam niejasne uczucie zmarnowanej szansy.

Podziel się tym artykułem:

4 komentarze

  1. frank drebin

    „Czy się to komuś podoba czy nie, dwa ostatnie filmy Quentina Tarantino były – jak na jego możliwości – takie sobie.” – no panie, dwa ostatnie były akurat znakomite (a ostatni rewelacyjny) ale kilka środkowych było takie sobie 😛
    Na tej miniaturce z „Antologii …” myślałem, że to Boczarska 🙂

  2. Jezusie, Agata Buzek bardziej.

  3. > dwa ostatnie filmy Quentina Tarantino były – jak na jego możliwości – takie sobie

    No i wychodzi na to, że co komentarz to gust, bo ja uważam 'Hateful Eight’ za taki sobie, ale 'Django Unchained’ za film wybitny.

    Tak czy siak: niewielu reżyserów pozostało na których do kina pójdę zamiast poczekać zwyczajowe trzy miesiące na torr… home video znaczy, ale Tarantino jest jednym z nich.

  4. Za dużo w Django powtórek z innych Quentinów. W świecie, w którym byłby jedynym filmem Quentina, z pewnością można by go uznać za wybitny. No może gdyby nazywał się „Dr. King”, bo to bardziej film o nim. Może by wtedy tak głupio nie zginął 😉

Skomentuj

Twó adres e-mail nie będzie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

Quentin 2023 - since 2004